codzienność
środa, października 31, 2012
zielona, niebieska...
Nasz dom wciąż jeszcze "po przeprowadzce", chwilami tracę zapał i siłę, by w lepsze dni znów ją wyłuskać, a tu końca nie widać! Bo ledwo pomalowałam i dokończyłam dwie szafki, jedną półkę, ustawiłam stół z krzesłami (który malowałam już dawno, dawno temu). Malowałam? Hmm, no tak nie do końca. Wykonany jest techniką "dekupażu" w połączeniu z preparatem do spękań, ale o stole, a nawet stołach to innym razem. Dziś kontynuacja z dużym poślizgiem "jesieni w kolorach tęczy", a w tę fotograficzną opowieść wplotę i ceramikę, i durnostojki, i fragmenty ozdobne - własnoręcznie wykonane, oraz troszkę odgrzebanych pasji z tradycjami :)
ZIELONY - Ceramika…
To pasja jeszcze nie rozbudzona. W moim zamiłowaniu do nietuzinkowych skorup mieszka pragnienie posiadania własnego pieca (i umiejętności) abym mogła własne talerze i własne kubki, miski, czy patery tworzyć, malować pod szkliwem, kształtować i dekorować! O tak, to jest marzenie zawiązane w woreczek i odstawione na półkę „potem”, albo „kiedyś”. Choć już dziś wiem, że los pozwoli mi je zrealizować! Tym czasem z miłości do skorup i kolorów swoją „wyprawkę” zaczęłam kolekcjonować jeszcze w szkole średniej. Razem z książkami zbierałam na pchlich targach, albo przecenach w sklepach gospodarstwa domowego różne cuda. Wiele z nich nie przetrwało czasów, tłukło się. Nie wracało z podróży, albo spadało z hukiem zamieniając się w drobny mak na podłodze, na zdrowie… Zawsze uważałam, że jeden potłuczony talerz robi mi po prostu miejsce na nowy wymarzony. A tych wymarzonych, urokliwych i wypatrzonych wciąż na horyzoncie dostatek ;) Dlatego w mojej kuchni jest tak wiele skorup, że pokazać ich wszystkich na raz nie dam rady, ale ponieważ przeoczyłam w "jesieni w kolorach tęczy" 3 kolory (zielony, niebieski i granatowy), to odkrywam przed Wami rąbek mojej codzienności w tych właśnie kolorach :)
Mój jadalny zestaw talerzy dziś składa się 4 pięknych zielonych liści, dwóch ogromnych ceramicznych mis kanaryjskich (zielonej i niebieskiej), oraz całego zestawu kwadratowych miseczek i talerzy od Pana Magusiaka. Dodatkiem jest „patera” liść z lekutkiego egzotycznego drewna (wyszperana na aukcji), ręcznie malowana, w kształcie liścia „bananowca”, na niej w oczekiwaniu przed zjedzeniem wylegują się najczęściej jabłka...
NIEBIESKI - koraliki, buty, durnostojki i dzierganie...
Walentyna - jeszcze nastoletnią - uczyła mnie tych cudów. Przez wiele lat i druty, i szydełka odłożone do szufladki czekały na przebudzenie. Jakiś czas temu doczekały się - pierwsze druty. Mam na swoim koncie, a panowie na grzbietach trochę swetrów (jeden z panów ma nawet skarpety!). O tak, druty nie są mi obce. Ba, powiedziałam nawet, że są mi bardzo bliskie. Jedną z największych w życiu frajd mam z tego, co wykonam sama. Może to pokłosie dzieciństwa w dumnym czasie PRL’u, a może takie wyssane z mlekiem Matki zamiłowanie do rękodzieła… Tak więc nawet najpiękniejszy sweter nie ucieszy mnie tak, jak ten, który nawet krzywo, ale sobie SAMA wydziergam :) Od dawna wodziła mnie na pokuszenie moc szydełka. Postanowiłam przestać się tak biernie wszystkim zachwycać. Nakupiłam jak głupia włóczek i dziergam z „babcinych kwadracików” OGROMNY pled. Z pomocą dobrych blogowych dusz, które zasypałam pytaniami, z pomocą innych, które swoje "krok po kroku" umieszczały wirtualnie - chwyciłam za szydło i ja. A wszystko, by bielony, niebieszczony ten nasz chwilowy domek, nabierał jeszcze więcej rumieńców w odcieniu wiejskiej chatki, którą niby nie jest, ale ja mu uparcie tę wiejską duszę nadaję, z mocą już nie tylko pędzli, malowania, szlifowania, cięcia i dekorowania, ale teraz z mocą małego szydełka nr 3 i cudownej włóczki YarnArt (którą kupuję u Pani Moniki)
Niebieskie są "koraliki", półszlachetne kamienie - z nich powstanie naszyjnik...
Ulubione buty moje też są niebieskie rzecz jasna ;)
Piszę ja o tych moich kolorach jesienią, a przecież towarzyszą mi one cały rok! Oj dużo mam jeszcze do pokazania (tych niespodzianek od listonosza, co proszą o ładna sesję ♥), ale i tak zrobiłam z tych liter i zdjęć niezłą mozaikę :)
Piszę, a dzwonek do drzwi mnie uświadamia, jak tradycja ustępuje dziś nowoczesności "cukierek, albo psikus" - słyszę. "Psikus" - odpowiadam. Nie mam cukierków, dziś moimi pasjami składam swoje małe podziękowania i wspominam te kobiety, które mi je przekazały, a których nie ma już w moim życiu Wiesławę, Walentynę i Stefanię [*]
☼ Maryś
Nasz dom wciąż jeszcze "po przeprowadzce", chwilami tracę zapał i siłę, by w lepsze dni znów ją wyłuskać, a tu końca nie widać! Bo ledwo pomalowałam i dokończyłam dwie szafki, jedną półkę, ustawiłam stół z krzesłami (który malowałam już dawno, dawno temu). Malowałam? Hmm, no tak nie do końca. Wykonany jest techniką "dekupażu" w połączeniu z preparatem do spękań, ale o stole, a nawet stołach to innym razem. Dziś kontynuacja z dużym poślizgiem "jesieni w kolorach tęczy", a w tę fotograficzną opowieść wplotę i ceramikę, i durnostojki, i fragmenty ozdobne - własnoręcznie wykonane, oraz troszkę odgrzebanych pasji z tradycjami :)
ZIELONY - Ceramika…
To pasja jeszcze nie rozbudzona. W moim zamiłowaniu do nietuzinkowych skorup mieszka pragnienie posiadania własnego pieca (i umiejętności) abym mogła własne talerze i własne kubki, miski, czy patery tworzyć, malować pod szkliwem, kształtować i dekorować! O tak, to jest marzenie zawiązane w woreczek i odstawione na półkę „potem”, albo „kiedyś”. Choć już dziś wiem, że los pozwoli mi je zrealizować! Tym czasem z miłości do skorup i kolorów swoją „wyprawkę” zaczęłam kolekcjonować jeszcze w szkole średniej. Razem z książkami zbierałam na pchlich targach, albo przecenach w sklepach gospodarstwa domowego różne cuda. Wiele z nich nie przetrwało czasów, tłukło się. Nie wracało z podróży, albo spadało z hukiem zamieniając się w drobny mak na podłodze, na zdrowie… Zawsze uważałam, że jeden potłuczony talerz robi mi po prostu miejsce na nowy wymarzony. A tych wymarzonych, urokliwych i wypatrzonych wciąż na horyzoncie dostatek ;) Dlatego w mojej kuchni jest tak wiele skorup, że pokazać ich wszystkich na raz nie dam rady, ale ponieważ przeoczyłam w "jesieni w kolorach tęczy" 3 kolory (zielony, niebieski i granatowy), to odkrywam przed Wami rąbek mojej codzienności w tych właśnie kolorach :)
Mój jadalny zestaw talerzy dziś składa się 4 pięknych zielonych liści, dwóch ogromnych ceramicznych mis kanaryjskich (zielonej i niebieskiej), oraz całego zestawu kwadratowych miseczek i talerzy od Pana Magusiaka. Dodatkiem jest „patera” liść z lekutkiego egzotycznego drewna (wyszperana na aukcji), ręcznie malowana, w kształcie liścia „bananowca”, na niej w oczekiwaniu przed zjedzeniem wylegują się najczęściej jabłka...
