z szuflady moich lubień (2)
piątek, lipca 05, 2013
Ile wspominałam o tym głośno – chodząc po domu - przekładając pudełka ze skarbami, ojej. Pisałam o tym,
że w latach 90-tych zdobyć w Polsce włoskie wydania VOGUE – graniczyło z cudem – a było warto… To nie był zwykły miesięcznik. To wielka księga inspiracji. Pamiętam jak dziś.
W maleńkim kiosku przy Nowym Świecie wzięłam do ręki moje pierwsze, włoskie wydanie VOGUE – zamarłam.
To nic, że kosztował jedną dziesiątą mojej miesięcznej pensji.
Pomyślałam, że gdyby nie prawie 700 stron przesmacznych fotografii pomieszanych z typografią (o jakiej polskie czasopisma jeszcze wiele lat „marzyły”), to byłabym gotowa zapłacić i trzy razy tyle - gdyby wydali ten miesięcznik na papierze o grubszej gramaturze. W sztywnej oprawie. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że te gazety będą mi towarzyszyły długo. Czas pokazał.
Brały udział we wszystkich przeprowadzkach.
Ich okładki nadszarpnięte zębem czasu, ich papier pomarszczony od pobytu w piwniczkach, na strychach, tarasach i w różnych dziwnych miejscach, gdzie tylko udało się przemycić jeszcze to „jedno” pudełko ze szparagałami…
I, nie żałuję!
Ale czego ja się tak naszukałam? Tego garnituru moich marzeń. Od Armaniego.
Wyrwanej kartki z reklamą: 37, Sloane Street, London GIORGIO ARMANI. Garnitur (w formie fotografii)
z kolekcji 1998 (chyba) – zachowałam. Włożyłam gdzieś między szkice ważne, a inspiracje różne. Może myślałam, że gazeta w całości czasu nie przetrwa (?). Ten gest był stemplem na stercie moich papierowych marzeń. Tak jakby wyrwanie kartki zbliżyło mnie o krok, by taki garnitur, ten właśnie – mieć. Bo w latach 90-tych kolekcje Armaniego były niezwykłe…
I tak, od lat szukam, żeby pokazać M. ten garnitur (przepiękny), którego wspomnienie w mojej głowie urosło do jakiejś magicznej potęgi. Że taki niezwykły, że ta tkanina, ten prosty fason, ten krój… No i ta fotografia!
W głowie mojej pomieszkiwała chmura wrażeń, a tej jednej wyrwanej kartki nigdzie znaleźć nie mogłam. Zaczęłam przeszukiwać internet. Szukałam po autorze kolekcji (Armani) - nici. Szukałam po nazwisku fotografa (Roversi) – pudło. Znalazłam dzięki tym poszukiwaniom inne zdjęcia z „tamtej” sesji. Inne zdjęcia z innych sesji - i już nie byłam pewna, czy ten garnitur podobał mi się, bo był tak piękny? Czy dlatego, że zaprojektował go Armiani (którego prostota pomysłów, kolorystyka, cięcia i formy mnie fascynowały), czy może z powodu FOTOGRAFII – którą szkłem swojego wielkoformatowego polaroida namalował w mojej głowie Roversi…
Wyrwanej kartki z reklamą: 37, Sloane Street, London GIORGIO ARMANI. Garnitur (w formie fotografii)
z kolekcji 1998 (chyba) – zachowałam. Włożyłam gdzieś między szkice ważne, a inspiracje różne. Może myślałam, że gazeta w całości czasu nie przetrwa (?). Ten gest był stemplem na stercie moich papierowych marzeń. Tak jakby wyrwanie kartki zbliżyło mnie o krok, by taki garnitur, ten właśnie – mieć. Bo w latach 90-tych kolekcje Armaniego były niezwykłe…
I tak, od lat szukam, żeby pokazać M. ten garnitur (przepiękny), którego wspomnienie w mojej głowie urosło do jakiejś magicznej potęgi. Że taki niezwykły, że ta tkanina, ten prosty fason, ten krój… No i ta fotografia!
