przyjaciele mojej bajki
poniedziałek, lutego 24, 2014zamieniłam nastoletnie, wymuskane pędzelkiem,
wypłukane wodą kostki starego karmańskiego na białe noce
z sentymentem fotografowałam te wyschnięte już resztki farb, które długo towarzyszyły mi w czasie,
oj długo
z radością (z jaką przymierzam buty) odpakowałam papierowe otoczki i sreberka, by wyłuskać jak ten świeży groch ze strączka, nowe, pachnące miodem białe noce...
zatopiłam nos i dałam się beztrosko omamić magii niepozornych kolorowych kostek 1x2 cm
radosna
Odpoczywam, kiedy maluję. Akwarele - odkąd pamiętam - uczyły mnie anielskiej cierpliwości. Nie da się nimi ugotować na szybko obiadu. Są wymagające jak niemowlę. Cieszą swoją nieprzewidywalnością i kuszą, by je okiełznać. Kiedy plama wody rozlewa się po kartce, a ty gonisz ją pędzelkiem i nadajesz wymyślone kształty. Gimnastykując się z czasem, bo kiedy są jeszcze mokre starasz się nadać plamie odpowiedni kształt. Wiesz, że jak wyschnie otoczy je subtelny kontur, którego nie zniwelujesz po zaschnięciu. Lub czekasz. Czekasz, aż zaschnie, bo linia wyschniętej plamy jest niezbędna w tym właśnie miejscu. Innym razem chlapiesz umoczonym mocno w wodzie, lekko w farbie pędzlem i dmuchasz w tę plamę, a ona tak śmiesznie oburzona pokazuje rogi. Te rogi też są do czegoś potrzebne, albo i nie. Nigdy tego nie wiesz. Znów czekasz cierpliwie, aż inny fragment sobie zaschnie. Stopień zaschnięcia ma znaczenie. Można tak się bawić w nieskończoność. Ta zabawa, kiedy trwa jest pasjonująca jak rozwiązywanie zagadki. Jak oczekiwanie na prezent. Odbiera Cię całemu światu. Nie ma codzienności, dni, nocy. Nie ma podziałów w poprzek, ani czasu. Jest radość. Za każdym razem jest radość jakbyś weszła na szczyt stromej góry i podziwiała widok okolicy, zmęczona, ale szczęśliwa...
Zamieniłam dwanaście wyschniętych kostek starego karmańskiego na dwanaście pachnących miodem białych nocy. Te pierwsze towarzyszyły mi wiele lat, ale czas nadszedł się rozstać. Te drugie poznałam jeszcze wcześniej, ale był czas, kiedy nie można ich było zdobyć.
Zamieniłam z sentymentem do tych rosyjskich farb akwarelowych, których magia zamknięta w maleńkich jak kostka czekolady pojemniczkach przenosi mnie w inny wymiar rzeczywistości.



przyjaciele mojej frajdy, moich milimetrowych wakacji i zaczarowanych uniesień:
Akwarele "BIAŁE NOCE"
Papier akwarelowy MONTVAL
pędzle okrągłe z miękkim syntetycznym włosiem
Wszystkim, którzy swoją przygodę z akwarelą mają ochotę zacząć, polecam zwykłe szkolne akwarele z "papierniczego" - zanim zaschnięty karmański ustąpił miejsca białym nocom, to one dzielnie nanosiły swoje kolory. Nie były tak intensywne w barwach, ale na początek wystarczą z powodzeniem! :)
Pozdrawiam Was cieplutko, zagubiona w czasie - odnaleziona w radości i skupiona na projektach
☼ Maryś
117 Wasze i moje gadu-gadu
tak pieknie ten stan opisujesz ze chetnie przenioslabym sie w ten inny wymiar rzeczywistosci, by choc sprobowac... tylko czy cos rownie pieknego by z tego wyszlo - watpie...
OdpowiedzUsuńSciskam o poranku:-)
Akwarele generują wiele niezamierzonych przygód - polecam. Zabawa z nimi jest znakomita ;)))
Usuńkurcze jak Ty to robisz,że z pozoru zwykłe akwarele nabierają w Twoim wydaniu magiczny świat <3
OdpowiedzUsuńwybacz zgubiłam wątek bo mała istotka zakłóca ciszę :)
buziaki
Bo one zawsze były dla mnie magiczne ;))) Pozdrowienia dla małej istotki!