W tej kuchni, nie zabrakło błękitów - świeczniki ze szklanymi niebieskimi kulkami, na dniach zdobyty, ręcznie malowany w drzewo z kwiatami talerz (turecki) i fragment półki kuchennej z niebieskimi gałkami na których wiszą kubki "Amelie"
NIEBIESKI - koraliki, buty, durnostojki i dzierganie...
Walentyna - jeszcze nastoletnią - uczyła mnie tych cudów. Przez wiele lat i druty, i szydełka odłożone do szufladki czekały na przebudzenie. Jakiś czas temu doczekały się - pierwsze druty. Mam na swoim koncie, a panowie na grzbietach trochę swetrów (jeden z panów ma nawet skarpety!). O tak, druty nie są mi obce. Ba, powiedziałam nawet, że są mi bardzo bliskie. Jedną z największych w życiu frajd mam z tego, co wykonam sama. Może to pokłosie dzieciństwa w dumnym czasie PRL’u, a może takie wyssane z mlekiem Matki zamiłowanie do rękodzieła… Tak więc nawet najpiękniejszy sweter nie ucieszy mnie tak, jak ten, który nawet krzywo, ale sobie SAMA wydziergam :) Od dawna wodziła mnie na pokuszenie moc szydełka. Postanowiłam przestać się tak biernie wszystkim zachwycać. Nakupiłam jak głupia włóczek i dziergam z „babcinych kwadracików” OGROMNY pled. Z pomocą dobrych blogowych dusz, które zasypałam pytaniami, z pomocą innych, które swoje "krok po kroku" umieszczały wirtualnie - chwyciłam za szydło i ja. A wszystko, by bielony, niebieszczony ten nasz chwilowy domek, nabierał jeszcze więcej rumieńców w odcieniu wiejskiej chatki, którą niby nie jest, ale ja mu uparcie tę wiejską duszę nadaję, z mocą już nie tylko pędzli, malowania, szlifowania, cięcia i dekorowania, ale teraz z mocą małego szydełka nr 3 i cudownej włóczki YarnArt (którą kupuję u Pani Moniki)
Niebieskie są "koraliki", półszlachetne kamienie - z nich powstanie naszyjnik...
Ulubione buty moje też są niebieskie rzecz jasna ;)
Niebieski jest pas na przelotki do białej zasłony w pokoju, w którym stoją szafki (z tym samym wzorem szablonu) 

GRANATOWY - kolorowe szkło
I szkła w tych moich durnostojkach nie brakuje... Oj zbieram ja po świecie to niebieskie, a patera w kształcie łabędzia jest jednym ze starszych wyszperanych na aukcji cudów... Pięknie mieści w sobie mandarynki, ale już chyba wszystkie zjedzone ;)
Piszę ja o tych moich kolorach jesienią, a przecież towarzyszą mi one cały rok! Oj dużo mam jeszcze do pokazania (tych niespodzianek od listonosza, co proszą o ładna sesję ♥), ale i tak zrobiłam z tych liter i zdjęć niezłą mozaikę :)
Piszę, a dzwonek do drzwi mnie uświadamia, jak tradycja ustępuje dziś nowoczesności "cukierek, albo psikus" - słyszę. "Psikus" - odpowiadam. Nie mam cukierków, dziś moimi pasjami składam swoje małe podziękowania i wspominam te kobiety, które mi je przekazały, a których nie ma już w moim życiu Wiesławę, Walentynę i Stefanię [*]
☼ Maryś
164 Wasze i moje gadu-gadu
to niemożliwe żebym była pierwsza... na pewno już ktos zdąży opublikowac, zanim ja tu naskrobię swoje zachwyty nad tą Twoją niebieskoscią: dokmową, życiową i wogóle... ślicznie Maryś♥
OdpowiedzUsuńcałuski serdeczne
a jednak!
OdpowiedzUsuńA jednak, ja też zawsze skrobię "pierwsza" w nadziei, że skrobiąc dobrnę do tej jedynki, a tu zawsze ktoś wskakuje! Dziękuję Justynko ♥
UsuńMaryś śliczny pledzik wydziergałaś, taki do obtulenia na zimowe wieczory jak znalazł:)))
OdpowiedzUsuńAjć te niebieskości:)
Jak dobrze spotykać takie Anioły na swojej drodze, co to zostawiają w nas kawałek siebie i nic już nie jest takie samo:))) W tych pasjach zawsze będą obok Ciebie:)
Buziak ogromny kochana Ty:*
To dopiero początki dziergania... Taki róg pledu :)
UsuńSą zawsze ze mną w tych pasjach, a jedna to szczególnie jest w gotowaniu - co mi wyjdzie, to klaszczę w dłonie i mówię pod nosem "Dzięki Walentyno!"
Och, gdyby nie one...
Pled to też mój faworyt.
