
Zjadł był łubin. Do ostatniej gałązki. Liść za liściem.
Mały kwiatostan, który poprzedniego dnia pożegnał się ze mną i nadzieją, że poranek obudzi w nim śpiące kolory ze snu. Snu moich wspomnień.
Skubał liść dalii siedząc na rancie donicy.
Leniwie dziergał w nim dziury niczym haft richelieu
w babcinej serwecie. Złodziej wspomnień. Pożeracz moich sentymentów. Cud, że miętę oszczędził. Na skraju górki
pnie się teraz dumnie, jak niegdyś na tej Walentynowej piwniczce. Zapachem potrząsanych liści przypomina mi dzieciństwo. I ona, i te dalie, które jeszcze nie zakwitły
i łubin (może odrośnie). Kuchnię z otoczonym kaflami piecem, gdzie nad stołem wisiała makatka, a na niej
ten obrazek igłą i nitką wymalowany z podpisem:
„Gotuj dobrze, nie żartuję, potem z Tobą poflirtuję”.
I te zapachy i smaki niezapomniane...
Mały kwiatostan, który poprzedniego dnia pożegnał się ze mną i nadzieją, że poranek obudzi w nim śpiące kolory ze snu. Snu moich wspomnień.
Skubał liść dalii siedząc na rancie donicy.
Leniwie dziergał w nim dziury niczym haft richelieu
w babcinej serwecie. Złodziej wspomnień. Pożeracz moich sentymentów. Cud, że miętę oszczędził. Na skraju górki
pnie się teraz dumnie, jak niegdyś na tej Walentynowej piwniczce. Zapachem potrząsanych liści przypomina mi dzieciństwo. I ona, i te dalie, które jeszcze nie zakwitły
i łubin (może odrośnie). Kuchnię z otoczonym kaflami piecem, gdzie nad stołem wisiała makatka, a na niej
ten obrazek igłą i nitką wymalowany z podpisem:
„Gotuj dobrze, nie żartuję, potem z Tobą poflirtuję”.
I te zapachy i smaki niezapomniane...