W głowie mojej pomieszkiwała chmura wrażeń, a tej jednej wyrwanej kartki nigdzie znaleźć nie mogłam. Zaczęłam przeszukiwać internet. Szukałam po autorze kolekcji (Armani) - nici. Szukałam po nazwisku fotografa (Roversi) – pudło. Znalazłam dzięki tym poszukiwaniom inne zdjęcia z „tamtej” sesji. Inne zdjęcia z innych sesji - i już nie byłam pewna, czy ten garnitur podobał mi się, bo był tak piękny? Czy dlatego, że zaprojektował go Armiani (którego prostota pomysłów, kolorystyka, cięcia i formy mnie fascynowały), czy może z powodu FOTOGRAFII – którą szkłem swojego wielkoformatowego polaroida namalował w mojej głowie Roversi…
Paolo ROVERSI (ur. 1947) – jest dziś bohaterem mojej
opowieści. To jego talent od lat mnie zachwyca.
Jego sesje przyszywają moją uwagę do stron w czasopismach. W tym jednym przepastnym włoskim VOGUE (1998), mam przypięte kolorowe karteczki. Nimi zaznaczałam strony, fotografie, które łaskotały mój smak, które cudownie rozpinały moją uwagę i przyciągały tą swoistą magią. Czarem nieostrości, zabawą światłem i cieniem naciskały we mnie klawisze, by grać muzykę z pasją - jaką kocham. Takim właśnie demiurgiem klimatu, iluzjonistą wrażeń i prestidigitatorem emocji jest dla mnie włoski magik. Swoje prace od lat publikuje dla największych magazynów modowych. Tworzy sesje domom mody, znakomitym projektantom, maluje portrety duszy.
Zapraszam Was do szuflady moich lubień, w której dziś fotograficznie, ale jakże malarsko - Paolo ROVERSI
„a fascinating story” by Paolo Roversi for KRIZIA (Vogue – Italia – 1998)
+ mój (nadal wymarzony) garnitur odnaleziony ;)
Jego sesje przyszywają moją uwagę do stron w czasopismach. W tym jednym przepastnym włoskim VOGUE (1998), mam przypięte kolorowe karteczki. Nimi zaznaczałam strony, fotografie, które łaskotały mój smak, które cudownie rozpinały moją uwagę i przyciągały tą swoistą magią. Czarem nieostrości, zabawą światłem i cieniem naciskały we mnie klawisze, by grać muzykę z pasją - jaką kocham. Takim właśnie demiurgiem klimatu, iluzjonistą wrażeń i prestidigitatorem emocji jest dla mnie włoski magik. Swoje prace od lat publikuje dla największych magazynów modowych. Tworzy sesje domom mody, znakomitym projektantom, maluje portrety duszy.
Zapraszam Was do szuflady moich lubień, w której dziś fotograficznie, ale jakże malarsko - Paolo ROVERSI
„a fascinating story” by Paolo Roversi for KRIZIA (Vogue – Italia – 1998)
+ mój (nadal wymarzony) garnitur odnaleziony ;)
Macie ochotę na subiektywną i wybiórczą selekcję moich "ulubionych Roversi"?
Zebrałam je dla Was dzięki BLOGOWI - Marii - "by fans, for fans " - zapraszam na ucztę :)
źródła:
Autoportret Paolo Roversi ze strony - vogue.fr
Fotografie z sesji "A fascinating story" by P.Roversi (włoski VOGUE - 1998) - Maryś
Portrety i fragmenty z sesjii wybranych - Paolo Roversi - by fans for fans
A na deser sam Roversi - w obiektywie Renaud Monfourny z 2011roku
Kochani, oklaski dla cierpliwych, którzy dobrnęli do końca. Jako nagrodę nagrodę - mam zagadkę. W jednym ze starych brytyjskich Vogue mam jeszcze młodziutką fotograficzną perełkę, o której napiszę do kolejnej szuflady moich lubień. Jego dzisiejsze kreacje są niezwykle bajkowe i przypominają opowieści "Alicji z krainy czarów" - jestem bardzo ciekawa - czy ktoś z Was zgadnie?