OdpowiedzUsuńbardzo lubie szklo i ceramike,welniane poduszki i koce...........Twoj jest cudowny:P*******
OdpowiedzUsuńTyś też mnie wodziła na pokuszenie kwadratami babci, ty, ty, ty - to dopiero jego początek Ewelinko! :)
UsuńJesteś niezwykła a każde zdjęcie a szczególnie PLED to potwierdza.
OdpowiedzUsuńI skarpetki moje ulubione Wam pokazałam, ech Anuś - takie tam moje pasje, każdą z nich zawdzięczam IM ♥
UsuńBłękity anielskie... pięknie u Ciebie, mogłabym Cie łyżkami jeść;-))
OdpowiedzUsuńpodano do stołu, a może w końcu zrobię to ciasto, bo aż głupio tyle czasu dziergać i niczym słodkim nie uraczyć... :)
UsuńI widać stół;)) Pledzik wspaniały, mięciutki, milutki, do otulenia;)
OdpowiedzUsuńŚciskam;*
I nawet udało mi się go sfotografować, ale kolorystycznie mi dzis nie pasował do tej opowieści, a może i dobrze, bo tych stołów się nazbierało, a nazbierało ;)
Usuńkolorowo :) zazdroszczę tego domku dopracowanego i bardzo chciałabym zobaczyć go na żywo, bo na pewno jest dziełem sztuki.
OdpowiedzUsuńMaryś przyjedź do mnie i mnie naucz dekupażu i gryzienia mebli plizzzzz :)
Kocham zdjęcie ze skarpetasami!!!!!!!!!!!!!!! hihi :D
Zobacz, wpadaj i zobacz - ale wszystko "w proszku" - pomysł goni pomysł - a czas UCIEKA...
UsuńMamy przyjechać? Dobrze, M. się ucieszy :D :D :D
p.s. skarpetasy moje ulubione!
Zasłony bomba :-) Pledzik chyba by mi kolorystycznie podszedł na wszystkie pory roku prócz zimy, bo wtedy u mnie czerwień gości. Uwielbiam takie właśnie odcienie niebieskości i turkusu. Łabędź zachwyca swoim pięknem! Świeczniki chętnie bym Ci zabrała ;-)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na zdjęcia szerszej perspektywy tych niebieskości we wnętrzu.
Wiem, wiem staram się ile sił :)
UsuńAle, że całe wnętrze "nie niebieskie" to dziś się w kolorach nie zmieściło po prostu...
Ależ Ty masz cuda w tym domu...fiu, fiu...skorupy bajeczne...i ten pled-miodzio:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)))
Ja mam "fioła" na punkcie skorup, wyszukuję, wynajduję, rozważam, czy pasują, a potem i tak nie pasują, ale jak się w jakiejś zakocham... No sama rozumiesz :D :D :D
UsuńWszystkie razem i każda z osobna - wyjątkowe .... z duszą, piękne, kolorowe ...
OdpowiedzUsuńI jakoś mnie nie dziwi Twoja umiejętność dziergania ;))) Cudny pled Maryś ... jaki piękny gatunek włóczki :)
Ach ten Twój domek w błękitach .... niebiański wprost ...
A na dziś - Psikus ;)
Buziak :*
Ta domieszka akrylu do bawełny bardzo ładnie gra! Może ciut za chuda jest, ale pled będzie wielki to z grubszej byłby za ciężki, bo i bawełna sama w sobie lekka nie jest. Ale dzierga się z niej ZNAKOMICIE :)
UsuńTy Psikusie, to Ty dzwoniłaś do tych drzwi... No wiedziałam!
Piękny pled :)
OdpowiedzUsuńTy zawsze tak ładnie wszystko opisujesz. Tak barwnie :)
A Walentyna...! Jakie to niezwykłe imię! Tak dawno go nie słyszałam!
Piękne imię, prawda... Walentynę zawsze najbardziej wspominam w dniu jej imienin, i w kuchni...
UsuńCałusy Marysiu :)*
Maryś przytulam!
OdpowiedzUsuńNiebiesko Ci
Niebieski Mi
Niebiesko Nam
Piękne te Twoje zielono-granatowe niebieskości:)
A zobacz jak Twoje do moich pasują!
UsuńJeszcze chwilka, bo pomysł mam na zdjęcie, ale mi fotograf wybył...
Niebiesko NAM ♥
Cieszę się niezmiernie i już obmyślam nowy niebieski plan ataku na Ciebie;)
UsuńMaryś a zapomniałam jeszcze o ceramice. Kiedyś z moją październikową przyjaciółką Anną biegałyśmy co czwartek na zajęcia z ceramiki. Byłyśmy dwie stare pośród gromadki uroczych dzieciaków. Tworzyłyśmy, lepiłyśmy, później malowałyśmy i jak głupie przy tym się cieszyłyśmy (a to było jak miałyśmy jakieś 17-18 lat).
Jak już Ci się to marzenie z piecem do wypalania spełni to proszę zaproś mnie na chociaż jedne wspólne polepiuchy:)
To mnie MOBILIZUJE proszę Pani ♥♥♥
Usuńp.s. nigdy nie garnkowałam, byłam z synem na takich warsztatach i kibicowałam mu :) jak na garncarskim kole robił dla mnie wazonik (!) zapomniałam go sfotografować!
Obfoć go koniecznie!:)
UsuńSyn musiał chodzić dumny jak paw gdy dla Ciebie taki wazon toczył;)
tocząc go nie myślał o mnie, ale faktycznie jako jedyny z całej grupy zmienił fason, bo "toczyli" miseczki, a on zmienił formę miseczki na wazon :) i oszkliwiony już podarował mi, przechowywaczce skarbów niebieskich
Usuńniebieski?!
Usuńczyli zabrakło go w niebiesko-zielonym poście. dorzuć go kiedyś, Syn będzie zadowolony:)
jak mi powiesz w którym jest pudełku???
Usuńgdybym sfotografowała wszystko niebieskie, post ciągnąłby się miesiąc hihihi
nic straconego! czekamy na kolejne błękitne posty:) nic to, że wszyscy już o nadchodzących czerwono-zielonych świętach... założę się że Twoje i tak będę na niebiesko!:)
UsuńMaryś, masz talent do pokazywania tego co mnie czaruje. Pled jest piękny (sama się zbieram do zrobienia podobnego i chyba zimne dni mnie wreszcie do tego skłonią). Zastawę stołową masz nietuzinkową, ale to cała Ty wyłazisz z tych zdjęć ;) Szkliwo w kolorze blue mnie urzekło, ten łabędź jest niesamowity - kocham takie rzeczy. A najbardziej ze wszystkiego podoba mi się pomysł na pas do przelotek do zasłony, z tym samym wzorem który masz jeszcze na szafeczce - to jest tak prosty pomysł, ale w życiu bym nie wpadła na to, żeby tak połączyć w całość tak różne elementy wystroju wnętrza. Brawo!
