Kiedyś, potem, teraz... na POMARAŃCZOWO
czwartek, października 04, 2012![]() |
z szuflady "z pamięci wspomnienia" - dawno, dawno temu... |
KIEDYŚ
Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział „będziesz prowadziła bloga” roześmiałabym
się z parsknięciem „no coś ty, ja?” Ja nawet blogów nie czytam. Owszem zdarzało
mi się przypadkowo, sporadycznie, może los chciał, ze trafiałam w miejsca,
które mnie nie zatrzymały, nie zaciekawiły… No może raz, czy dwa. Ale nie tak,
że chciałam wracać, nie wtedy. Nie mam na to czasu, za dużo pomysłów w głowie i
na głowie spraw, gotowanie i wymyślanie, szycie i malowanie, praca zwyczajna
taka i codzienność ze swoimi niespodziankami. I trzech panów w tej łódce nie
licząc psa, a to sweter na zimę trzeba wydziergać, a to stół przemalować, a to
, a tamto… I dobre losu dary i złe. I chwile, w których nie chce się wstać z łóżka
i dni kiedy kipisz energią jak makaron. Ot życie. I czasu dla przyjaciół w tym
wszystkim też jak na lekarstwo… Nie, nie ja. Ja tam czasu nie mam. Niech inni
się w to bawią. Jacy inni się pytam? No jacyś… „Inni” Nie gorsi, nie lepsi, po
prostu inni, Ci co mają czas, ochotę, do powiedzenia coś i jeszcze jakąś nutkę
tego ekshibicjonizmu (przecież bywa, że ja nawet najlepszej przyjaciółce nie
powiem nie raz i dwa, co mnie trapi, wyciskać musi jak z niedojrzałej cytryny
ten kwas ze mnie)
POTEM
I co się stało? Przypadek? Nie ma przypadków. Los (ten w
który wierzę) nie stawia nam przez przypadek ani dobrych, ani złych dni. W moim
postrzeganiu czasu i przypadków jest taka refleksja, że wszystko, co się dzieje
w naszym życiu jest „po coś”. Nie zawsze
wiemy to w danej chwili, a nieraz i długie lata czekamy na odpowiedź
„dlaczego”, ale w tym moim postrzeganiu - to zawsze po coś się zdarza. Takie
nastawienie pomaga mi przetrwać trudne chwile, nawet w tych ich ułamkach, Kiedy boli
oddychanie, kiedy uwiera światło i kiedy gryzie TEN brak odpowiedzi na jakże
trudne pytanie „dlaczego?”. Ale zawsze, jakoś „potem” okazuje się jak bardzo to
było potrzebne. To „coś”, „ten przypadek”…
A Potem, to nawet nie był impuls ;)
A Potem, to nawet nie był impuls ;)
TERAZ
Jeszcze nie wiem dlaczego „tu jestem”. Czy mam przez to
mniej czasu na życie? – może… Troszkę. Nie ubolewam, bo matematyka jest prosta:
tyle ile mi prowadzenie bloga odbiera czasu – tyle oddaje mi dobrej energii do
kwadratu! Przeprowadzając taki minimatematyczny rachunek zysków i strat – to
porcje radości, wzruszeń, podziwu, wrażeń nie są w stanie przeszkodzić „brakowi
czasu”.
Lubię tu BYĆ z Wami…
Dziękuję, że jesteście…
Dziękuję, że mogę zajrzeć przez firankę w Wasze okna i napawać się tymi smakami, zapachami, gwarem, radością, czasem smutkiem, czasem troską - to wszystko karmi moją łakomą duszę :)
A dziś, jestem zmęczona, w połowie drogi z 1000 spraw do zamknięcia stoję troszkę w przeciągu pootwieranych drzwi, ale mam tę oto dynię! Dynia jest 1001 drogą za 1001 drzwiami i czeka na swoją własną historię. Tymczasem konsekwentnie (w zabawie z Anną) koloruję jesień w tęczę
Lubię tu BYĆ z Wami…
Dziękuję, że jesteście…
Dziękuję, że mogę zajrzeć przez firankę w Wasze okna i napawać się tymi smakami, zapachami, gwarem, radością, czasem smutkiem, czasem troską - to wszystko karmi moją łakomą duszę :)
A dziś, jestem zmęczona, w połowie drogi z 1000 spraw do zamknięcia stoję troszkę w przeciągu pootwieranych drzwi, ale mam tę oto dynię! Dynia jest 1001 drogą za 1001 drzwiami i czeka na swoją własną historię. Tymczasem konsekwentnie (w zabawie z Anną) koloruję jesień w tęczę
Dziś na (?) POMARAŃCZOWO
☼Maryś
223 Wasze i moje gadu-gadu
Maryś, Ty wiesz, że wszystkie Twoje słowa są... maje? Nie licząc Twoich Trzech i Psa... I też, jak Ty, wiem, że wszystko ma swój sens...
OdpowiedzUsuńGorąco Cie ściskam i Anioły na noc posyłam!
miało być moje, Twoje słowa - moje słowa... Pod każdym mogłabym się podpisać...
UsuńPisząc te słowa nawet nie myślałam o tym jakie wywołają "reperkusje" w Was, od od serca przeniosłam dodatek do dyni :)))
UsuńAnioły czuwały, bo całą nockę nie spałam, a pracowałam nad projektami - dziękuję ;)***
Maaaryś:) piękne słowo pochłonęłam jednym haustem...
OdpowiedzUsuńa gdzie ja bym Ciebie znalazła jak nie tutaj, a być może kiedyś jechałyśmy razem pociągiem, w tym samym kierunku, w tym samym przedziale, ramię w ramię... i każda ze słuchawkami na uszach? :DDDDD
ech.... a to wszystko "po coś" to bardzo głęboka teoria i sedno praprzyczyny :D musimy kiedyś przedyskutować;DDD
Miłych snów... wiesz, z dynią co to karocą była :DDDDD
a Twoje prace zachwycają tak, że zawsze zapominam o tym napisać :)))
Usuńprzedyskutować koniecznie, aczkolwiek kilka razy już w myślach odtwarzałam naszą dyskusje i ona od cebulki, przez Inków, po kroplę rosy płynie z Satim do kolejnego nad czymś zachwytu!
UsuńI zanim dokończysz jeden watek już plecie się kolejny, a całkiem niezły z tego powstanie paczłork werbalny hahaha :)))
Ach, Maryś... to Tobie dziękujemy za to, że jesteś. Ja wiem, że net to złodziej czasu i często siedzę przed kompem z wyrzutami sumienia. Ale jak trafiam na taki blog jak Twój - z przyjemnością pozwalam się okradać z tego czasu :-)
OdpowiedzUsuńElżbieto! Ja też, ale po porcji wyrzutów mam zaraz tyle radości w sobie nie tylko ja, ale i CI najbliżej mnie bywa, że mówią "idź sobie Maryś pobloguj" - A mimo to, ta ja dziękuję...
UsuńBez Was nie było mnie takiej, byłabym jakaś, gdzieś, inna!
Napawam się Twoimi słowami...bo to w części jakby o mnie.... i kiedyś ...i potem...i teraz... tak jak ujęłaś... nie sądziłam, że byłabym w stanie kiedykolwiek prowadzić blog... i co, i jest, i żyje swoim życiem (i trochę też moim) od ponad roku :)
OdpowiedzUsuńPrawda... Nie często, ale czasem sobie tak siadam i się nad tym zastanawiam jak to się stało, że ja nie mająca czasu na zbyt wiele "dla siebie" okradłam swoje życie i podarowałam mu taki blogowy dodatek, taki deser dla duszy :)))
UsuńKiedyś słyszałam taką opowieść - przypowieść ,która mówi o tym ,że wszystko jest po coś ale my w zasadzie ani nie mamy na to wpływu ani nie wiemy po co ,bo to ciąg bez końca a wynik nie jest nam do niczego potrzebny. Mamy sobie po prostu być i tyle. Nieraz mam wrażenie ,że się coś dzieje , dzieje ,żeby mogło się stać coś.Ważne jest ,żeby umieć się temu dzianiu ponieść a nie opierać i nie pytać dlaczego?Ja takim dziwnym przypadkiem ( a ktoś powiedział ,że przypadek to jeszcze jedno imię Boga czy Losu jak ktoś woli)poznałam mojego męża. To wszystkie rzeczy , które się wtedy działy ,działy się dokładnie po to, a co dalej to nie dociekam. Niech się dzieje. Myślisz ,że ja tu znalazłam się bo sobie to przemyślałam ? Maryś , ja nawet konta nie umiałam sobie założyć a jednak dałam radę . Jakieś moce mnie natchnęły. I nie wierzę,że po nic.Po prostu po coś.