Serdeczności
☼ Maryś
86 Wasze i moje gadu-gadu
Aż buzia mi się śmieje.
OdpowiedzUsuńFaktycznie wyrastałyśmy w tych samych czasach.
Zachwycałam się wszystkimi jego zdjęciami i prawie wszystkie, które tu pokazałaś są mi znajome.
Uściski bratnia duszyczko!
Izunia, ja się nie mogę doczekać na taka spokojną chwilę, by Ciebie w mojej szufladzie pokazać, ale przygotowuję się do tego, kroję szkic tego przedstawienia. A z Roversim jest tak, że może się podobać - lub nie - jak zawsze rzecz gustu - ale kiedy otwierasz czasopismo w którym jest JEGO sesja - to nie sposób przejść wobec niej obojętnie, przyciąga i zajmuje. W tym samym numerze sesje są aż dwie i wybijają się na tle pozostałych zdjęć niezwykle. Mnie zafascynował też nieostrością, która wydawałaby sie taka "passe" w fotografii modowej, a jednak!
UsuńŚciskam serdecznie Duszko ♥
Cudne zdjęcia..ja ich nie znałam wcześniej, więc teraz patrzę patrzę, co jedne to bardziej przyciąga, zachwyca..ale naszperać się za nimi musiałaś na pewno, Ale opłacało się zebrałaś w jednym cudownym poście, super@!! Buziaki!
OdpowiedzUsuńO, jak ja bym chciała dotrzeć do jego pierwszych zdjęć - te tu są już wykonane przez dojrzałego fotografa pomiedzy 50/60 rokiem życia i z haczykiem. Jestem ogromnie ciekawa takiej retrospekcji, gdzie byłyby (najchętniej w albumie) pokazane też jego początki :)))))))
Usuńco za zdjęcia bajeczne
OdpowiedzUsuńCieszę się, że CI się spodobały :)))
UsuńPiękne, moje ulubione Tildy, ale ją to całą uwielbiam. No i Gosia Bela. Część widziałam, części nie, dziękuję więc za przypomnienie...
OdpowiedzUsuńCzas się zatrzymał na chwilę :)
Ma coś w sobie. Dla mnie jest jak spłoszone zwierzątko pełne zagadek i Wielkiej tajemnicy. I ten jej urok niepomalowanej - ahhh
Usuń... i jak anioł, który zgubił drogę do nieba...
UsuńNiezwykle klimatyczne zdjęcia...Piękne:)
OdpowiedzUsuń:))))))))))
UsuńAleż Ty masz tych skarbów. Pamiętam te czasy i te magazyny ,oj było co do reki wziąć a oczy napatrzeć się nie mogły . Małgosię Bele to na na kilometr te jej oczyska bym poznała:)W zagadkach jestem słaba zaczekam na innych ;))
OdpowiedzUsuńA wiesz ja nie zawsze bym rozpoznała, ale ja zapamiętuję obrazy, czasem mylę imiona, ale obrazy mi się w głowie zakorzeniają prawie i kwitną :)))))))
Usuńp.s. sporo mam jeszcze, a jak siadam przed postem "z szuflady" - to sama już nie wiem, co pokazać, co wybrać - bo tyle tych zachwytów :))))))))
Genialne zdjecia... Skarby Marys...no czyste skarby...:)
OdpowiedzUsuńprzepiekna Vodianova...