Usuńoch a ja nigdy nie dałam się ponieść akwarelom właśnie przez brak cierpliwości ;( , żałuję, bo piękne są ich przezroczystości ... przez brak cierpliwości zamieniłam też oleje na akryle, bo muszę mieć już, teraz, natychmiast wszystko skończone, żałuję ;(, bo nic nie pachnie równie pięknie jak terpentyna, ale podobnie jak Ty mam sentyment do wyniszczonych pędzelków, starych często już zeschniętych farb olejnych... lubię je czasem podotykać i powąchać przenoszę się wtedy w inny świat, są dla mnie swoistym wehikułem czasu... och Maryś uwielbiam rozpoczynać tak dzień, dziękuje Ci, zaczarowałaś mnie :)
OdpowiedzUsuńOj terpentyna i zaschnięte tubki olejnych farb - roztoczyłaś zapachy za którymi już tęsknię! :)))))))))))
UsuńPięknie pokazane i pięknie ubrane w słowa :) Ja w ciąż z sentymentem sięgam po rosyjskie akwarele :) I ku zdziwieniu moich dzieci oblizuję pędzle :) I nie potrafię tego nawyku zgubić mimo, że tłumaczę moim dzieciom, aby tak nie robiły ;P
OdpowiedzUsuńBiałe noce muszę wypróbować :)
Też kiedyś malowałam irysy :) muszę poszukać zdjęć :)
Pozdrawiam
oblizuję pędzle nieustannie, czasem się łapię na tym, że terpentyna tak nie smakuje ;)))))))) hahaha
UsuńOj Maryś nasza Maryś wymiana się już chyba im należała a ile pięknych dzieł namalowały Twoimi rękami to chyba nie da się zliczyć. Teraz niech "białe noce" towarzysza Tobie jak najdłużej.
OdpowiedzUsuńŚciskami cię gorąco w ten chłodny poniedziałkowy poranek, przeczytać taki post z rana to dodanie energii na cały dzień...
A wiesz z jakim żalem opuszczałam te pojemniczki do kosza... Patrzyłam na nie w tym koszu i śmiałam się z własnych myśli - jak można się tak rozczulić nad przedmiotami :))))))
UsuńUwielbiam Cię czytać! Po tym opisie z chęcią przeniosłabym się w ten magiczny świat kolorowych plam. Tylko obawiam się, że moje plamy plamami by pozostały a Twoje zamieniły się w cudne kwiecie. Irysy to moje ukochane kwiaty, a ten namalowany przez Ciebie przepiękny.
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam:)
Ivonna, dziękuję. Tym bardziej, że ostatnio pisanie nie jest mi pisane tak jak lubię w ciszy, spokoju i skupieniu :)))
UsuńTym bardziej ♥
Żeby urwać choć krztynę spokojnego czasu i wypróbować farby... czarodziejka z Ciebie. Czarujesz słowem i obrazem. Ten czerwony kwiatuszek mnie urzekł. Jest tak prosto oczywisty i genialny. Akwarele to najtrudniejsza sztuka jakiej próbowałam. Cierpliwości to trzeba mieć na hektolitry! I do tego umiar, rozwaga, precyzja i umiejętność przewidywania... trzeba być czarodziejem. Albo czarodziejką. Ale jak już się okiełzna tę dziką bestię daje najpiękniejsze rezultaty. Ja pamiętam jak na studiach ciskałam w złości pędzlami w zmarnowaną pracę i wychodziłam z sali zaczerpnąć spokoju... a po powrocie pani profesor pytała czy już wszystko w porządku a we mnie nadal buzowało i wtedy do końca zajęć nie mogłam dotknąć farby ;P
OdpowiedzUsuńAleż ja doskonale rozumiem to wzburzenie. Darłam wtedy kartki z nieudaną pracą :) Potem mi to darcie przeszło i jakoś zaczęłam wierzyć, że tę nieudana da się uratować. A ile mam takich niedokończonych hahaha :)))))))
Usuńhehe ;) Ja z lubością wykonywałam wyrok: wyrzucałam do kosza dokonując zemsty...