OdpowiedzUsuńi jeszcze dopowiem -a "Czerwony" Kieślowskiego to niby o czym? jak coś ma się stać to dzieją się najpierw jakieś takie drobne, mało widoczne rzeczy , np.coś się psuje w sygnalizacji świetlnej, potrącamy psa a jak trzeba to i sztormy niespodziewane się pojawiają i promy toną.
UsuńI tak też ja poznałam i tak też najlepsze rzeczy, które spotkały we mnie, to jak z kosmosu strzał i dlatego w następnym poście, albo jeszcze następnym - bo powinnam w tym, ale sie zamyśliłam nadto - będzie piosenka... Piękna piosenka tez o TYM
UsuńI to jest powód dla którego Kieślowskiego mogłabym jeść w każdy weekend po obiedzie, wieczorami, na zayślanie, ale ulubieńszy mój jego naj to zdecydowanie WERONIKI... Trącił mnie ten film, przegiął, złamał skleił na nowo... Powywracał i jakby wyszedł ze mnie, cały z mojego najgłębszego środeczka, no...
Tak Maryś.. tak.. właśnie jest tak, że czasem nie wiemy co nam przypadki te życiowe chcą powiedzieć, czego dodać nam, z czego okraść.. czym nakarmić.. Intuicyjnie brniemy w coś, czując, że to się tylko dobrze może skończyć :-) Ja tak mam. Kocham pisać. I dlaczego ja tyle czekałam na ten mój blog?? Dlaczego?? że jak ja wcześniej nie wpadłam na to?? no jak? A może czas nie był ten.. może jakbym wpadła wcześniej to by nic nie wynikało z moich tamtejszych emocji.. Więc ja też wierzę, że po coś to jest. Że po coś w ogóle i po coś w tym właśnie momencie. I że ty mi z nieba spadłaś też jest po coś :-) Ja to wiem :-)
OdpowiedzUsuńPs. piękny obraz z szuflady... piękne kolory.. :-)
Dziękuję. To chyba tak jest że podobieństwa mają siłę i magie przyciągań. Ilekroć czytam Ciebie to jakby mi ktos z wnętrza przemyślenia wysypał jak kolorowe paciorki...
UsuńI że Ty mi spadłaś, zresztą ja to mam od pewnego czasu wrażenie, że nie niebo mi spadło na głowę, a zamieniło się w ziemię i mam tu swoje mini niebo właśnie :))))
Nie, nie swoje NASZE :)***
No i ja podpisuje sie rowniez pod Twoimi slowami...
OdpowiedzUsuńNie wierze w przypadki. Wierze, ze gdzies nasz los jest zapisany i prowadzi nas los kolejnymi drogami... raz autostrada raz droga waska, na leb na szyje z dziurami po kolana jak u J. Twardowskiego...
I jak ja bardzo wierze, ze wszystko sie dzieje z jakiegos powodu. Czasami az mnie to smieszy bo ja w kazdym nawet totalnie absurdalnym zdarzeniu potrafie doszukiwac sie sensu, tego drugiego dna ukrytego...Ale wiem, ze tak jest latwiej... Zamiast skupiac sie na smutkach ja szukam odpowiedzi na pytanie w jakim celu tak sie wlasnie dzieje...Kiedys przeczytalam, ze jak nie umiemy znalezc odpowiedzi na jakies wydarzenie, nie umiemy nadac czemus sensu, moze warto poszukac tej odpowiedzi w ludziach obok nas?? Moze w nich ta odpowiedz...
A ja wciaz szukam swojego miejsca w tym blogowym swiecie... wciaz jakos czuje, ze to nie jest do konca tak jakbym chciala zeby bylo. Ciagle cos zmieniam i dodaje i usuwam i analizuje i analizuje i analizuje:) Zasypiam z mysla, ze jest dobrze a sie budze z mysla, nie no jednak cos mi tu nie gra:) Mam nadzieje, ze w koncu zaskocze:):):) jedno jest pewne: WY !!!!! Jest to dla mnie bezcenne, ze moglam poznac Ciebie i inne dziewczyny tylko dlatego, ze postanowilam pewniego majowego dnia dodac cos w swoim zyciu:)
I ja też go szukam. Zakładając bloga nie miałam pojęcia o czym, chce pisać, co pokazać, jak to poskładać. Na początku też rzuca sie te pierwsze słowa w taka głęboką studnię i nigdy nie wiesz kiedy odpowie Ci echo, a kiedy usłyszysz czyjś głos (tzn napisane litery) I towarzyszy temu początkowi jakas niepewność taka, po co to robisz, kto to będzie czytał, kto zajrzy, czy kogoś interesuje, co masz do powiedzenia, aż wreszcie co masz do powiedzenia. Ważenie słów, albo ich potok, a każdy kolejny dzień niosący te swoje niespodziewanki... Można by tak o tym godzinami ;)))
UsuńI ta puenta, że jesteśmy tu w jakiejś czasoprzestrzeni spięci tą cudną klamrą, odnalezieni - to jest chyba największa z radości, choć tych elementów radości składowych wiele, oj wiele....
O Kochane... Jest sens.. wszystkiego jest sens. a tym bardziej tego, że choć nie do końca tak jak chcemy... nie tak kadr złapany, nie tak zdanie zamknięte, nie tak u Maryś kolor dobrany to jest sens... Poznania drugiego człowieka. Nic na swiecie nie jest ważniejsze niż drugi człowiek. Dla nich żyjemy i dzięki nim. Dla Was staram się robić to co robię jak najlepiej. A u Was zawsze mi jest jak Dajanie u Ani :)
Usuń♥Maryś♥... dziękuję, że jesteś :))
OdpowiedzUsuńco napiszę to mnie zrywa, Didre ♥
Usuńjako i Tobie ja...
Ach Marys zawsze czytam z piszesz z taka radoscia i tak po swojemu,no kocham ta Czarodziejke:****.........................wiesz jeszcze rok temu nie wiedzialam co to blog,czasem zajrzalam,o pomyslamam ciekawe czy to trudne i zaczelam sie bawic na calego,uzaleznilam sie od Was:***********..................pomaranczowo,dokladnie,dynia jak dynia,ale ciesz sie ,ze nie jestem Twoja sasiadka,te czary ktore robisz w domu takie jednorazowe i niepowtarzalne oryginalne jedyne w swoim rodzaju,no tak krotko wynioslabym polowe mebli z domu haaaaa,ten blat co unosi ta dynie pomaranczowa jest odjazdowy:P
OdpowiedzUsuńja sie nie umiem opanowac i byka musze napisac haaaa
Usuńja sobie nie wyobrażam, zebyś inaczej pisała - cała Ty do Kochania ;)))
UsuńA wiesz, jakbyś mieszkała blisko i zabierała pomalowane, to ja wciąż jakieś nowe malować bym musiała :)))
S U P E R!!!
wow tak dzisiaj sie wyspalam oczka otarlam i mowie ide kuknac co u Marys slychac,kiedy na to wszystko opisalas,ale tutaj gwarno:P...............buziunie zostawiam i lece sie pieknic,dzisiaj kotecka do konca wylecze zdaje mi sie:********************swiecznik taki swiecacy i babciny mi sie chce wiec mysle ze w duperelkowym sklepie taki znajde:P
UsuńMaryś moim zdaniem to jeden z najlepszych Twoich wpisów na blogu. Popieram w 100% - każde Twoje słowo jest także moim słowem :) Nie wierze w przypadki, nie jesteśmy "czarna masą" zmierzającą donikąd. Choć często spotykają nas rzeczy przykre, smutne i zupełnie nieprzewidywalne to prędzej czy później dowiadujemy się dlaczego nas to spotkało i jest w tym sens oraz logika.