Uśmiecham się Agusia, bo każda z Was rozpoznaje inną postać, więc dla każdego jakiś smaczny znajomy z twarzy deser jest :) :) :) Dla mnie np zdjęcie Nadji Auermann
UsuńBuziaki :)
Przepiękne fotografie... wiesz co, pomyślałam sobie, że jakby mistrz wiedział o Twym uwielbieniu i słyszał jakimi ciepłymi słowami otulasz jego postać - dałby Ci ten garnitur ;-)
OdpowiedzUsuńPrawda :) :) :)
UsuńTyle lat na to czekam i nic - nie wie On, że takim ja go uczuciem... Ale nie odmówiłabym sobie z nim spotkania, oj nie ;) :) :)
ja nie zgadnę nie nie :) Maryś zdjęcie Tildy Swinton to jest dopiero cudowne!!!! Biorąc pod uwagę że jest niefotogeniczna zazwyczaj i nie nosi makijażu nawet na wielkie gale.. ciężko jest ją "dobrze uchwycić" a to zdjęcie mnie powala na kolana!! na łokcie nawet! ;) Choć jestem też zachwycona pozostałymi :) A garnitur absolutnie dla Ciebie Maryś! Może sobie taki uszyjesz?? :)) namawiam :)
OdpowiedzUsuńNie zgadniesz - no szkoda, bardzo bym chciała by komuś się zgadło.
UsuńA garnituru raczej sobie nie uszyję, marynarkę uszyłam lat temu z piętnaście nadal dobra, nadal lubię, i z cieniuteńkiej wełenki, ale spodnie dobrze skroić to wyższa szkoła :) :) :)
Najbardziej mnie ubawiło - jak to zdjęcie po latach poszukiwań znalazłam - że ten garnitur NADAL mi się podoba. WIęc jakbym go te piętnaście lat temu nabyła - nie znudziłby się :) :) :)
Katalogów Vogue'a nie znam, ale u mojej babci gazet modowo-krawieckich było zawsze mnóstwo a przed ślubem zakochałam się w jednej takiej zimowej stylizacji z gazety też włoskiej i trzymam jej skan, chociaż nie przydał się.
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze kiedyś? Zobacz ja ten piętnaście lat trzymałam i sie przydał - pokazałam Wam swoją szufladę hihihihi :) :) :)
UsuńJeśli chodzi o gazety "modowe" to dziś już kupuję mało, ale zaglądam często i wciąż mam wrażenie, że nic włoskiemu Vogue nie zagraża :) :) :)
Niesamowite, troszkę mroczne, tajemnicze, magiczne ... Tilda - sama w sobie niesamowita ... i Bela - prostota i piękno ... Maryś zagadki Twej nijak rozwiązać nie potrafię, ale Ty wiesz że ja w tym słaba jestem ;))) Garnitur czas uszyć Kochana ...
OdpowiedzUsuńUściski ciepłe ślę :)
No masz i kolejna z tym garniturem :) :) :) Nie podołam, może kiedyś - patrzę i nigdy dla mnie nie wyjdzie z "mody" taki ponadczasowy jest :) :) :)
UsuńGratuluję skarbów jakie powiadasz :) a zdjęcia piękne... Pozdrawiam Mama Trojaków ;)
OdpowiedzUsuńMiało być posiadasz :)
OdpowiedzUsuńAdulka los Cię obdarował cudownym szczęściem. Pozdrawiam ciepluteńko ;))))))))
UsuńBardzo fajne zdjęcia :) A moda jak widać ciągle zatacza koła :)
OdpowiedzUsuńpatrząc na te zdjęcia dokładnie o tym samym pomyślałam :)
UsuńMaryś w Twojej szufladzie same skarby! Białe zdjęcia zachwyciły mnie lekkością ogromnie:))))
OdpowiedzUsuńNiech ten garnitur namacalnie Ci się spełnia i szyje, a potem nosi w najlepsze!
No skoro tak - to NIECH ;)
UsuńMi ta biała sesja też BARDZO, ale ja tak kocham jego widzenie fotograficzne, że nie umiem wybrać "naj", co spojrzę - zaraz "naj" :) :) :)
Maryś, siedzę sobie właśnie z poranną kawką, w domu cisza, bo rodzina jeszcze śpi:) a ja zaczynam dzień od magicznych obrazów i pięknego słowa.Cudowne zdjęcia!!!!Maryś, dzięki, że pozwalasz nam zajrzeć do Twoich szuflad, bo zawsze dostarczają niezwykłych wzruszeń:)
OdpowiedzUsuńCo ta Tilda ma w sobie, że mimo tak nieoczywistej urody przyciąga jak magnes? Zimowa Yana Karpowa raczej malowana niż fotografowana:) Zresztą wszystkie zdjęcia baaardzo malarskie.