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na więcej zdjęć z Twoimi skarbami :)))
Ten pled Aguś do wiosny będę dziergała, z moich obliczeń wynika (a mam już ze 140 kwadratów), że do zakrycia łóżka minimum 500 będzie trzeba... Nie wiem, czy dam radę, ale dziergać zawsze lubiłam "w wolnej chwili" - tych sama wiesz, jak na lekarstwo. Skorupki kocham szalenie, obiecowywuję pokazywać :))))
UsuńNa pokazanie skorupek czekam z utęsknieniem, ale zapomniałam zupełnie skomentować Twoje skarpetki - SĄ CUDNE!!! ;))) A co do pledu, to kiedyś się tam wydzierga i pomyśl, jak będziesz z siebie dumna (i ja z Ciebie też) jak już go skończysz :)))
Usuńwiem, wiem, już czuję to mrowienie dumy hihihi
Usuńrozkładam ten zszyty fragment i chodzę taka po domu jak PAW :D
Jej, nie pierwsza, ale podziwiam i napatrzeć, czy też napatrzyć się nie mogą oczy moje;)
OdpowiedzUsuńPięknie:)
Pozdrawiam
Jej, a ja już mam w półproszku spódnice! Ale jeszcze chwilka, bo walczyłam z tkaniną, az ją poskromiłam i teraz znów walczę z czasem...
Usuńpled... pled... pled... uhmm... tylko pled widzę ;)) a Ciebie prawie słyszę :))
OdpowiedzUsuńbuziaki ♥
No tak, szydełko, tego nie przewidziałam... Powinnam szydełku poświęcić odrębną chwilę, no ale miało być na niebiesko :)
UsuńNiebieskości śliczne, ale ja chcę skarpety te w paski :-))
OdpowiedzUsuńJestem zmarźlak...
a one akrylowe to mało grzeją - tylko tak fajnie wyglądają ;)))
Usuńp.s. ja też, nos, dłonie i stopy - jak z lodówki!
to jest nas trzy, bo ja też jestem ciepłolubna :)))
UsuńWidzę, ze zamiłowanie do "skorup" mamy obie bo ja tez uwielbiam. Zachwycam się kubkami - nie wiem skąd one ale są cudowne!Zachwyciłam się talerzami w kształcie liści i ta cudowną paterą na jabłuszka :) Przepadłam oglądając świeczniki z niebieskimi kroplami. Powoli zmieniam pogląd na niebieski bo turkus to owszem - zawsze i chętnie. Twój dom musi być niesamowity! Jak skończysz urządzać to pokażesz w całości?? Ahhh no i pledzik cudowny, taki swojski, taki... Marysiny :)
OdpowiedzUsuńSus ja bym chciała, żeby był niesamowity, no we fragmentach można pewnie i tak go postrzegać, ale w całości wciąż wszystko szuka swojego miejsca :) obiecuję pokazywać, nawet jak krok po kroku, ale odsłaniać tę firankę :D
UsuńA skorupy - to jest moje szaleństwo!!!
Och Maryś, dużo cudeniek nazbierałaś:) I jak zwykle u Ciebie piękną historię mają:)Uściski:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ludeczko ♥
Usuń☼
OdpowiedzUsuńGłaskam Cię dziś bardzo czule i jutro i pojutrze...
UsuńMaryś ,ale pięknie tam u Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńPledzik cudny i ten łabądek śliczny :)
pozdrawiam
Ag
Łabądek taki troszkę miał być "kurką" - wiesz taką z babcinego kredensu, ale aukcja była dobroczynna i cel na dzieci - to się jego urokowi przez i ten pryzmat oprzeć po prostu nie mogłam!
Usuńp.s. jestem bliska końca, ale jeszcze chwileczka... Ja za Twoją cierpliwość to po prostu kwiaty bukietami ♥
Maryś a u Ciebie znowu BajecznieBłękitnoBoskoCudnie. Wstrzymuję oddech jak do Ciebie przychodzę. Uściski i ucałowanie też :*
OdpowiedzUsuńWzruszam się jak tak piszesz ;D
UsuńStawiam zatem namiot z tlenem!
o Boże!!! KOCHAM!!!!................... padłam i leżę z zachwytu!!!
OdpowiedzUsuńAgnieszko, no proszę, ja tak padam na Twoją chatkę :)))))))
Usuń:)
OdpowiedzUsuń:))))))))))))))))))))))))))))
UsuńPatera z jabłkami fantastyczna :) Wspaniała! I te talerze liściaste i pled - cudowny! Ja to chyba nigdy nic nie wydziergam, a Ty tu o swetrach piszesz :)))
OdpowiedzUsuńWiesz, no to jest pewna rodzinna tradycja - a ja ją dzielnie podtrzymuję, ale czasu sporo upłynęło na to moje dojrzewanie do dziergania ;)
UsuńJakie cudności nam tu pokazujesz :) Twój dom (jak już go skończysz urządzać) zgłosimy do jakiegoś czasopisma o wnętrzach, bo coś czuję że będzie przepięknie zrobiony :)
OdpowiedzUsuńUleńko, chyba bym nie chciała mimo wszystko, blog jest kameralny, taki ode mnie dla Was i to mnie cieszy najbardziej hihihi ;)
UsuńAleż u Ciebie tych kolorów! Piękne jest połączenie zieleni, turkusów i niebieskości!
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńFantastyczne kolory i jakie rewelacyjne te talerze liściaste. Pogratulować i pozazdrościć tylko można :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
O tak liściaste talerze są chyba ulubione wszystkich, bo jedzenie na nich prezentuje się i smakuje ;)))
UsuńMaryś a wiesz że ten błękit mi do Ciebie pasuje...tak Anielsko...
OdpowiedzUsuńboś Ty taki Anioł na ziemi...
szkła niebieskiego nie lubię;)ale mogę Ci coś wykraść hahaha bo u mojego męża babci cała gablota szklanych ozdób!!!:)
te patera z liścia cudna!
kubki takie w moim stylu,na tym cudnym wieszaczku!
zasłonki ja pierdziele jakaś Ty zdolna jest!!!no nie!!! nie bawię się tak!!!
a koc najpiękniejszy jak w życiu widziałam!!! te moje Marcysiowe się chowają...;)
Boziunnniu jak ja CiĘ UWIELBIAM!!!