OdpowiedzUsuńMaryś moja Ty filozofko, myślicielko kochana! Podpisuję się pod słowami Sus!:) Wiesz, to że Was "poznałam" to żaden tam przypadek, tak miało być i KROPKA! I jeszcze tylko planuję poznać Was realnie, tak prawdziwie (mimo tego, że Wasze wpisy na blogach są właśnie prawdziwe), usiąść wspólnie i wypić kawę, za którą nie przepadam albo herbatę, którą z kolei lubię bardzo - na to też przyjdzie pora:)
UsuńSus, Paulinko - spotkanie tak czy siak nieuniknione, ale to wiemy od dawna hahaha :)))
UsuńSłodziaki miłe Moje! Nie przypuszczałam, że taki niewinny wpis tyle poruszy drżących strunek, nie sądziłam... :)))
Piękne i mądre słowa:)Dziękuję Maryś, że jesteś:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo :)))
UsuńDobrze że ten los cię tutaj rzucił Maryś kochana;-))) Ranek zaczynam od kawy i laptopa, zerkam do wszystkich co nowego sie wydarzyło, zdarza sie że przejmuje się zaistniałymi sytuacjami, a gdy mam gorszy czas to ładuję tutaj akumulatory;-))) Dziękuję że jesteś;-))) Uwielbiam twoje wpisy!
OdpowiedzUsuńWiesz... Każdy Wasz komentarz, każde pozostawione słowo czytam i obracam w dłoni jak cenny skarb, jak koralik, jak sekret... Każde jest dla mnie ważne. Ale kiedy mam świadomość, że pomagam ładować czyjeś akumulatory, to wiem, że najdroższy mi Anioł Stróż (który WIE), że on odcina kupony z tej swoje misji... A kiedyś pewnie jeszcze o tym opowiem!
UsuńFajnie to opisałaś!Super!
OdpowiedzUsuń:))))))))))))))
UsuńNic nie dzieje się bez przyczyny....Nawet jeśli długo do tego dochodzimy, odnajdujemy sens pewnych zdarzeń, sytuacji - nawet jeśli są smutne...
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś, możemy się pod Twoimi słowami podpisać:)
I śliczne dyniowe fotki:)
Uściski
Naprawdę wciąż mnie to wzrusza, co piszecie... Jestem dziś poruszona permanentnie...
Usuń:)))))))))))))))
Nic już mądrzejszego nie napiszę ponadto, co zostało tu napisane... Ten świat blogowy nabiera sensu dzięki takim osobom, jak Ty. Piękny wpis, ten i cała reszta :)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod wszystkimi słowami wyżej (mimo iż jestem świeżynka w blogowaniu). Pięknie to opisałaś, a Joance-z też ostatnio pisałam, że wszystko w naszym życiu dzieje się po coś (i jej skręcona noga też jest po coś, prawda?) :) Buziaki i uściski
UsuńJoanno ♥
UsuńZa każde wzruszenie (a tych wiele mi juz podarowałaś) dziękuję Ci bardzo!
Uleńka, nie wiem jak to z Joanką, ale widać los chciał ja "uziemić z jakiegoś ważnego POWODU!
My, kobiety mamy podobny stosunek do świata, z tym, że Ty opisałaś to w fantastyczny sposób:)A dynia, jak to dynia , jest piękna, pomarańczowa, jesienna:) Ty zrobiłaś świetne zdjęcia tej dyni :)))))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńodczarowuję moje "nie lubię jesieni" ta zabawą Krysiu ;)
Usuńa w tym MY KOBIETY coś jest :)))
a ja wierz a,że naszym życiem rządzi czas i przypadek...ale tylko czasem:)))..ja przypadkiem jakies 2,5 temu znalazłam pierwszy blog...a potem już włączyła sie świadomość..i fajnie jest trafić na takie miejsca jak twoje:)))))))))))))
OdpowiedzUsuńTak, to zawsze jest kwestia tego 'nazewnictwa' czasami różnymi słowami określamy coś co ma dla nas takie samo znaczenie przecież hahaha :)))
UsuńMój Ty akuratny przypadku!
A my lubimy być z Tobą Maryś...:)<3
OdpowiedzUsuńLoluś I dalej tańce i rozmowy do świtu ;)))))))))
UsuńJa też do blogowego świata raczej nie zaglądałam, a tym bardziej nie myślałam, że będzie kiedyś dla mnie tak ważny. Mówią, że internet jest bezduszny, a ja właśnie tu swą duszę odnajduję i lepię...
OdpowiedzUsuńDzięki, że jesteś, Maryś :)
PS piękna ta zamyślona kobieta...
Zuzanno ♥♥♥
UsuńWam szczególnie teraz dobrych skrzydlatych opiekunów życzę!
Ile świadomości i zaufania w tym prostym pytaniu "dlaczego?". Bierzesz to na co masz wpływ, zostawiasz to na co nie masz wpływu. Z tego wszystkiego budujesz swoje piękne życie. Pięknie:*
OdpowiedzUsuńMam szczególnie jedno "dlaczego" na które nie znalazłam dotąd odpowiedzi, bolesne "dlaczego" cichnie z czasem, ale poszukuję na to rady...
UsuńNic nie dzieję sie bez przyczyny.Ty trafiłaś tu a dzięki temu Ja trafiłam do Ciebie i dowiedziałam że można kipieć energią jak makaron:)))czego chyba mi brakuję:)nie makaronu oczywiście ale energii:)))))Prawdziwa złota rączka z ciebie,nie wiedziałam że drutami operujesz:)
OdpowiedzUsuńPiękna dynia ,a ten stół jakby stworzony dla niej.To twoje dzieło???
Iga, Iga, a wiesz jak gospodyni zapominalska na "za długo" makaron w gotującej wodzie ostawi co się z nim dzieje??? KIPI, taki kipisz z niego, ze hoho!
UsuńEnergi mi nie brak, czasem tchu, więc się z radością podzielę
Na drutach od 11/12 roku życia z przerwami, ale dla mnie robienie na druta jest jak poranna kawa troszkę ;) Takie naturalne hahaha
A stół tak, kiedys stołom poświęcę dłuższą chwilkę. Obiecuję, a ten szczególnie zasługuje na chwilkę dla niego, bo ważny :)))))
Twoja energia niech u Ciebie lepiej zostanie a ja popatrzę bo miło na taką złota rączkę popatrzeć
UsuńCzekam aż spełnisz obietnice:)))
Bardzo się cieszę, ze tutaj jesteś :) Ja też nigdy nie myślałam, że to dla mnie. Jak sama widzisz, chyba jeszcze do końca nie jestem przekonana, ciągle się waham ;) Niemniej jednak jest tu jakoś tak... inaczej. Może nawet bajkowo. W normalnym swiecie niewielu jest tak miłych i życzliwych sobie ludzi... Miłego dnia Kochana! :* Buziaki
OdpowiedzUsuńA wiesz... I tak i nie... Niewielu, bo postrzegamy więcej tych trudów, a tu staramy sie ich unikach, ważyć i słowa i emocje... A w życiu jak w życiu, nie powiem, że samych pieknych wewnętrznie ludzi spotykam, bo wielu wypisuje swoim twarzom historie boleści przeżyć, ale tych pieknych co spotykam to znów trzymam jak w tej szkatułecze tak i w pamięci ich trzymam i blisko. A to, że ten świat jest wirtualny nie zmienia faktu, że po każdej stronie monitora sa prawdziwi, żywi ludzie, ze swoimi troskami, ze swoją wrażliwością... I tylko nam się jakoś odnaleźć może było łatwiej i to piękne...
UsuńWitaj Maryś
OdpowiedzUsuńNo ja też jestem tego zdania, że nic w naszym życiu nie dzieje się bez przyczyny:)
Wszystko jest gdzieś zaplanowane:)
Pozdrawiam słonecznie
Pozdrawiam cieplutko, lecę spać, bo dziś niewiele snu i powieki ciężkie, jutro do Was wrócę. Dziękuję za tyle dobrych słów!!!