Bardzo malarskie, własnie tak je odbieram i tę nieostrość i nie dosłowność - zaczarował mnie.
UsuńCudownego dnia Ci życzę :) :) :)
dziękuję Kochana, za tę porcję piękna ... nikt tak nie potrafi...tylko Ty!!!
OdpowiedzUsuńRozwiązania zagadki raczej się nie podjemuję:-))).
Całuski
Justynko - to ja dziękuję!
UsuńJa, ja, ja - i całusy gorące przesyłam! :) :) :)
Pięknie w tej Twojej szufladzie! Fotografie absolutnie genialne i zachwycające... magiczne, zresztą u Ciebie zawsze wszystko nutką tajemniczości i magii owiane:) Ściskam mocno.
OdpowiedzUsuńokiem-ani.blogspot.co.uk
Dziękuję Aniu, dziękuję z wielką radością, że Wam się spodobał mój ulubieniec :)))))
UsuńPiekne zdjecia ;) Vogue-a czytywałam ;) uwielbiam pięknie pokazane kreacje ..
OdpowiedzUsuńja też :)))))))))
Usuńgenialne te foty
OdpowiedzUsuńZachwycam się nim i nimi od lat :D
Usuńzakochałam się :)))) alez Ty Maryś skarby chowasz przepiękne, wiesz co do Twojej zagadki, to jedyne co kojarzy mi się z bajkowym światem to Dolce&Gabbana albo Alexander Mcqueen
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz jak ja chciała tak rozkochać Nim - nawet nie wiesz...
UsuńMam nadzieję, że te odsłony moich szuflad będą dalej równie intrygujące, a bajkowy świat tworzył taki jeden fotograf, jestem przekonana, że go znacie (jak nie z nazwiska - to z obrazów/zdjęć)
Zgaduj, zgaduj! ♥
aaaa chyba wiem, czy to nie Tim Walker?
UsuńFantastyczne zdjecia! Natalia Vodianova, Sasha Pivovarova... ech.... :))) No i TEN garnitur :D
OdpowiedzUsuńMi to te imiona modelkowe niewiele mówią, ale twarze za to - mmm
UsuńA garnitur, mimo, ze papieru nie trzeba odkurzać - nadal na moim TOP marzeń :))))))
Czas działa na korzyść zdjęć jak najbardziej,4 od dołu moje naj:)
OdpowiedzUsuńNa zagadkę nie odpowiem ale już nie mogę się doczekać tej "Alicji"
jedno z moich TEŻ - bo wiesz jak ja kocham miękkie światło i tonącą w nieostrości biel z czernią wymieszaną :)))))))))
UsuńIguś - jestem pewna, że GO znasz ♥
Trudno przejść obojętnie obok posta z takimi inspiracjami. White story jest tu jednak dla mnie największym hitem :)
OdpowiedzUsuńCieszę się Kasilek! ♥
UsuńHa, też trzymam stosy starych czasopism, tyle razy zastanawiałam się, czy jeszcze warto, a tymczasem mam tu odpowiedź. Teraz to już jak ze starym samochodem, jeżeli tyle czasu przetrwały, to z czasem będą jeszcze cenniejsze, jak widać na Twoich zdjęciach :-)
OdpowiedzUsuńHa, ja od czasu do czasu przegladam w tej nadziei płonnej, że coś co zaznaczyłam przestanie mi się podobać, a tu ZONK - nadal lubię i znów żal wyrzucać, ale część już porozdawałam, jeszcze jedna partia do wysłania czeka :)
UsuńAle te perełki zostawiłam i te co niby myszką trącą zawsze na wierzchu :)
Obejrzałam raz, obejrzałam drugi i jeszcze raz...piękne fotografie! Głowię się również nad zagadką, ale chyba będę musiała poczekać aż sama nam ją rozwiążesz :) Wspaniały blog, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Zarumieniłam się, bardzo mi miło. Zapraszam i mam nadzieję, że moje kolejne odsłony też się spodobają :) :) :)
UsuńJa widzę pierwszy raz i nie wiem czy taka młoda jestem (hahaha) czy nie interesowałam się, ale faktycznie zapiera dech...