P.S.Maryś prześlij mi swój adres:) bo kartki świąteczne chcę powysyłać:)!!!
No błękit nie wyjścia z tym pasowaniem do mnie :)
UsuńBabci gablota musi byc fantastyczna, kiedyś zrób zdjęcie, ja to mam frajdę jak sama upatrzę, znajdę, wyszukam, ZROBIĘ! ;))))
Marcysiowe koce CUDNE, ja podziwiam, taka WASZA kolorystyka!
Karteczka... No lecę na pocztę ♥
Masz piękne, niepowtarzalne i gustowne otoczenie. Niebieskości to raczej nie moje klimaty, chyba dlatego, że wolę ciepłe kolory (zmarzluch jestem). Ale potrafię docenić kunszt wykonania pledzika - cudowna praca. Za to duża misa - liść, to po prostu coś FANTASTYCZNEGO :)
OdpowiedzUsuńKasiu, ja tez jestem zmarźluch, ale niebieski działa na mnie kojąco, jak widok nieba, wody... ;)
UsuńA pledu to może jakaś 1/6 jak widze po rozłożeniu, więc do wiosny sporo jeszcze mnie pracy czeka :)))
Liście jako talerze-przepiękne i pomysł fantastyczny!!!Twój świat okazuje się bajkowy:DDD
OdpowiedzUsuńZnalazłam, znalazłam, zupełnym przypadkiem - wykupiłam wszystkie i juz więcej dokupić nie mam szans, a są "obłedne" i mam jej już sporo lat, a nadal wszystkich ulubione są ;))))))
UsuńMogłabym u Ciebie zamieszkać Maryś.Proszę obiecaj że pokażesz nam więcej tej kuchni malowanej:)Ta ceramika,te malunki buzie rozdziawiam z zachwytu
OdpowiedzUsuń(kubeczki gdzie kupiłaś zdradź mi proszę:)
Kuchnię Iguś czeka malowanie, mam pomysł, ale jeszcze półki są "w proszku" w projekcie, a malowanie samo w sobie na razie odkładam na "potem" bo tyle do zrobienia... OJ
UsuńKubeczki Veroni "AMELIA" wygooglaj, kupuje się je w kompletach 12 chyba sztuk :)
Już wygooglowałam:)
UsuńTo ja poczekam Maryś nigdzie mi się nie śpieszy...u Ciebie musi być pięknie!!!
:D jeszcze nijak jest, bo końca nie widać... echhh
UsuńFajnie tu u Ciebie...już sobie wyobrażam Twój magiczno-artystyczny dom, z tymi wszystkimi wspaniałościami....Jak w zaczarowanym niebie :) A talerze-liście bananowca mnie zachwyciły....przepiękne są...Aha i życzę spełnienia marzeń co do tworzenia własnych skorup....Bo jestem przekonana że będą cudownie piękne...Pozdrawiam i zapraszam do mnie.....
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała te skorupy robić, oj bardzo, bardzo, szczególnie malować pod szkliwo, bo malowałam już farbami do ceramiki na, ale tego w zmywarkach traktować się nie da... ;)))
Usuńzawsze chciałam sie nauczyć robic na drutach, zawsze, jestem na dobrej drodze mam już książkę z wzorami norweskimi 202 zaznaczę wzory- do 80 -tki się nauczę bo to moje marzenie, niestety minie nikt nie nauczył.
OdpowiedzUsuńI jeszcze muszę napisać o tych zasłonkach. bo genialny pomysł i wykonanie klasa jak kupione nie do rozpoznania. pozdrawiam cie Piecyk
Hahaha, gdybym bliżej mieszkała nauczyłabym Cię, bo to jest proste, ja się szydełka bałam, ale okazuje się równie "proste" ;)))
UsuńDziękuję piecyku, zasłonki się zarumieniły na ten komplement! ♥
Ale nam tu cudów Maryś pokazałaś! Całą masę :-) Mi najbardziej podobają się te talerze piękne duże i małe! Ja też cieszę się, jak sama mogę coś zrobić.. ale to dopiero odkrywanie tego smaku w moim przypadku.. nic nie wyssałam z mlekiem matki.. żadnych zamiłowań do rękodzieła.. ale przyszedł moment jakiś w moim życiu, i pędzę, pędzę w te uczucia :-) Piękny pled Maryś! Zdolna z Ciebie dziewczyna :-))
OdpowiedzUsuńIwonko, ja się wychowałam w rodzinie rękodzieła. I Mama i Tata po pracy realizowali swoje malarskie, i inne pasje :) Czasy były takie, że to wymuszały, a może to ich zapał to tworzenia samodzielnie... Więc ja zostałam zarażona tym w sposób oczywisty ;)))
UsuńPrzepiękny pled. Również w moich ulubionych kolorkach. Moja babcia umiała takie "cuda" dziergać na drutach. Ahh..wielka szkoda, że już jej nie ma wśród nas. Tylko Ona umiała przyrządzić przepyszne wafle z masą "krówkową". Były takie mokre, nie za słodkie, po prostu rozpływające się w ustach. I mimo, iż w necie przepisów na nie brakuje, to nigdy nie będą smakować tak pysznie, jak te zrobione przez moją babcię.
OdpowiedzUsuńPiękny łabędź. Swego czasu, miałam bzika na punkcie butelek. Kolekcjonowałam je. Moimi ulubionymi były oczywiście niebieskie ;P Również mam misę, a właściwie miseczkę ceramiczną w kolorze nieba, to pamiątka z podróży do Turcji :)Jednakze teraz "siedzi" schowana w szafie, bo jakoś tak nijak pasuje do wystroju mojej kuchni.
Pozdrawiam gorąco!
Niestety mnie dopadło choróbsko, ale ja się tak łatwo nie dam. Muszę je pokonać!
Ja też mam takie smaki "bez powrotu" np kaszankę (której dziś nie jem - a jej kaszanki smak nawet po tylu latach wciąż niezapomniany...)
UsuńUsciski cieplutkie i ZDROWIEJ Kochana ♥♥♥
~ DZIĘKUJĘ ~
UsuńOj, pobujałam się w tym Wielkim Błękicie! Na widok łabędzia i drewnianego liścia zaniemówiłam. Cudowności!
