zielona, niebieska...
Nasz dom wciąż jeszcze "po przeprowadzce", chwilami tracę zapał i siłę, by w lepsze dni znów ją wyłuskać, a tu końca nie widać! Bo ledwo pomalowałam i dokończyłam dwie szafki, jedną półkę, ustawiłam stół z krzesłami (który malowałam już dawno, dawno temu). Malowałam? Hmm, no tak nie do końca. Wykonany jest techniką "dekupażu" w połączeniu z preparatem do spękań, ale o stole, a nawet stołach to innym razem. Dziś kontynuacja z dużym poślizgiem "jesieni w kolorach tęczy", a w tę fotograficzną opowieść wplotę i ceramikę, i durnostojki, i fragmenty ozdobne - własnoręcznie wykonane, oraz troszkę odgrzebanych pasji z tradycjami :)
Nasz dom wciąż jeszcze "po przeprowadzce", chwilami tracę zapał i siłę, by w lepsze dni znów ją wyłuskać, a tu końca nie widać! Bo ledwo pomalowałam i dokończyłam dwie szafki, jedną półkę, ustawiłam stół z krzesłami (który malowałam już dawno, dawno temu). Malowałam? Hmm, no tak nie do końca. Wykonany jest techniką "dekupażu" w połączeniu z preparatem do spękań, ale o stole, a nawet stołach to innym razem. Dziś kontynuacja z dużym poślizgiem "jesieni w kolorach tęczy", a w tę fotograficzną opowieść wplotę i ceramikę, i durnostojki, i fragmenty ozdobne - własnoręcznie wykonane, oraz troszkę odgrzebanych pasji z tradycjami :)