Usuńhahaha, a nie darłaś? Ja darłam, bo pogniecioną mogłabym jeszcze w przypływie litości odzyskać, a podartej już nie ;)))
UsuńA pewnie i darłam jak to w złości bywa. Ale nie wyciągałam nigdy z pozdrowieniem "na pohybel" no i na uczelni już zostawały do pierwszej wymiany worka w formie śmiecia
UsuńPiękne Maryś, wyglądają jak żywe. Żywe też są słowa, którymi opisujesz przygodę z farbami...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję ;))))))
UsuńMagiczne kosteczki. Ależ Ty potrafisz te plamy okiełznywać. Ja próbowałam kiedyś namalować kwiata ,to wyszedł mi ptak i odwrotnie. Nigdy nie wiem w co mi się plama ułoży. :-).
OdpowiedzUsuńO takie niespodzianki to ja bym chciała. Lubie jak się w plamie ukryje coś nieprzewidzianego ;))))))))
UsuńNie dalej jak wczoraj kiedy na kursie rysunku próbowaliśmy malowania gwaszem,chyba taka jest ich nazwa,zastanawiałam się jak to będzie z akwarelami.Przybliżyłaś temat:)Dziękuję.
OdpowiedzUsuńNie znam drugiej tak radosnej techniki. A mi teraz zaostrzyłaś ciekawość jak ten dobrze wystrugany ołóweczek ;)))))
UsuńTo wszystko tak piękne, tak magiczne. Nie wiem dlaczego ale wzruszam się za każdym razem gdy tu zaglądam bez względu na to co przeczytam <3
OdpowiedzUsuńJak poranną mgłę chowam Wasze wzruszenia do słoiczka i się nimi cieszę :) :) :)
UsuńPani blog kojarzy mi się z anime "Haibane Renmei", a zwłaszcza z endingiem do niego. Eh... chciałabym posługiwać się akwarelami, tak jak Pani to robi... ^^
OdpowiedzUsuńNie znałam tej mangi, bardzo mi miło :) :) :)
UsuńAkwarele dają się oswoić - to kwestia nastawienia i uwagi im poświęconej z odrobina cierpliwości :) Polecam!
Ależ ja Cię podziwiam za cierpliwość!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ona (moja cierpliwość) zasłużyła ;)))))
Usuńjak ja lubię Ciebie czytać chłonąć i zzatapiać się wmarzeniach , wyobraxnii...
OdpowiedzUsuńdziekuję
:* <3
Agusia ♥ ♥ ♥
UsuńJak ja sobie nie wyobrażam mojego bloga bez Ciebie!
Piękne :D
OdpowiedzUsuńJako dziecko i nastolatka uwielbiałam akwarele teraz odeszło gdzieś w niepamięć może dlatego, że talentu po Tacie nie odziedziczyłam, ale pamiętam że dłubanie w nich sprawiało mi wiele radości :D
Dla radości, bez szacowania talentem polecam :) Talent to takie okrągłe słowo. Wypadkowa lubień, a przecież lubienie jest tylko czyjąś subiektywną opinią! Akwarele byłyby wspaniałym pomysłem na wspólne zabawy z Księżniczką ♥
UsuńOh, jak pieknie namalowany klawiatura wpis :) Ja tak dawno nie malowalam, nie rysowalam, czasem zaluje, ze nie rozwijalam zalazkow talentu, moze nie wielkiego, ale dajacego radosc:) Kwiaty nachlapaly Ci sie magiczne :)
OdpowiedzUsuńJa myślę, że jak napisałam post temu - nigdy nie jest za późno. Na nic, a szczególnie na sprawianie sobie samemu małych przyjemności :)))))))
UsuńNie jest, to pewne, moja ciocia, zoastala wpisana na liste artystow ludowych swojego regionu, w wieku 71 lat :)
UsuńAch ta poezja opisu...ach ta poezja barw...poezja dla oczu patrzeć na Twoje prace...'Akwarelowanie' to piękna sztuka, ale też i trudna...ja nigdy dotąd nie potrafiłam stworzyć akwareli bez wspomagania się piórkiem...Temat kwiatów tak mi bliski - tym bardziej ... jestem zacwycona ♥ Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńPiórka i akwarele lubią się bardzo z natury :))))))
UsuńAle się zapatrzyłam, przepiękne...:)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)))
UsuńSłońce ♥ uczę się...czytam Haiku...
OdpowiedzUsuńAruki aruki
mono omou haru-no
yukue-ka-na
Idę i idę
wiosna tak pełna marzeń
dokąd nas wiedzie ..
Wiosna, dodam, ukryta w Twoich kwiatach tak pachnie... zachwytem i marzeniami...
A Twoje słowa jak akwarele...to prezent, radość, zabawa, oczekiwanie, niecierpliwość i szczęście...
całusy
d.