OdpowiedzUsuńNiebieski, towarzyszy mi odkąd pamiętam. Mama zawsze ubierała mnie w niebieskie, w okresie nastoletniego buntu, odeszłam w czernie:), by szybko do niebieskości powrócić:) Najlepiej maluje mi się niebieską farbą, najchętniej patrzę w niebieskie niebo i błękitną wodę:)Niebieski górą!! .....jeszcze czerwony lubię,ale to już zupełnie inna bajka:)
A u mnie kiedyś w ubraniu szarość z czernią... Dziś BIEL, ale dodatki niebieskie ;))))
UsuńO jaciez pierdziele:)));))) jakie piekne dodatki u Ciebie kochana... Zakochalam sie w lisciach...a niebieskosci, turkusy, granaty, to kolory ...wszystkie takie i moje:)))
OdpowiedzUsuńNie trac sil Marys, mieszkanko pieknieje w oczach...
a ja od juterka tez maly remoncik mam - 1 pokoiku, juz sie ciesze i boje jednoczesnie...;)
Wiesz to tyle trwa, że czasami tracę, i pora taka i te myśli tęskne za bliskimi... I wtedy o zapał trudniej :)
UsuńIm mniej słońca - tym zawsze ciut gorzej!
Ależ masz cuda prawdziwe! Te kolory jakże intensywne, ileż barw i odcieni. Jak ja uwielbiam takie rzeczy piękne co to przestrzeń wypełniają, charakteru jej dodają i można na nie zapatrzeć się bez końca....
OdpowiedzUsuńZazdroszczę umiejętności robienia na drutach tudzież szydełkowaniu. To czarna magia dla mnie. Z uwagi, iż jestem leworęczna, mimo, że wielu podejmowało się temu wyzwaniu wielkiemu, to nikomu nie udało się nauczyć mnie tego:/ Leworęczność plus antytalent równa się odwieczny brak ciepłych skarpet i szalików;p
To wyzwanie, ale jestem pewna, że leworęczność nie przeszkadza, tylko dobrego nauczyciela brak! :D
UsuńNo właśnie ale może to i lepiej w końcu zawsze mam gotową wymówkę;p
Usuńa to "cwane" - bo wiesz zastanawiałam się, czy umiałabym nauczyć leworęcznych :)
UsuńRzeczywiście Maryś lubisz oryginalne szkło :)) Kapitalne Twoje naczynia i ozdoby :)) Pozdrawiam D.
OdpowiedzUsuńDziękuję w ich i swoim imieniu ;D
UsuńJak ja uwielbiam takie rzeczy,każda z innej baji,ale razem tworzą niepowtarzalną całość. Mój mąż mówi na nie kurzojady,choć ja maniacko zbieram to co stare,co dusze ma i zapisany los. Uwielbiam wszelkie szkło,a twoje świeczniki mnie obezwładniły, i kubki,kubków nigdy nie za dużo:-))))
OdpowiedzUsuńKurzojady, a to ciekawe :)))
UsuńKubków mamy cała brygadę, a kazdy z innej "parafii" jedynie amelie się skompletowały ;)
u Ciebie każdy kolor prezentuje się idealnie!!!
OdpowiedzUsuńBeatko, a teraz mam z fioletem zagwostkę, ale szukam ;)))
UsuńMaryś ależ Ty masz skarbów w domu :))) co jeden to piękniejszy :)
OdpowiedzUsuńA mi się strasznie spodobał pas na przelotki :) To bardzo fajny pomysł aby jak nie masz upragnionego materiału po prostu sobie taki wymalować :)
A i wiesz z tym dzierganiem masz rację :) nic nie cieszy tak jak to co się samemu zrobi :)
I najpiękniejsze jest to, że to nasze dzierganie to jest zazwyczaj rodzinna spuścizna. Na przykład mnie wyszywania nauczyła moja prababcia, moja ukochana ciocia nauczyła mnie robienia na drutach i szydełkowania, od mamci załapałam maszynę. A mamcia jeszcze mówi, że moja babcia z zamiłowaniem dziergała i malowała dla nich lale jak były małe :) Jestem im wszystkim przeogromnie wdzięczna bo dzięki nim mam cudowną pasję w życiu. A myślę, że życie bez pasji musi być smutne
To jest cudowna tradycja z tym rękodziełem dla domu własnego... Kiedyś to była zwykła codzienność pomiędzy gotowaniem posiłków i dbaniem o ogrody... Dziś troszkę odkurzana, ale satysfakcji w tym ogrom, którego z niczym porównać się nie da! :))
UsuńJa też Maryś cieszę się z każdej wymalowanej poszewki, Twoje zasłonki-firanki wyszły ślicznie z tym wzorkiem. Zdolniutka jesteś.
OdpowiedzUsuńDziękuję Sylwuś ;) To radocha niesamowita ♥
UsuńNo Dziewczyno! Jednym słowem Ty też jesteś zawalona skarbami! Ciężko się wyzwolić z tej pasji zbieracza, zresztą wcale się nie chce, prawda?:) Tylko przydałoby się tak co 5 lat zmieniać mieszkanie na większe, żeby to wszystko pomieścić i ładnie wyeksponować.
OdpowiedzUsuńLaborantkę B zachwyciły Twoje niebanalne naczynia. Śliczne!!! Sama zbiera naczynia, które udają, że nimi nie są. Ma więc szklaną butelkę udającą plastikową butelkę na wodę, ceramiczny mlecznik udający otwarty kartonik mleka, ceramiczne kubeczki udające pozgniatane plastikowe, białe kubki na napoje, etc. Świetna zabawa z tym zbieraniem!
Pozdrowionka kolorowe, tak na przekór jesieni
Laborantka B
bardzo mi się podoba pomysł z tym mieszkaniem ;))))
Usuńa codzienne niecodzienne są dla mnie czymś naturalnym, po prostu się takim skarbom oprzeć nie potrafię! ;)
i wzajemnie kolorowo ja też ")***
☼ :)))
OdpowiedzUsuńAle sliczności dzis pokazałas ,z każdym zdjęciem zachwycałam sie coraz bardziej :)Piękne świeczniki i cudny łabędz :)Zasłony i pled -super !!
OdpowiedzUsuńDziękuję Elu :)))
UsuńPled piękny Ci wyszedł :) A jakie cudne liście!
OdpowiedzUsuńI strasznie jestem ciekawa tego Twego malowania :)
sama jestem ciekawa jak się sfotografuje - bo zdjęcie nie odda wrażeń ;)
UsuńJa w kolorach lubię się rozkoszować i u Ciebie właśnie z lubością to robię :))) tak pięknie podane grzechem by było nie uraczyć się , pozdrowienia serdeczne ślę :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję również pozdrawiam cieplutko ♥
Usuńhi hi dzisiaj sciagam telepatycznie do siebie :)
OdpowiedzUsuńzanim ja napisze komentarz to juz ktos mi pisze
do Ciebie to od kilku dni siadam napisac maila :( i stale cos bylo a potem chlopcy mi sie pochorowali. mam wielka nadzieje,ze do poniedzialku beda na chodzie to moze my sie wreszcie umowimy na ta nasza kawke.
urzadzasz sie pieknie i wierze,ze masz co robic.
turkusy/niebieskosci cudowne. moj kolorystyczny faworyt :)
naprawde jak patrze ile robisz i co to szczerze podziwiam tylu umiejetnosci :)
Beatko... Ja już nawet nie pisze jak się nie ogarniam - tona rzeczy do zrobienia mnie ilością przytłacza, weny brak, siły brak, jesień do tego... I tęsknoty małe i ogromne jak kratery wulkanów takie...