OdpowiedzUsuńUściski;*
Trudno go "znaleźć" pewnie gdyby nie moja fascynacja 15-cie lat temu włoskim Vogue - mogłabym tez na niego "nie trafić". Jak we wszystkim rządzi stanowczo ten przypadek :) :) :)
UsuńAle najważniejsze, że Ci się też spodobał - to dla mnie ważne, bo swoje szuflady otwieram z niesmiałością i oczywiście tym niespokojnym oczekiwaniem, czy WAM się spodoba ich zawartość hihihi
Buziaki!
Twoja szuflada wspomnien kryje takie skarby jestes niesamowita te fotografie mistrzostwo efekt wspanialego ujecia gra kolorow swiatla a dzis przetworzona komputerowo idealna fotografia idealnej modelki i idealnego dziela jestes czarujaco doskonala Marys :)
OdpowiedzUsuńMnie zachwyca, że analogowym wielkoformatowym aparatem powstały cuda, których by się nie powstydził najlepszy komputerowy grafik :) :) :)
UsuńA to wszystko zabawa materią i poszukiwanie...
Serdeczności!
Te zdjęcia są jak dzieła sztuki... można się zachwycić
OdpowiedzUsuń... i te oczy Tildy ... i usta Małgosi
na modzie się nie znam, ale dobrą fotografie doceniam
Pozdrawiam cieplutko!
Iwonko :)))))))
UsuńZe znaniem się na modzie jest jak z lubieniem po prostu :) Każdy lubi, więc każdy się po trosze zna!
Chociaż ja bym o sobie też nie śmiała powiedzieć, że się znam - ot lubię hihihi
Bardzo!
Słońce ♥ dotrwałam do końca a jakże :-) piękne kobiety cudnie uchwycone :-)))) taka fotografia to jakby kawałek tajemnicy zamknięty w kadrze...kocham czarno-białe fotografie i filmy ( oczywista oczywistość!!! hihihi) za artyzm, urok,czar i klimat narysowany światłem i cieniem ...a garnitur też wpisuje do "pudełka" moich marzeń , zjawiskowy, oczami czuję aksamit jedwabiu, delikatność tkaniny ...ach ♥
OdpowiedzUsuńnie jestem znawczynią mody, znam tylko tych Wielkich... mam wrażenie,że raczej strzelę kulą w płot... ale powiem : YSL lub Dior * choć ♥ podpowiada,że to chyba jeden z tych mniejszych...moja ulubiona to COCO ♥
całusy
d.
* z zagadki wydedukowałam,ze to mężczyzna, prawda?
ściski
Tak Kochana mężczyzna, ale nie projektant - fotograf :)
UsuńStrzelaj dalej, strzelaj, Asia pisze, że szukając mozna znaleźć cuda :)
Ja napisałam "ALicja w krainie czarów" bardziej jako określenie klimatu zdjęć nie jako "temat" - więc troszkę Was zmyliłam :) :) :)
Wybacz ♥
Piekne zdjecia. Wyszukalam Annie Leibovitz, zrobil kiedys zdjecia dla Vouge 'Alice in Wonderlan' z modelka Natalia :) Strzelam wiec :)
OdpowiedzUsuńMielgo dnia :)
Modelke do tej sesji ubral Lewis Carroll :)
UsuńA... skucha! to teraz jego kreacje przypominaja Alicje... ;) hym..