Nie mogłam się zebrać, żeby wykończyć tę, którą wygrzebałaś w mojej teczuszce ;) :) :)
UsuńAle to mi uświadamia, że mając białe noce czas najwyższy! :))))))))))
Słońce ♥ A może zostaw taką niedokończoną...pełną oczekiwania...
Usuńbiałe noce ...zwodniczą nazwę mają te kafelki szczęścia,
jak czekoladki: trochę tajemnicze, nie wiesz jak smakują... lub co zmalują :-)
ściskam Kochana
buziaki
no nie moge własnie... :)
UsuńAle rozumiesz... Białe noce - no sama rozumiesz Dorciu ♥
Kakitsubata to kwiaty irysu po japońsku :-)
Usuńmiłego dnia Słońce♥
PIĘKNIE!
Usuńboze, jak pieknie! jak mozna zdobyc Toje akwarele?
OdpowiedzUsuńPodałam w poście wszystkie potrzebne linki :) :) :)
UsuńLinki "świecą się" na niebiesko
Oj Słońce tu chyba "nie chodziło" o farby, hihihi
Usuńbuziaki
d.
Aaaa - zupełnie o tym nie myślałam - zbiorę siły i przygotuję maleńka galerię oryginałów ;)
Usuń♥ hip hip huuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuura :-)
Usuńno nie o farby, o Twoje obrazki oczywiście!
UsuńTak, tak Dorcia trzymała rękę na pulsie :)
UsuńJak tylko dam radę poszperać co jest w mojej szufladzie - napiszę w poście, że otwieram maleńka galerię w zakładce w sklepie :)))))))
Pamiętam to Twoje pudełko:)
OdpowiedzUsuńZmiany, zmiany, trzymam kciuki, żeby nowe przedmioty tez miały duszę:)
Piękny irys, jedne z moich ulubionych kwiatów...
Dobrze, że ja sobie o nim przypomniałam - to mój pierwszy zdekupażowany drewniany przedmiot hahaha
UsuńIrysy, no wiemy, wiemy... Odnalazłam jakiś czas temu zdjęcie z mojej osiemnastki - a tam w wazonie osiemnaście przepięknych kosaćców... CUDO!
Ale z wielki oddech mi przyniosłaś. Ja zaczynam przygodę z akwarelą - mimo spędzenia na malowaniu całego dzieciństwa i połowy nastoletniego czasu nigdy z nimi sie nie zapoznałam (choć podkochiwałam sie w nich okrutnie)
OdpowiedzUsuńCuda tworzysz - zupełnie do kochania!
Wpatrywać się można w nie godzinami- i wzdychać
cmok!
Podkochuj się w nich do zakochania - są obłędne :)))))))
Usuńach MARYŚ...akwarele to też moja miłość..:)
OdpowiedzUsuńI moja jedna z największych :))))))
Usuńuwielbiam Cie czytac- jak zawsze cudowny wpis, dajacy nadzieje a jej bardzo potrzebuje.pozdrawiam kochana
OdpowiedzUsuńBeatko! ♥
UsuńWiosna przed nami, zobacz ona dodaje dobrej energii :))))))
Uwielbiam takie cudeńka... A to co za pomocą nich wychodzi spod Twojej ręki- magia!
OdpowiedzUsuńDziękuję Karolino :)))))
UsuńJa to wiem... znam te stany... ale w życiu tak nie potrafię ich opisać :) Maryś Twoje malowanie i twoje pisanie to magiczny świat :)
OdpowiedzUsuńTeż marzę o " Białych nocach" ... ale najpierw muszę wymalować to co mam :)
UsuńBeatko... Ja wobec tego życzę Ci białych nocy, bo radość malowania nimi warta jest każdego snu o nich :))))))
UsuńJestem pewna, że stworzyłaś przepiękne dzieła !!!
OdpowiedzUsuń:)**********
UsuńPrzepięknie potrafisz opisać pasję:) Cudownie potrafisz myśli ubierać w słowa... I tak cudownie potrafisz wyczarować każdy kwiat...całą wiosnę, lato...i ulotność i delikatność... Czarodziejko:)
OdpowiedzUsuńLudeczko, kwiaty czekają i ja się doczekać ich nie mogę w ogrodzie papierowych kartek moich - na te słowa Twoje ♥
UsuńTo ma swoją nazwę - PRAWDZIWA PASJA :) Niesamowita jesteś!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :*
Dumna się zrobiłam i blada taka pasjonatka :)))
UsuńPozdrawiam Gosu ♥
Kilka farbek a jakie cuda powstają,no i ta Twoja opowieść(każda) miło się czyta
OdpowiedzUsuń:)))))))
UsuńMaryś Ty słowem, akwarelą, kredką .... malujesz tak jak nikt inny .... tak, że dech zapiera ...