UsuńNo doprawdy uwielbiam Twoje zdjęcia. Zdecydowanie mają coś w sobie. Miłego dnia i samych pozytywnych zdarzeń:-)
OdpowiedzUsuńJ. no komplement o zdjęciach zawsze mnie zaskakuje, bo... Fotografia to taki przecinek, lubię go :)))
UsuńŻyczenia z czwartku przenoszę na dziś i karmię się dziś nimi na dobry dzień ;))))))
Czas płynie,umierają nam bliscy,zmieniamy się,spotykamy tych właściwych i tych nie bardzo fajnych...ot przypadek to? Na pytanie dlaczego rzadko pada odpowiedź. Chyba poprostu takie jest życie :) Pozdrawiam i zapraszam D.
OdpowiedzUsuńNa moje dlaczego zdecydowanie częściej pada odpowiedź, niż nie pada. Może dlatego, że ja tych odpowiedzi bardzo szukam, a może bardzo znajduję... Nie wiem. Pozdrawiam Cię Dagmaro :)
UsuńO jak się cieszę, że jednak jesteś :)
OdpowiedzUsuńI podpisuję się nogami i rękoma pod tym co napisałaś. Różnica jest tylko taka, że ja jakieś 2 lata zaglądałam na niektóe blogi, z podziwem, z nutką zazdrości, że tak pięknie można pisać, tworzyć. Ale sama w życiu bym nie uwierzyła, gdyby ktoś mi powiedział, że zostanę bloggerką :D Ja? Absolutnie! Że niby po co, z czym? Ja jestem przecież taka nudna! I zamknięta w sobie ;) Ale, może jak piszesz, los sprawił, że jednak jestem :) I to była bardzo dobra decyzja :) I zgadzam się z kolejną rzeczą: w realnym świecie tak dobrych i życzliwych ludzi się nie spotyka :)
Buziaki
Osowiała Sowo. a Ty skąd mnie znasz??? Przecież to o mnie w 100%, hę?????
UsuńZastanawiam się tylko, dlaczego w realu, ludzie tak bardzo zamykają się, nie dopuszczają do siebie, unikają rozmów na ważne tematy, nie potrafią powiedzieć o sobie czegoś dobrego, albo mówią za duzo...??? Pytań rodzi się wiele...
Pozdrawiam ciepło i Ciebie i Maryś:DDD*
Dziewczynki... Nudne, zamknięte w sobie głuptaski ;)))) Jak to dobrze, DOBRZE (wielkimi literami), że Wasz nuda wylewa się jak piana, bo powiem Wam, że tak przeczytałam, w głowie szybkie powroty moich wizyt u WAS i oniemienie... NO to dałyście się losowi namówić na tę NASZĄ przygodę i myśląc pozytywnie, gdyby obok siebie w tym "realu" byli sami tak twórczy, tak dobrzy i tak troskliwi ludzie, to byłoby nudno, same ważne rozmowy, same dobre dni, no NUDA ;))))))))))))))
UsuńJa Was ściskam cieplutko i serdecznie :)*
hahahahaha jakbym siebie słyszała hahahahahaha
OdpowiedzUsuńtak się głośno śmiejesz, że aż mnie obudziłaś ;)***
UsuńDokładnie Maryś "przypadek to chwila, kiedy Bóg pragnie działać incognito", a co do blogosfery, to też byłam zdania, że to nie dla mnie, a teraz cieszę się, że można spotkać tu tyle osób o podobnej wrażliwości :),
OdpowiedzUsuńtrzymaj się cieplutko i pamiętaj, czy się śmiejesz i zarażasz nas swoją miłością do świata, czy pragniesz zaszyć w najmniejszym kącie w szafie, jesteśmy duchowo z Tobą ;)
Jo, ten mój kąt w którym się zaszywam nazywa się "żółta łodzią podwodną" Jak w ciszę zanurkuję to duzo bąbelków musi przepłynąć nieraz.... Ale teraz to nurkowanie będzie na pewno już inne. Świadomość, że jesteście już ustawia inne promienie światła na codzienność ♥
UsuńJa też odnalazłam siebie w Twoich słowach :)Miałam pędzić dalej w codzienność, a przysiadłam i spokojnie kawę wypiłam delektując się każdym napisanym słowem.
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam:)
A Zadumana piękna jest.
Ivonko, takie słowa wzruszają, ja je bardzo zapamiętuję i bardzo głęboko zapadają we mnie. W ten dobry grunt. Są bardzo ważne. DZIĘKUJĘ :)))
UsuńTo ja dziękuję że jesteś, bardzo mnie to cieszy;)
OdpowiedzUsuńZe mną było po troszku inaczej choc nigdy nie myślałam o blogowaniu, nawet nie bardzo wiedziałam jak to się odbywa, nawet myślałam że się za to płaci;P bardzo spontanicznie, nie przemyslanie załozyłam, piszę i nie żałuję, choć były i zdarzaja się chwile zwątpienia i choc faktycznie czas zabiera, jest jak narkotyk bo uzależnia... nawet jesli kiedys zniknę wiem że wrócę!!!
Każdy Twój wpis( i nie tylko;) zmusza mnie do refleksji za co Ci dziękuję;)
Pozdrawiam Cie ciepluteńko♥
Justynko, Ty wszystko wiesz, co ja "mam dla Ciebie" i kiedy tylko czasu i sił mi starcza to się dzielę i gdybym tylko mogła więcej i miała większe płuca dmuchnęłabym bym CI radością, wiarą i siłą w skrzydełka JESZCZE, jeszcze MOCNIEJ :)***
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHaneczko ja łasa na Twoje słowa, a Tyś znikła :)))
UsuńNie ma przypadków, też tak myślę... Wszystko jest po coś. Cieszę się więc, że trafiłyśmy na siebie nieprzypadkiem :)))
OdpowiedzUsuńI ciekawa jestem dalszej historii Pomarańczowej Pani Dyni :)
Małgosiu, będzie historia, co więcej ja też ciekawa jej jestem. Bo zazwyczaj z tego szkicu, co mi w głowie sie rysuje to całkiem inny obrazem w rezultacie! ;))))
UsuńTwoje wpisy ...... uwielbiam, daja takiego pstryczka aby sie zastanowić .............
OdpowiedzUsuńJoanno ;)***
UsuńNie wyobrażam sobie teraz blogowego świata beż Ciebie ;* jak zaczynałam to już tu byłaś, jesteś teraz i mam nadzieję, że nadal będziesz upiększać rzeczywistość, bo ja tego potrzebuję, z potrzeby piękna , z potrzeby Twoich nietuzinkowych komentarzy , zabawnych błyskotliwych - tylko Twoich. ;) A dyna piekna wygląda na całkiem dużą, czyżby na zupkę ? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKropeczko Miła... No wiesz, załaskotałas mnie słowami, i nie tylko jestem rumiana, zdumiona i radosna, ale teraz będę jeszcze wnikliwiej dobierała słowa hihihi
UsuńSerdeczności!
lubię jesień na pomarańczowo
OdpowiedzUsuńOj, to wspaniale, bo ja np jesieni nie lubię, za pomarańczem nie przepadam, ale zabawa mi sie podoba, więc własne fale przełamuję ;)
UsuńJak ja się cieszę, że ja Twój blog odkryłam... Jak ja lubię te Twoje słowa czytać, analizować to Ty nawet sobie nie wyobrażasz. I jeszcze te zdjęcia zaskakujące, piękne jak wisienka na torcie bo już o malunkach to nawet nie wspomnę bo bym i tak nie dała rady swojego podziwu w słowa ubrać... Cudnie tu u Ciebie Maryś, ciepło tak, dobrze, że blogujesz i nieważne jaka droga Cię tu przywiodła, ważne, że jesteś...
OdpowiedzUsuńNie wiem, i nie to, że nie myślę... Dużo myślę, tylko mam takie rozbrykane myśli, że jak jedno myślę to one sobie zaraz cos swojego myślą i ja czasem je próbuję w słowa ubrać, i nigdy nie uważam, że mi się to udaje, bo tyle tych myśli, takie szybkie jak dzikie mustanki na amerykańskich preriach ;))))
UsuńA zupełnie, zupełnie poważnie - to kłaniam się na takie słowa. Nisko zamiatają kapeluszem ziemię. Pięknie to napisałaś, dla serduszka mojego. Ono też Ci dziękuje i ja...
Dynia jest niezastąpiona w tym pomarańczu swoim :-)))
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam pisać bloga o kotach przypadkowo,
nie pasowały mi na innym blogu tematycznie
i trzeba było coś z tym zrobić :-)))
Dynia bohaterką, a jaka dumna i jak pozowała - hohoho
UsuńWIesz mi tematycznie to nic nie pasuje, "razem", bo jakbym się nie ograniczała to jest tyle rzeczy do pokazania, do powiedzenia, do rozmowy... Że czasem to by trzeba 20 blogów prowadzić, by miały twarde ramy :))))))))
Alż prowadzenie bloga to też życie :] w koncu trzeba mieć jakieś hobby, żeby w życiu nie oszaleć. :]
OdpowiedzUsuńNo tak, problem polega na tym, jak ktoś ma tyle HOBBY, ze mu ledwo starcza doby - jest przeszczęśliwym pasjonatem - to po co mu to KOLEJNE hahaha ;))))
UsuńA po to żeby mieć jeszcze ciekawsze życie i jeszcze mniej wolnego czasu, hihi :]
Usuńchyba tak, chyba najbardziej chodzi o to, żeby go było jeszcze mniej hihihi :)))
UsuńBo matematyka jest prosta: tyle ile mi prowadzenie bloga odbiera czasu – tyle oddaje mi dobrej energii do kwadratu!
OdpowiedzUsuńMarys kochana Ty moja dla mnie matematyka byla zawsze zgroza, zmora, koszmarem moich snow... ale ta matematyke UWIELBIAM, dokladnie sie pod tym podpisuje... i dziekuje, ze jestes:)))
buziaki!
weddingfair - a Ty wiesz jak mis ie ta Twoja matematyka podoba...! Zapamiętuję i będę się długo cieszyć Twoją myślą:)
UsuńNo bo to aż niedorzeczne ile "COŚ" może dawać zabierając hahaha ;))))))))
UsuńDziewczynki, Słoneczka miłe ;)*******
Bardzo ale to bardzo podoba mi się Twoja matematyka :) I masz rację, to ile czasu odbiera nam blogowanie, tyle oddaje z nawiązką dobra, radości, wspaniałych ludzi....ach....
OdpowiedzUsuńWiesz FAJNIE ŻE JESTEŚ MARYŚ <3 :*
No i w 100% się zgadzam że wszystko w życiu jest po coś, na coś i że nie ma przypadków...ot po prostu tak miało być, bo los tak chciał :)
A dynię uwielbiam, za kolor, za smak......
Buziaki i miłego dnia :*
Dziękuję OLU, coś w tych dyniach jest magicznego, nie bez powodu stała się tą karocą dla Kopciuszka hihihi
UsuńSerdeczności!
Czytam ten post... i normalnie mógłby być moim... wszystko mogłabym sama napisać! Fajnie, że jesteś, że mogę to przeczytać i pomyśleć ... tak, tak to jest! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękna akwarelka.
Dziękuję ja również. Świadomość Waszej obecności to ogromne skrzydła dla mnie. Wiedząc, że jakaś refleksja nie spada na dno studni, a dźwięczy takim echem jest radosna, kojąca, dobra... Taka dobra ;)))
Usuńmoja przygoda podobna jest ...
OdpowiedzUsuńi czasu brak, zajęć moc, pracy ... a jednak zaglądam, czytam, uśmiecham się jak głupia do ekranu ... hihihi teraz też ;) czas to myślę owocny, bo pobudza, zmusza do myślenia, tworzenia, do uczuć ...
Oj Maryś, a co ja będę więcej pisać ... dobrze że jesteś :*
ps. dynię ostatnio zmasakrowałam i teraz mam dżemik - pomarańczowy ;))
UsuńI czasem wybucham takim śmiechem przed tym monitorem, że przepona tego nie wytrzymuje, a w domu patrzą jak na szaleńca... No i nic bym nie zamieniała, nic, a nic... Ty dżemiku pomarańczowy i taka kruszynka dynię zmasakrowała, widzę to oczyma wyobraźni :)))))
Usuńw domu jak domu, mnie czasem w pracy się zdarza, dopiero patrzą się ludziska, co to za dziwo za tym biurkiem siedzi hihihi :))))
UsuńOj, dobrze, że ja pracuję w domu hihihi
UsuńTo ja może najpierw do obrazu się odniosę ... PIĘKNA dbałość o detale Maryś ... cudownie malujesz :)))
OdpowiedzUsuńA teraz do treści :)))
OdpowiedzUsuńCytuję: "Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział „będziesz prowadziła bloga” roześmiałabym się z parsknięciem „no coś ty, ja?” Ja nawet blogów nie czytam."
Wiesz ... kilka lat temu powiedziałabym dokładnie to samo ... kilka lat temu ... :)))
Teraz już nie, bo teraz wiem, że świat jest pełen hobbystów, którzy każdy wolny czas poświęcają na tworzenie czegoś nowego, swojego, oryginalnego ... a blogi pomagają im to pokazać innym :))) I to jest fascynujące :)))
no tak, kilka lat... ale ja się nie skupiłam tylko "hobbystycznie" - to znaczy ktoś kto prowadzi pamiętnik dla dziecka, albo piecze chleb, albo ma talent do pisania ugotowanych w absurdzie historyjek, albo umie smutki ubrać w słowa, no tysiące, setki niezwykłych miejsc, niesamowitych ludzi, przepełnione takim niespotykanym esencjonalnym, przebogatym smakiem...
UsuńHobbysta w moim mniemaniu i słowniku to ktoś, kto kocha to co robi każdego dnia :)
UsuńBez względu na to czy pisze, piecze czy też kopie doły.
Jeżeli kocha to, co robi, tzn że to nie praca, lecz jego hobby :)
Brawo Kwiatuszku! Piękny Ty masz słownik :)))))
Usuń:)))) Uśmiecham się ,bo dziś pomarańczowo czyli dyniowo czy tam brzoskwiniowo. Te kolory pokochałam w momencie kiedy poczułam jak wiele ciepła potrzebuję. Ta miłość bardzo mnie zaskoczyła, ale jest i jej nie odrzucam :))) Wzruszyłam się czytając tego posta, jak już zauważono, prawie każda z nas może to odnieść do siebie. Ja też bym w życiu o blogowaniu nie pomyślała i ciągle liczę straty i zyski i jak się okazuje zysków więcej niż strat... Dlatego bardzo się cieszę ,że tak się stało ,że ja również uczestniczę w tej bajce :))))
OdpowiedzUsuńNo widzisz Małgoś, a ja pamiętam jeszcze Twój niepokój, Twoja niepewność, pierwsze kroki i przerwy długie, ale czekam cierpliwie czekam sobie na to Twoje blogowe kwitnienie. I być równiez z Toba w bajce...
UsuńWarto było, wszystko WARTO :))))
I tak ciągle coś mi tam nie wychodzi, ale uczę się i z przyjemnością czytam komentarze i uśmiecham się jak widzę nowych obserwatorów i zaglądam do innych i jest tak mmmm......
UsuńAleż musisz się cieszyć na widok tylu komentarzy! Bo przecież właśnie dlatego jesteś i piszesz. Piszesz pięknie i dla nas piszesz! A ja uwielbiam podczytywać, pomyśleć i potem zastanawiam się jakie to różne życia ludzie mają. A do Ciebie kocham zaglądać! Choć czasu mało, brakuje go często, choć oczy się kleją i spać by się poszło chętnie.
OdpowiedzUsuńFajnie że jesteś!
Oczywiście komentarz jest jakimś namacalnym wzrokiem potwierdzeniem, upewnieniem... Ale poza komentarzem jest cos znacznie istotnego i mniej uchwytnego, co czuję - to taka ENERGIA. Jeśli tak dużo ludzi uwalnia w jakims kierunku dobrą energię to ona musi czynic jakies cuda, jeszcze nie wiem jakie, ale czuję ten energii dużo i za nią również Wam dziękuję :)))
UsuńJa też nie wierzę w przypadki, a już po samej ilości komentarzy możesz mieć odpowiedź, po co tu jesteś:)))
OdpowiedzUsuńI ja też bardzo się ciszę, że Cię poznałam! Nieczęsto spotyka się takich ludzi...
Joanno :)***
UsuńZgadzam się z moimi poprzedniczkami, gdy w duszy smutek, czy radość miło jest zajrzeć Tu do Ciebie gdzie zawsze sieci słoneczko, gdzie znaleźć można otuchę, wspomnienia, to co w życiu ważne i nie ważne, co czasem przecieka nam przez palce a Ty to zauważasz. Niech te komentarze utwierdzają Cię w przekonaniu, że Twój blog postał w ważnym celu, jakim? dla każdego w innym, ale równie ważnym.
OdpowiedzUsuńNie daję rady odpowiedziec już, bo każdy komentarz czytam uważnie, pochylam sie na nim i to za bardzo wzrusza, tak w tym wzruszeniu po prostu napisać jest, sklecić słowa trudno...
Usuń:)***
oj ja widze z enie tylkko ja nie wierze w przypadki ... według mnie dzieje sie coś po to aby nam dac albo dużo do myślenia albo nas poprowadzic albo coś innego ...
OdpowiedzUsuńa ja uwielbiam czytat te twoje teksty zawsze jest cos w nich takiego czego nie da się opisac
zdjecie cudne pozdrawiam ciepluteńko
Ja również Paulinko ślę Ci serdeczne pozdrowienia i uściski :))))
UsuńJa sama do dziś nie wiem kiedy, po co, jak i dlaczego zaczełąm pisać...co prawda nie pisze jakoś dużo, często i wylewnie...część spraw mam dla siebie po prostu...ale cieszę sie że tutaj jestem...
OdpowiedzUsuńDynia smakowita ale ta komoda(chyba) na której ona stoi ma zjawiskowy kolor:)))
Tak Raczku, to komoda, a raczej szafka "stara" po maszynie do szycia, ale bez maszyny ona ;)
UsuńOdkąd jest ze mną juz z jakies 15 lat jest wiecznie zmieniana, przechodzi od wnętrza do wnętrza metamorfozy :)))
Pięknie napisane jak zwykle zresztą. Twoje posty czyta się tak lekko i przyjemnie, jak co najmniej dobrą książę ;) Bardzo to głębokie, co napisałaś.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to wzruszyło, wszystkie Wasze słowa, i po raz pierwszy chwilami nie wiem, co mogę odpisac :)))
UsuńMaryś jak Twoje słowa mnie koją i ocieplają. Miałam też dylematy z tym blogowaniem, ale jestem tu dzięki Malince i Alicji. dziękuje im za to bardzo. Dzięki temu poznałam wspaniałych ludzi. Mogę się podpisać pod Twoimi słowami jeśli pozwolisz - ja, ich trzech i pies. Piszesz tak wspaniałym językiem, że Twoje słowa chłonę jak gąbka wodę. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńA to jest Kochana tytuł uroczej książki, wspaniałej bym powiedziała, traf chciał, że opisuje stan naszego udomowienia! :)))))))))))))
UsuńDziękuję Ci stokrotnie!
Maryś masz racje! wszystko jest po coś...:))
OdpowiedzUsuńTy dla nas ;) My dla Ciebie ♥
Uwielbiam Twoje posty :*
Pięknie przedstawiłaś swoja dynie ;)
pozdrawiam
Ag
A wiesz kotek jaka ona jest piękna! Nie mam siły jej uzupić hahahaha ;))))
Usuńkochana, zabrzmiało to jak testament lub pożegnanie?!
OdpowiedzUsuńCzemu? Jak dobry początek, albo jak mała chwila refleksji "w trakcie", chociaz traktowanie kazdego dnia tak, jakby był ostatnim mam sens, bo przecież życie jest w swojej kolei nieprzewidywalne....
UsuńMaryś,te Twoje słowa...musiałam sie odezwać...choć przeciez byłam i jestem z Tobą mimo mojej żałoby i bólu...
OdpowiedzUsuńTa Piekna Zamyślona ...przecudna i tak mi bliska; jej smutek,melancholia,żal i tęsknota jest teraz także moja;łzy, pustka i nieustanne pytanie "dlaczego"...
Trudno mi wierzyć i zrozumieć,że tak miało być...,że samotność i cierpienie zaprocentuje i zaowocuje ...w przyszłości...że wszystko ma sens i przypadek nie istnieje...może i prowadzi do pełni życia ale na razie odsuwam od siebie logiczne myślenie i trwam... w zadumie, smutku i bezdechu...
Bez Ciebie, bez Didre,Jyoti i Ystin nie mogłabym...dziękuję,ze jesteście..
i taka mała prośba ode mnie i SHADE
.......Modlitwa......
Tak to prawda...
błądzę w ciemności....
jak ślepiec...
Idę ulicami......
wielkiego miasta...
i widzę tysiące dusz...
a jedna piękniejsza.....
od drugiej....
W deszczu łez..
słyszę modlitwę....
o lepsze jutro...
o chusteczkę
do łez...
o to......
gdzie inna dusza.....
szczęśliwsza......jest.....
Na mojej ulicy
widzę tyle samotności...
I.....martwe dusze.....
błądzące drogą życia
i rzeką zapomnienia....
Modlitwa......
o czyste serce......
na mojej drodze...
serce w kamieniu.......
czy zaklęte .....
w krysztale...
prawdy...
Proszę Cię.......
nie zamykaj ...
nigdy mojego serca..
w żadnym szkle....
całusy
dorcia
Droga Dorciu!
UsuńPrzypuszczam, że ktoś Najdroższy, Ukochany odszedł do Pana.
Serdecznie współczuję. Od dzisiaj będę modlić się aby dusza weszła do Raju.
Przesyłam pozdrowienia
Łucjo, tak proszę... Ja się cały czas modlę, ja wiem ile ją tę kruszynkę to kosztuje i tak cierpię wraz z nia w tej ciszy, ale mam dużo do powiedzenia, i Dorcia wie, że rozmawiam z nią. I ja wiem, że Ona blisko...
UsuńDorciu, a ile ja szukałam tej odpowiedzi i pisząc tego posta cały czas myślałam o Nich o naszych Aniołach, które odeszły, że to jedyne ziemskie "po nic", ale ich wiara mi pomaga mniej cierpieć... Ich wiara w to życie wieczne... Pamiętaj o Tym Kruszynko ♥
DZIĘKUJĘ WAM...BARDZO...BARDZO
Usuńd.
Wiedz proszę, że jestem każdego dnia myślami i modlitwa z Tobą ♥
UsuńByłam tu rano, ale nie zdążyłam nic napisać... Jak dziewczyny czuję troszkę jakbyś napisała o mnie. A z tym, że dostajesz czas spędzony z nami jako energię to zgadzam się całkowicie!!
OdpowiedzUsuńPo to tu chyba jestem czasem :)))
Buziak!
No właśnie... Energię, skrzydła, nawet śmiem nazwać to jakimś celem... Bardzo ważne jest dla mnie to spotkanie z Wami, nawet nierealne, ale niezwykle ważne... :)))))
UsuńMaryś - jak ja się cieszę, że już nie ma kiedyś, że jest TERAZ i mogę czytać Twoje piękne słowa. Dziękuję:-)
OdpowiedzUsuńKarolinko ♥
UsuńŁał, mocne! I to jak! Widać to zresztą po komentarzach, w których padło również wiele pięknych słów. Dobrze, że jest ktoś kto potrafi ubrać uczucia/odczucia w słowa, dzięki którym sporo osób choć na chwilkę się zatrzyma i zaduma :)
OdpowiedzUsuńTo jest mimo wszystko Kasiu dla mnie zaskakujące. Bo kiedy sie pisze posta, chcąc nie chcąc jest trudno, bo "niby" znasz swoich czytelników, ale tak naprawdę nie wiele wiesz, piszesz coś nie jak list do przyjaciela, a jak jakiś drobny fragmencik czegoś, jakiejś wewnętrznej układanki - nigdy nie wiesz jakie refleksje bedą z drugiej strony... A tu okazuje się jak bardzo to wszystko w nas bywa do siebie podobne ;)))
UsuńŚlicznie to napisałaś i samą prawdę... jak widać, nie tylko o sobie, ale i sporej części nas :)
OdpowiedzUsuńpodpisuję się pod słowami Fiolki obydwoma rękami :)
Usuńpod Fiolki, czy pod moimi? hahaha :)***
UsuńŚliczniusio to napisałaś kochana, że przeczytałam na jednym wdechu ;)))
OdpowiedzUsuńno nie mogłaś nie mieć bloga bo bum w życiu nie wiedziała, ze jesteś ;)))
oby tak dalej, a dyńka całkiem oldscool !
buźka !
A jaka zupa z dyńki smaczna bedzie, i ja to samo o Tobie mogę powiedzieć, jakbym poznała Anielski zakątek nie mając bloga... To już dziś też WIEM :)))
UsuńMaryś Łobuzie :) Co zrobiłaś z banerkiem Candy, że zniknął z naszych blogów? "hę"? :)
OdpowiedzUsuńJest!!! Znowu jest!!! Hmmm ... pewnie to mój komp już zmęczony od nadmiaru wrażeń "zawłaszcza" sobie Twoje banerki :)))
Usuńmoże z okularami trzeba isć do lekarza hahaha :)))
Usuńdziała działa kwiatuszku
i jak dobrze, że sprawy się tak obróciły, że Jesteś TU :);-)
OdpowiedzUsuńBardzo głęboka treść, czytana przeze mnie jednym tchem :)
Zdjęcia są świetne, oddają niesamowity klimat... Toskanii, Pozdrawiam :)
Toskaniii powiadasz, może to z tej tęsknoty hahaha :))))
UsuńCo dzień to inny kolor ;> te pomarańcze na ekranie dyniowe mi przywiały na myśl Halloween, lampki i słodkości. Ah ta jesienna depresja, półmrok i chłodne wieczory... refleksje same pchają się do głowy.
OdpowiedzUsuń"Dopóki tutaj jesteś, ważne jest kim jesteś" Cieszymy się, że jesteś właśnie tu ;))
wyganiamy depresję, zabawa w teczową jesień, to co tydzień inne kolory - baw się z nami ;)))
UsuńProszę..................
Yoko ;)***
Dziękuję Ci Aniołku, ja wiem, że jesteś :)*
OdpowiedzUsuńPięknie napisane i pięknie oprawione - wspaniała akwarelka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :))))))
UsuńOch Maryś, to ja Tobie dziękuję, że Jesteś!
OdpowiedzUsuńJesteś dla mnie wszystkim, promykiem słońca, radością życia...
Zawsze czytam Twoje posty po dwa, trzy razy...to co ja myślę, Ty w swoim poście opisałaś.
Mimo licznych obowiązków zawsze znajdujesz czas aby napisać komentarz...
Maryś, za to też Ci bardzo dziękuję!
Serdecznie pozdrawiam
wiesz, poza przyjemnością, tez mam taka odpowiedzialność za słowa i to odpisywanie jest dla mnie bardzo ważne, to taka mała nasz rozmowa Łucjo, a... Myślę, że Ty mając tak samo masz podobne odczucia :)))
UsuńJa to wszystko wielokrotnie odwzajemniam Mój Ty Słoneczniczku :)))))
Pożyczyłam sobie Twój wzorzec, zrobiłam równanie i wyszedł mi taki sam wynik jak Tobie Maryś :). Pięknie napisane ...
OdpowiedzUsuńPiękna ta nasza blogowa matematyka, prawda ;))))
UsuńPiękny blog. Prawdziwą frajdą będzie go obserwować :)
OdpowiedzUsuńWitaj, będzie mi bardzo miło Ciebie gościć :)))
UsuńOch Maryś, dobrze,że zaczęłaś blogować, że jesteś tu,że delektować się tym co robisz i jak piszesz...
OdpowiedzUsuńHmmm, gdyby mi ktoś kiedyś powiedział,że będę tworzyć jakiekolwiek rękodzieło ( uważałam się za beztalencie i do dziś nieraz nie wierzę w siebie), to bym nie uwierzyła... Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział,że odważę się pokazać to co zrobię, a tym bardziej blogować, tym bardziej nie uwierzyłabym... A jednak to robię i daje mi to mnóstwo radości, choć często jest we mnie niepokój i oczekiwanie..., czy na pewno się spodoba...To mój odrębny świat;) I cieszę się,że jego cząstką jesteś Ty:)*
Ps Ostatnio uczennica wyjęła "Sekretny Tajemnik" i zgadnij czyje grafiki tam znalazłam? Ależ to cudowne uczucie:) Buźka
Ludeczko słońce miłe moje zawsze mi jest cieplutko na sercu jak tak piszesz... Ja to wiem, czuję i ten niepokój Twój niepotrzebny (!) bywa też czuję... Nie mogę Cię utulić i powiedzieć "śmiało" mogę tylko słowami słońce Moje ;))))))))
UsuńBardzo cieplutko CIe teraz słowami postaram się przytulić ;)***
Dziękuję Maryś:)Jakiż to miód na serce, takie przytulanko:) Ileż odwagi dodaje takie "śmiało"...Z serca dziękuję :)****
UsuńPiękna akwarela jak wszystkie Twoje. Ja przekonywałam się do bloga ponad rok, a potem... niedługo rok blogowania ! Ale podoba mi się w tym świecie i fajnie spotykać tu takie osoby jak Ty. Moja dynia pozdrawia Twoją :) I zapraszam na owieczkowe candy.
OdpowiedzUsuńBeatko, naprawdę... Ja sie do niczego nie przekonywałam właśnie, po prostu założyłam bloga za namową jednej takiej Pani Fioletowej, ona mówi: załóż, to ja grzecznie założyłam, a ponieważ zastanawiam sie zbyt krótko o czym, to, że maluję no to "omalowaniu", chociaż szyję, drutuję, szydełkuję, tnę, sklejam, szafki i stoły niszczę, ludziom bywa, że łazienki i pokoje niszczę też :))) Ale dla mnie to wszystko szeroko pojętym malowaniem było, a że nawet ciasto maluję no to "bach" i to jakaś całkowicie głęboka woda była jak do niej wskoczyłam na główkę! ;)))
UsuńPieknie napisane... a akwarela wzbudza zachwyt!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Luno :)))
UsuńTwoje posty są zawsze takie romantyczne :)
OdpowiedzUsuńHmmm, bo chyba gdybym miała siebie opisać, to poza przymiotnikiem "szalona" dopisałabym też smiało "romantyczna" hehehe ;)))
Usuńjak dobrze, ze czytam wszytko co piszesz.. moje słowa nie płyna tak pieknie... ale dobrze, ze jesteś...
OdpowiedzUsuńJustynko... A wiesz, że każdego słowa płyną pięknie... Bo każdy jest takim prawdziwym, dobrym sobą i nie to jak, ale, że po prostu pisze, czy jest - jest cudowne... Zresztą wiesz, że ja jestem z Toba od pierwszego zauroczenia, wierna jak ten piesiol ;)))))))))
UsuńWszyscy cię wychwalają to ja też dołączę ty zdolniacho :) pięknie napisane, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLaluś Kotek, i Ty tez, no weź bo mi serce zakwitnie to kawalkaduje z tego uniesienia ;))))))
Usuńno wchodzę, a tu 156 komentarzy :D hihi
OdpowiedzUsuńz ust mi wyjmujesz pięknymi słowami co myślę :) też nie wierzę w przypadek (no chyba że w taki przez duże "P" :)) z resztą wiesz - łucznik i sówka najlepszym przykładem. A moje blogowanie od Ciebie wyszło i dziękuję. Na razie jeszcze się nie otwarłam. Tylko okiem obiektywu ujawniam powoli dookole me i się nim dzielę. Zobaczymy, może coś z tego wyjdzie pozytywnego jeszcze.