UsuńMarys, nie jestem na biezaco z moda, ale jakie piekne zdjecia mozna znalesc, szukajac rozwiazania na Twoja zagadke :)
UsuńJoasiu - napisałam Dorci, że to fotograf i że okresliłam Alicją z krainy czarów nie tyle temat, co klimat zdjęć. Ale przeogromnie się cieszę, że zagadka zaserwowała niezwykłe odkrycia i piękna zdjęcia :) :) :)
UsuńMaryś, Twoje lubienia są niezwykłe :)
OdpowiedzUsuńOd samego czytania zachwytów można samemu polubić ;)
Choć akurat prostota garnituru i magia ujęcia nie dają się zapomnieć.
Na drugim krańcu upodobań, już bardzo kobiecym, umieściłabym White Story.
Ściskam serdecznie kochana :***
Tego się obawiałam, że ochami i achami nie pozwoliłam "nie polubić" hihihi
UsuńNo ale fason garnitury ponadczasowy i mój, mój - stał się takim maleńkim pretekstem do pokazania :)
tilda s. wygląda jak elf...bajecznie:))
OdpowiedzUsuńprawda... :)
UsuńPiękne te Twoje "lubienia"...owiane nutką tajemnicy, śliczne zdjęcia...
OdpowiedzUsuńMonia, bo ja to takie tajemnicze i zamyslone kocham, a Roversi jest w tym mistrzem klimatu :)
UsuńA czy Twoje kolejne "lubienie" nazywa się Tim Walker? nie,nie...sama na to nie wpadłam, ale córki zapytałam i ona mi podsunęła :) i jakoś to zdjęcie do podpowiedzi mi pasuje ;)
Usuńhttps://www.facebook.com/photo.php?fbid=316841278371820&set=a.316829711706310.71233.316818081707473&type=3&theater
Jesteś drugą osobą, która "wpadła/zgadła" :)
UsuńZnaczy córka - BRAVO - to właśnie TIM WALKER :)
Ja mam w jednym magazynie początki jego "warsztatu" taka zapowiedź tego jak się zacznie rozwijać :)
Jestem z Was taka dumna, a fotografia strzał w 10!
Niesamowite zdjęcia...
OdpowiedzUsuńJakie skarby skrywają Twoje przepastne szuflady?
Ciągle nas czymś zaskakujesz.
Przesyłam pozdrowienia.
Łucjo :)))))))))))))
UsuńAch Maryś skarby tutaj pokazujesz. Zdjęcia magiczne i urokliwe.
OdpowiedzUsuńKasiu - cudownie, że Ci się podobają! :)
UsuńWszystkie piękne. bez wyjątku!
OdpowiedzUsuńjako i dla mnie :D
UsuńMaryś zabrałaś mnie do pięknej krainy. Cieszę się że dzięki Tobie mogłam poznać Paolo i to co ten człowiek potrafi. Taki klimat tym stworzyłaś wyjątkowy.
OdpowiedzUsuńA ja ciągle myślę teraz jak Ty te gazety tyle lat przechowałaś? Że nie chciało Ci się ich wyrzucić w końcu za którymś razem? Że nie znudziły się? Że trwały ciągle po to byś teraz takie wspomnienia wyciągnęła z szuflady.
I myślę sobie co Ty tam jeszcze u siebie masz za perełki??
Ja sobie o tym samym myślę... Ale ja tak kochałam te gazety i one dla mnie były źródłem tylu achów i ochów - że sporo wyrzuciłam/oddałam, a kilka to jak te skarby :))))))))))))
UsuńI mam nadzieję, że kolejne skarby nie przestaną Was poruszać Izunia ♥
Ależ masz perełki w domu. Królestwo za "macanie" takich egzemplarzy :))
OdpowiedzUsuńprawda... sama nie wierzę, że tyle lat uchowałam :)))))))
Usuńo rany..po prostu kocham te jego zdjęcia
OdpowiedzUsuńps. dzis zupełnie przypadkiem wpadłam na Ciebie na FB i jestem :)...a widywałam u Izy nie raz :)
Witaj Agnieszko - ja podziwiam Twoje fotografie od dawna - dzięki Izie :)))))
Usuń