OdpowiedzUsuńi teraz te słowa moje przy Twoich to jak pierwsze kulfony kiedy uczy się człowiek literek ...
popodziwiam więc jeszcze ciut przed snem :)
Uściski ciepłe ślę ♥
Olga... Tak nie można z tymi kulfonami... Chyba, że to prowokacja - to jak się zobaczymy - to zobaczysz hahaha :)***
UsuńTwoje akryle to jak moja igła czy szydełko, jedyne, ulubione, najlepsze, do ręki pasujące idealnie :) A przychodzi czas że igła się połamie a szydełko pokrzywi i znów szukam tego najlepszego :)
OdpowiedzUsuńA ja bym nie umiała wybrać pomiędzy igłą, kredką, czy akwarelą z każdą z nich przyjemność podróżowania po zakamarkach wyobraźni jest przygodą :))))))
Usuńoj MArys przy Tobie to się chce za pędzlę i tworzyć tworzyć tworzyć. buziolam
OdpowiedzUsuńŁap pędzle i twórz :))))))))
UsuńTak malować to każda z nas chciałaby... Irys!!?!! jak zdjęcie, a nie malowany farbami.
OdpowiedzUsuńGorące uściski...
Oj, nie chciałam jak zdjęcie - wręcz przeciwnie, miałam nadzieję, że uda mi się go przetrawić na swój wymiar :))))))))
UsuńZnowu tkwię w podziwie. Piękne kwiaty, zaczarowane. Ja tak lubię akwarele :) A Twoje to już w ogóle i w szczególe :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu, że się tak cudnie tu zatrzymałaś :)***
UsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńjestem u Ciebie po raz pierwszy, skusił mnie właśnie ten akwarelowy post. Ten rodzaj malowania jest moim ulubionym. Mój zachwyt nad akwarelami trwa (dopiero albo aż) rok:) Zakochałam się bez pamięci!! Nigdy nie używałam farb w kostkach, zaczęłam od tubek i bardzo mi one odpowiadają! Życzę weny nieustającej!
Pozdrawiam,
A.
Każdy znajduje te ulubione dla siebie - to dobrze. Najcudowniejsza jest radość i przyjemność jaką możemy czerpać z tej "zabawy" :)
UsuńAkwarele to trudna sztuka, ale jak się już ją posiądzie......pięknie malujesz. Ja uwielbiam akwarele, no i patrzeć na te wszystkie zwiewne efekty, spod Twojego pędzelka wychodzące :)
OdpowiedzUsuńNie śmiałabym powiedzieć, że trudna - bo co jednemu z łatwością przychodzi - drugiemu z trudem. Każdemu pisane i lubienie inne i trudność inna i łatwość tam gdzie komuś pod górkę. Do mnie sie jakoś zawsze te wodne plamy uśmiechały :)
UsuńSerdeczności ♥
kochana, ty po prostu umiesz czarować.... akwarela, chwila cierpliwości, magiczna twoja ręka i proszę .... tylko wzdychać!
OdpowiedzUsuńOch :)))
UsuńNiesamowite! Przepiękne!