Dięki Maryś! Ściskam mocno mocno mocno :)
Oj bo sie tak czasem wyleje miód z serc :)))
UsuńI to, o czym piszesz to są akurat najprawdziwsze czary, najzwyklejsze, chociaż bywa, że ludzie w nie nie wierzą... Ale ja wiem, że one są hihihi
I ja wiem, że przyjdzie i dobry czas w drewnianym domku z jarzębiną pod oknem NA CIEBIE - ja to wiem, a zawsze Cię w tym wspierać będę - to masz jak w banku, albo nie, nie jak w banku, masz to, tak po prostu :)*******
Tulę Was ☼
Maryś, Maryś... chciałabym być taką dobrą gosposią, jak o mnie mniemasz, ale tak nie jest :-( A wekowanie w tym roku całkiem przespałam (oprócz tej aronii, ratującej honor mój). Ale wpadłam na pomysł jak zapełnić spiżarnię domowymi przetworami, luknij w mój dzisiejszy post :-)
OdpowiedzUsuńlecę! Co Ty wymodziłaś... Ha ;)
UsuńI ja dołączam się do grona wielbicieli ...zaczytuję się bez końca :))
OdpowiedzUsuńPewnie nie zdajecie sobie sprawy jaki to zaszczyt czytać Wasze słowa... Bardzo dziękuję... Niezwykle mnie te wszystkie wpisy wzruszyły. maAterio... :)***
UsuńTeż uważam, że wszystko jest po coś. To coś na pewno będzie miało znaczenie kiedyś tam i sami czasami nie dostrzegamy powiązań. A one są :) Dobrze, że nas los tak targa po różnych miejscach, w jedne wracamy częściej w inne rzadziej, ale zawsze z tego pobytu coś w nas zostaje. Z mojego pobytu na Twoim blogu pozostają nie tylko piękne obrazy w głowie, ale i też chwila refleksji :) Co bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńŚciskam
I wiesz Bartku, że w tej mojej refleksyjnej naturze serce kwitnie jak czytam, że tak sobie razem tu świat i jego drobinki kurzu kontemplujemy :)))
UsuńDziękuję Ci z całego ♥
i ja wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny, choć czasem poterzeba czasu, żeby tą "przyczynę" dostrzec i też zawsze myślałam o blogowaniu "a niech inni to robią", a tu proszę tak się wciągnęłam, że teraz ani myślę przestawać, choć czasem chęci brak, niemoc jakaś, ale zawsze potem euforia z kilku komentarzy, słów otuchy...więc warto!:)
OdpowiedzUsuńWięc nie przestawaj, nie ustawaj, nie poddawaj się, nawet w tych trudnych chwilach, bo będą - ale wiedz, że miną... :)))
UsuńSerdeczności
Nawet nie wiesz jak ja się ciesze ze moge do Ciebie zagladać :)
OdpowiedzUsuńElunia, to z wzajemnością hahaha :)))
Usuńten fragment komódki - DOKŁADNIE przypomina mi moje meble jeszcze z panieńskiego pokoju. Robione byly na zamówienie, białe z przecieranymi motywami dekoracyjnymi właśnie w turkusie!!! :))) były i są piękne, ale ciągle stoją w pokoju u moich rodziców ;) ślicznie Ci się ta Twoja udała, nawet dynia pyszni się na niej pomarańczowo! Maryś - ta piękność na obrazku jest smutna, ale też chyba na coś wściekła, rozżalona... obyś Ty zawsze promieniała uśmiechem i przekazywała go dalej, tak jak robisz to teraz :))))
OdpowiedzUsuńMałgoś, te stare akwarele były malowane kiedy mi było trudno i one nosza na sobie tamte nastroje, mimo to chyba bardziej ta jest "zamyslona" hahaha ;)))
UsuńNo nic, kocham moją szafeczkę i mam ich kilka do kochania, popokazuję wiecej jak wszystko pokończę. A Ty nie tęskniuchaj za swoją ino bierz i ciesz nią oko :)))
Dobrze że jesteś :** że blog istnieje. Dla mnie osobiście to magiczny świat w który się zanurzam, pełen barw, ciepła, radości. Nieraz jak zaglądam do Ciebie to taka pozytywna energią bije. Wszystko ma swój cel, miejsce, czas, może faktycznie jest tak że nie widzimy tego w danym momencie a los szykuje dla nas odpowiedź. Ja w życiu bym nie przypuszczała że będę prowadziła bloga, nawet ich nie czytałam. Wiem że wiele jeszcze prze mną jednak wiem że warto,a Ty jesteś jedną z osób które dają ta moc, wchodzę czytam, zachwycam się i wszystko jasne.... :*
OdpowiedzUsuńKasieńko... Nie wiem, czy sobie zdajesz sprawę z tego jak ważne sa dla mnie te słowa, jak głęboko zapadają w pamięć, jak się mocno przyklejaja mi do serca... Bardzo mocno je teraz do siebie tulę i zmykam pracować (dalej) nad szafeczkami. Buziaki Kochana!!!
Usuńahhh :**
UsuńNic bez przyczyny...kazdy po coś ?Jasne jesteś po to aby ubierać w słowa to co ja przełykam tylko...
OdpowiedzUsuńWe wszystkim ci pomoge moja gwiazdeczko :))))
OdpowiedzUsuńJka wpadam do Ciebie to czuje sie jak w kopalni zlota....normalnie nieziemsko :))) i uwielbiam to :)))
Kissssssssssssssssssy pomaranczowe :)))
Maryś - to ja Tobie dziękuję, że jesteś, za to że dzielisz się z nami swoimi przezyciami i tak pięknie je ujmujesz w słowa. Dziękuję za te wszystkie piękne rzeczy, które pokazujesz, za Twoje wspaniałe rysunki, pełne ciepła fotografie i całą tą pozywtyną energię, którą przez swoje posty i komentarze przekazujesz. Dziękuję i pozdrawiam gorąco:)
OdpowiedzUsuńbardzo smutna postać, bardzo. Blogowanie, po trosze nie wyobrażam już sobie nawet mojego blogowania bez twojego, to już takie sprężenie, wpadnie czytanie, otwieram swój pisze odpisuję i zawsze tu muszę zajrzeć.
OdpowiedzUsuńTaka kolej rzeczy. I też nie wierzę w przypadki, albo jak to mówią przypadki rządzą światem i chyba właśnie coś w tym jest. Wiec pisz, bądź marnuj na nas czas, bo bilans zawsze wyjdzie dodatni.
...Nawet nie myśl o tym, by swoją przygodę z blogiem przerwać:) Sama widzisz ilu osobom byłoby smutno. Trudno. Będziesz blogować do końca świata i jeden dzień dłużej:):) Misja taka.
OdpowiedzUsuńJa tez daleka byłam od tego Świata, ale to właśnie ten On daje mi największego kopa do podejmowania coraz to nowych wyzwań:):)...i leczy troszeczkę z kompleksów:)
"Przeznaczenie znajdzie sobie drogę". Szukało i znalazło, a my, blogowe kobitki stałyśmy się sobie bliskie.Nie znamy się,ale myślimy o sobie, martwimy się, cieszymy się razem.
OdpowiedzUsuńWergiliusz miał rację:))
zdaje sie ze wkraczam w rodzine tak dobrze się znacie ale wobec takiego posta nie da sie poprostu przejsc dalej równiez wyrazic chce ile te słowa wywołały u mnie emocji teraz wiem ze nie byłam tą jedyną widzac i czytajac Was tutaj mylilam się i dziękuje ja też :)
OdpowiedzUsuńPortret- piekny, delikatny, zachwyca subtelna kreska. Foty- bardzo ciekawe, szczegolnie polacznie pomaranczy i blekitu- moje ulubione;-)) Wspaniale, ze dzielisz sie z nami swoja wrazliwoscia, dobrze, ze istnieje blogosfera;-)
OdpowiedzUsuńJa się bardzo cieszę, że masz tego bloga. I wraz z całą rzeszą zaglądam tu z radością.
OdpowiedzUsuńI muszę przyznać, że bardzo mi pomogłaś, kiedy zaczynałam pisać swojego. Twoje słowa były zachętą, potwierdzeniem. że jest odzew. Bo przecież blog żyje także przez ludzi, którzy go odwiedzają.
Więc rzeczywiście, nic nie dzieje się przypadkiem.Pozdrawiam już jesiennie, niestety.
A ten Twój czas dla nas absolutnie nie jest zmarnowany.
Obrazek bardzo fajny, taki eteryczny, ale z nutką tajemnicy ;)
OdpowiedzUsuńAle co do przypadków się nie zgodzę, bywają takie, które nie są 'dlaczegoś', nie mają żadnego uzasadnienia i na pewno nic dobrego z nich nie wynika. I dużo bym dała żeby się nie zdarzyły. Nigdy. Nikomu.
A pomarańczowy kawałek tęczy też miałam dyniowy :)
Znalazłam Cię tutaj: http://magnolia-craft.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKiedyś - jakbym o sobie czytała (tylko bez malowania!). Potem...TERAZ... i te teraz jest NAJważniejsze Makaronku Matematyczny ;D
OdpowiedzUsuńŚciskam Ciebie ooo TAK :*