Usuńmamy te same faworyty!
Piękne te wszystkie barwy. Uwielbiam niebieskie szkło, ma w sobie tę magię, którą chyba jeszcze z Karolci zapamiętłam i mam gdzieś w głowie głęboko :
OdpowiedzUsuńa wiesz, że ja Karolcię czytałam już jako duża dziewczynka i pamiętam tę magię i czarowało mnie zawsze niebieskie szkło i niebo i wody tafla...
UsuńTakie pledy robiła ŚP moja babcia :) łabędzia niebeiskiego też kiedyś miałam ale ktoś mu w domu "głowę ukręcił",a raczej zbił :( Swieczniki i talez w kwiaty jest prześliczny.
OdpowiedzUsuńmoja robiła komplety serwetkowe z wystającymi kwiatami - pledów nie pamiętam, ale muszę zdjęcia odgrzebać, może moja dziecięca pamięć jest wybiórcza ;)
UsuńTalerz to ostatni nabytek, zakochałam sie w tym ręcznie malowanym, ukwieconym drzewie ;)
bananowcowa taca i szydełkowe cuda to moje faworyty! Super klimat wprowadzają do pomieszczenia... Powodzenia w ogarnianiu wszystkich spraw! Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńDziękuję Moniczko, bardzo się przyda :)
UsuńJa tylko z pytaniem dzisiaj. aaaa nie najpierw sie zachwyce glosno pledem:):) Cudowny jest!!!!!!
OdpowiedzUsuńMarysiu czy mozesz mi powiedziec czy te kubeczki kupilas gdzies moze w jakims internetowym sklepie??? Sa takie idelane. Juz kiedys wypatrzylam ten kubeczek u Ciebie i zachcialam takie miec w swojej kuchni i kawe z mlekiem z nich pic co rano:)
już Ci podesłałam linki, trzeba wygooglać ceramika "VERONI" linia AMELIA
Usuńooo moje kubeczki:)))właśnie pije z niego herbatkę...a ty to prawdziwie czarujesz tym niebieskim....bo ja go raczej nie lubię...a twoje niebieskości to bym łyżkami jadła:)))
OdpowiedzUsuńwiem, wiem, że Amelie mamy te same ;)
Usuńwidzisz, u mnie wyjątkowo niebieskie są tylko "dodatki", mimo, że ja za niebieskim przapadam, topię sie w nim jak śliwka w kompocie - radośnie ;)
I ja marzę o piecu o ceramice, ale mój Mąż co to wie ile juz mam pasji i zainteresowan, po podliczeniach powiedział stanowczo nie:D i dobrze, bo kiedy bym to robiła?? jak sie nawet ostatnio wyspac nie mam czasu:D
OdpowiedzUsuńale nie mówie, nie...;)
A Twoja zbieranina cudna, zachywcająca i przepiekna!
A pled?? zakochaałam się!!!
Przesyłam uściski!!
Anno, ja powinnam zrobić rachunek sumienia moich pasji (?) O NIE - stanowczo, bo ja chce więcej i nowe i może jeszcze jakieś szkło :) hihihi, a srebro tłuc, roztapiać... No tyle marzeń, jedne bardziej pierwsze od drugich, a piec... Piec od zawsze - z miłości do skorup!
UsuńO rany jaki piękny ten pled... i mimo, że to zupełnie nie moje kolory to wszystko mi się podoba! I te skarpetki aż wstyd ale ja jestem taką wielką fanką skarpetek... Noszę je przez cały rok i jeszcze w nich śpię! Ale takich z palcami nie mam... Wygodne one są?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak o skarpetkach ale nie mogłam się powstrzymać...
Do ich "wygody" trzeba się przyzwyczaić, bo rzeczywiście dziwne to uczucie kiedy każdy palec stopu otoczony jest okryciem, ale śmieszne i urocze, i biegać w nich na bosaka - sama radocha!
UsuńMocno się zastanawiałam nad tą fotografią, ale ona określa kolorystykę jak lubię ;)
W takim razie jako wielka fanka skarpetek muszę sobie takie sprawić ;)
Usuńno nie!!! i kolejne ogniwo nas łączące :) miłość do gliny. Kochana i ja marzyłąm skrycie długo o piecu do wypału ceramiki. A że jestem trochę starsza od Ciebie ;) to moje westchnienia nabrały już mocy i piecyk (całkiem spory) czeka już na czasy kiedy przeprowadzę się na moją wieś i w końcu go odpalę. Tymczasem za każdym razem, kiedy tam bywam, zaglądam do niego, czule poklepuję i obiecuję, że ten dzień, w którym zrobi mu się tak miło gorąco (1200st C) zbliża się nieubłaganie ;) Nie mogę się doczekać kiedy wyjdzie z niego mój pierwszy wypał biskwitu, zabawy w alchemika i tworzenia swoich receptur szkliw, a potem tego podniecenia w oczekiwaniu na efekty które wyjdą z pieca... ech, te czary! Koło garncarskie też już nie może się doczekać kiedy zawiruje a moje dłonie zagłębią się w glinianej kulce. Na samą myśl pychol mi się śmieje :))
OdpowiedzUsuńSzydełkowego pledy zazdraszczam, bo mimo, że wyroby szydełkowe bardzo mi się podobają, to wciąż dorobek mam mizerny. Czasu brak na te wszystkie zachciewajki :?
Pozdrawiam Cię serdecznie i jesiennie kolorowo :)
O Bogini Miła, co masz piec i koło i biskwit już się do Twoich rąk uśmiecha! CUDOWNIE :)
UsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, jakby to prawie moje marzenie się spełniało!!!
I z czasem masz rację, ale jak się człek uprze, to sama wiesz, noce nie straszne :)))
Lubię niebieskie szkło, co ja piszę. Kocham niebieskie szkło.
OdpowiedzUsuńMam wazoniki, jabłka, granaty( oczywiście owoce), gruszki...
Targałam to jak najcenniejsze skarby, z dalekiej Syrii.
Warto było, bo jest piękne.
Muszę się pochwalić, że w Wenecji w tym roku kupiłam niebieskie cacko z Murano.
To, że przepłaciłam, to wiem. Raz się żyje.
Serdecznie pozdrawiam
Cacko z MURANO - mniam - brzmi tak apetycznie - sama wiesz, skoro wielbisz niebieskie szło (czemu mnie to nie dziwi :))))
UsuńAle, że weneckie to samo wspomnienie warte każdych skarbów Łucjo - uściski ♥
Wszystko mi się podoba!
OdpowiedzUsuńPiękne kolorki :)
Obserwuję z przyjemnością :*
witam Cię PATI serdecznie :)
UsuńWitaj :) Aż miło do Ciebie zajrzeć... Wszystko jest takie kolorowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na mojego odświeżonego bloga http://betweentheraindrops30.blogspot.com/
Witaj Juwiko, przynieś mi o proszę "wolną chwilkę" :)))
UsuńCudowne niebieskości! =D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę umiejętności szydełkowo- drutowych ;p ja swoją przygodę z nimi miałam w podstawówce na lekcji "praca-technika" i to byłoby na tyle... ale taki plecik jak Twój tylko w kolorach czarno-różnych ;p posiadam jako pamiątkę po mojej babci, czasem zarzucam go sobie na kolana podczas buszowania po necie =]
Pozdrawiam cieplutko i Dziękuję za odwiedzinki :* =}
Jejku jaka masz cudowną PAMIATKĘ... Mam nadzieję, że mój przetrwa dla wnucząt ;)
UsuńAleż pięknie :) Piękne te niebieskości i zieloności :) Naprawdę wspaniałe :)
OdpowiedzUsuń:)))) dziękujemy zieloności i niebieskości ;)
UsuńJa po prostu kocham tego bloga, czytam Twoje słowa z zapartym tchem jak najlepszą książkę.
OdpowiedzUsuńTak pięknie opisujesz swój dom ,że moja wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach, cudnie...
Naprawdę czarujesz :)))
Widzę ,że Tobie również przykleiło się szydełko do rąk, bardzo się cieszę , bo już sobie wyobrażam jakie cuda ,cudeńka stworzysz.
Małgosiu ;)
Usuńoj przykleiło, jakies sprzedają takie klejem wysmarowane, że "szok" ;)
A najlepsze, że ostatni raz to szydełkowałam w podstawówce, potem druty, czasem, a i owszem... ;))))
Och nie nie nieeeeeeee dlaczego tu zagladnelam? Wszystkiego zazdroszczę ! A najbardziej tureckiego talerza . Pięknie jest u ciebie ja kocham takie kolory
OdpowiedzUsuńElu, ostanie łowy na aukcji - nie mogłam mu się oprzeć i ma taka cudną zawieszkę na plecach, a ja z nim dylemat, wieszać, czy smakować na nim ;)))
UsuńO!!! Czadowe są te zielone talerze!! I liściaste i te prostokątne i kwadratowe :D :D :D
OdpowiedzUsuń:D :D :D
UsuńPiękne te kolory - najmilsze dla mnie błękity, granaty, ten talerz w drzewo malowany ... :)
OdpowiedzUsuńdla mnie też, o tak, a talerz jest po prostu CUDOWNY ;)
UsuńAle tu pięknie jest się czym zachwycać ;)
OdpowiedzUsuńWiesz co, niebieskości niebieskościami, ale to wszystko jest tak wyszukane, oryginalne... chylę czoła, wiesz, co w rączkę chwycić... Już po raz któryś wchodzę na tego posta i podziwiam Twoje skarby . Jedynie szydełkowe narzuty to nie moja bajka, ale cenię pasję i wytrwałość w pracy. Maryś, Kochana, dziękuję za wzruszający komentarz...
OdpowiedzUsuńDziękuję Elu, bardzo mi miło na Twoje słowa. A komentarz od serca dla Ciebie, wiesz, obie przeżywamy to samo - wtedy jest chyba łatwiej o zrozumienie i wsparcie, a tego nigdy dość ♥♥♥
UsuńPiękności same, buty masz rewelacyjne , dosłownie jak z bajki, skorupy też kolekcjonować lubię choć chwilowo wstrzymałam swój zapał z braku miejsca ;p Pled to już kosmos dla mnie jest niesamowity, nie... to Ty jesteś niesamowita bo go uszyłaś ;) Tak czy siak wiem już mniej więcej co się tak u Ciebie w czterech kątach gnieździ ;p jest kolorowo i trochę tak daje się odczuć śródziemnomorski klimacik ;) Suuuper ! Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńButy już nie wyglądają jak z bajki, bo moje ulubione i już ostro "wybiegane" :)))
UsuńŚródziemnomorski mmm - to chyba z miłości do tych klimatów ;)))
Uściski Kropeczkowe!
jestem pod wrażeniem Twojej wszechstronności, i pled i piękne zasłony i kolekcja ceramiki, chętnie nabędę Twoje skorupki, jak je poczynisz, a poczynisz na pewno, tylko czy wtedy będzie mnie na nie stać :)
OdpowiedzUsuńJo - zatem trzymam kciuki za ich poczęcie, ale na to trzeba będzie czekać ;D
UsuńMaryś kochana tyle zdolności w jednym ręku...podziwiam najmocniej!
OdpowiedzUsuńStół dojrzałam, mimo nie pokazywania już :). Ale co tam stół, pled mnie zachwycił... rozbielony niebieski jak dla dziecka...
:*
Stół będzie, a nawet ich trzy jak się w końcu zmobilizuję wybrać z aparatu zdjęcia ;)
UsuńJak dla dziecka, masz rację, przypomniał mi pościel z dzieciństwa ;D
Troche to trwalo, ale w koncu odnalazlam to zdjecie w pinterescie.. to jego zrodlo ;) http://www.apartmenttherapy.com/andrews-simple-island-home-gre-156289 Buzioleee
OdpowiedzUsuńJest - Kochana Malinko moja - znikł BLOG Twój... A szkoda, no będę tęskniła i czekała ;)
UsuńPięknie tu pięknie....cudne kubeczki,talerzyki,dziergadelka...oj na pewno zagoszcze tu na dłużej ...uwielbiam takie klimaty:) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło Magdaleno, że zajrzałaś i zostajesz na dłużej :D
UsuńMaryś uwielbiam Ciebie i Twojego bloga :), ah ta twoja dusza artystyczna, same ohy i ahy cisną mi się na usta :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAnko Słońce :D :D :D nawet nie wiesz ile to radości czytać :)))
Usuń