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńCudowne uczucie patrzeć na Twoje akwarelowe czary! Ja zdecydowanie wolę szycie :) Moje dziecię za to zaczęło przygodę z akwarelowymi kredkami, super sprawa dla początkujących :D
OdpowiedzUsuńA prawda - też polecam - nie wiem, czy wiesz, że bambino się woda też cudnie rozmywają ;))))
Usuńpiękne kwiaty :-) zapraszam i do mnie po kwiatka :-) http://du-perelki.blogspot.com/2014/02/candy-w-czerwieniach.html
OdpowiedzUsuńOch, ja mam tyle szczęścia, że zostawię je innym ;) Pięknie dziękuję za zaproszenie :)))
UsuńZakochałam się... W tym jak malujesz i w tym jak piszesz ;) Przemawia przez Ciebie pasja, której mogę tylko pozazdrościć. I dlatego z ogromnym szacunkiem dodaję bloga do obserwowanych i z niecierpliwością czekam na kolejną dawkę Twojej twórczości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Ania
http://handmade-ania.blogspot.com/
Aniu, bardzo mi miło ♥
UsuńŚliczne zdjęcia, piękne prace. Jestem pod wrażeniem
OdpowiedzUsuń:))))))))))))
UsuńRany, u Ciebie wszystko nabiera takiej niesamowitej magii ! :)
OdpowiedzUsuńWiesz, że magia to moja wielka miłość :) :) :)
UsuńPrzy żadnych wpisach tak się nie relaksuję jak przy Twoich..są jak muśnięcie ciepłego wiatru ..Pięknie ! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudownie, to jest zaszczyt Cię gościć z tym wiatrem :))))))))
UsuńMaryś nie znam sie absolutnie na "technicznej" stronie tego co robisz ale wiem jedno, że efekty tych poczynań są zachwycające...po raz kolejny, nie pierwszy, nie ostatni mnie zatkało;)))
OdpowiedzUsuńŚciskam Kochana;*
Justynko ♡ ♡ ♡
UsuńNie mogę spokojnie na to patrzeć!
OdpowiedzUsuńBez zazdrości :)
Zazdrość jest absolutnie fantastycznym dopingiem do pracy :))))))
UsuńOj Maryś, podpisuję się pod tym co napisałaś wszystkimi kończynami:). Akwarela to rodzaj medytacji. Uwielbiam jak plamy farb leniwie przenikają się tworząc coś absolutnie niepowtarzalnego. Ja rosyjskimi "kosteczkami" maluję od zawsze. Trochę już przypominają te Twoje, Karmańskiego:) , zwłaszcza moje ulubione kolory:). Irys wyszedł Ci cudowny! To kwiat stworzony do tej techniki, prawda?
OdpowiedzUsuńAkwarela lubi też czas wyciszenia, spokoju, dobrej energii. Moje akwarele chyba właśnie dlatego powstają głównie na wakacjach:) Ale poruszyłaś we mnie akwarelową strunę, więc pewnie do wakacji nie wytrzymam:):)
chociaż ostatnio coraz częściej maluję "akwarelowo" olejami:)
Całusy!
Nie wytrzymaj Kochana, uwielbiam jak szalejesz na płótnie, na tkaninie w ceramice, uwielbiam :)))))))))
UsuńMaryś droga, pewnie jesteś mocno zajęta :) więc tylko nieśmiało się przypomnę, że moje ptasiorki czekają tylko na Twój adres:)
OdpowiedzUsuńPiękne czary płyną z Twoich pędzli i pozazdrościć, że z taką łatwością przyszło Ci okiełznanie akwareli - ja ciągle się ich uczę:)
uściski ślę i cichutko czekam:)
Pozdrawiam!
Tak mocno, że pamiętam :)))))))))
UsuńPiękni przyjaciele.
OdpowiedzUsuń:))))))))) i kocham ich, bez nich bym nie wstała do pionu ;)
UsuńAkwarele są mi bardzo bliskie. Teraz widzę, jak bardzo się ograniczam używając przez lata tylko rozpuszczonych rysików kredek akwarelowych;) To jednak nie to samo nasycenie koloru. Istotnie cuda tworzysz, Maryś!
OdpowiedzUsuńPS: Dopisuję porządne farby akwarelowe do wishlisty.
Maryś... parę dni temu dostałam swoje pierwsze, "prawdziwe" akwarele... i boje się otworzyć... napocząć... zabrudzić...
OdpowiedzUsuńWitam:-)przez przypadek natknęłam się na Pani blog:-)niebiesko-motykowy blog-CUDNY :-)gratuluję tylu talentów:-)Pani prace zapierają dech w piersi.Wyczuwam tutaj błogi spokój, cierpliwość,piękno i tajemniczość.Na pewno zajrzę tu do Pani na blog nie jeden raz:-)ja sama uwielbiam kolor niebieski i motyle podobnie jak Pani.Oprócz motyli mam jeszcze taki swój mały skrawek nieba w postaci figurek z anielskimi postaciami:-)zbieram je już od dłuższego czasu:-)jeśli lubi Pani motylki to proszę zajrzeć na stronkę z biżuterią elfików-motyli:Lian art -jest tam świetna zawieszka:-)sama ją posiadam nie mogłam się oprzeć:-)a ja chyba sobie zakupię taką szkatułkę z elfikiem jaką Pani posiada -jest cudna.Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuń