Łucznik - Lidia 2016
środa, marca 14, 2012♥ Pani Motylkowa ♥
![]() |
Lidia 2016 /Łucznik/ - Pani Motylkowa |
Wywołana do tablicy - pragnie się zaprezentować i opowiedzieć słowami swojej nowej właścicielki, jak to jest fajnie SZYĆ ;)
Oto i Ona
Kiedy wygrałam konkurs Łucznika "Karnawałowy zawrót głowy" - najbardziej ucieszyło mnie, że moją nagrodą ma być maszyna w Motyle - pomijam, że mieści się ona w kategorii maszyn dla początkujących - bo z osobistych powodów owe MOTYLE mają dla mnie znaczenie WAŻNE i symboliczne...
Pani Motylkowa jest więc tylko przez chwilę użytkowa, do czasu, aż nie uzbieram na wymarzoną maszynę do pracy ze stołem do "wygodnego aplikowania". Nie mniej - odkrywam jej zalety z radością dziecka! Dotychczas szyłam na baaardzo starym Łuczniku (od ściegu prostego do zygzaka), bez regulacji nacisku stopki i ze skłonnością do odmawiania współpracy ;)
Pani Motylkowa, mimo że chodzi jak czołg, twardo, głośno i tempowato - ma kilka zalet, które są dla mnie zadziwieniem i odkryciem ;)
Pani Motylkowa bowiem, w drugim rzędzie na rysunku poniżej, jest wyposażona w ściegi elastyczne, z czego ścieg 9 i 10 - znakomicie nadają się do podwijania DZIANIN (zastępując mi covera) - oczywiście im grubszych, tym mniej ciągną i marszczą materiał, ale jak widać na sercu - z delikatną wiskozą poradziły sobie całkiem całkiem!
![]() |
Aplikowanie "dzianiny na dzianinie" ♥ |
Uwielbiam dzianinowe ubranka, za ich niekonieczność prasowania, za miękkość i niezobowiązujący charm, za to że rosną razem ze mną, kiedy zjem zimą za dużo czekolady, i za to jak w nich jest po prostu wygodnie. Nie znajduję dla siebie w sklepach sukienek "do kolana" o ciekawej kolorystyce, w której czułabym się po prostu dobrze! Bo, jeśli już znajduję - i mi się podobają - to są zbyt krótkie ;)
Dlatego jakiś czas temu, obmyśliłam sobie takie proste łączenie kilku kolorów z prostymi, aplikowanymi motywami. Ba! Ale kiedy uszyłam pierwszą i starannie, ręcznie kilkoma podejściami chciałam nadziać na pierś serce - wychodziły wszędzie marszczenia - prułam i kombinowałam... Ta pierwsza "prototypowa" jest upatrzona przez Annę Wu i szyła się dla niej. Szyła się od kilku miesięcy, tzn rozlegiwała się po kątach, bo serce nijak nie chciało "wyglądać". Do aplikowania dzianiny na dzianinę, by zachować miękkość i elastyczność obu - nie mogłam zastosować fizeliny. Dopiero Pani Motylkowa poradziła sobie z tym problemem. Oczywiście nie jest to mistrzostwo świata, ale miękkość zachowana, a w końcu raz - jest to moja pierwsza "aplikacja", dwa - jest to dzianina na dzianinie bez fizelinowego podkładu!
Właścicielka będzie zmuszona przekłuć uszy, bo kolczyki do kompletu nie chciały wyjść klipsami :P
![]() |
"Tylko mnie kochaj" wersja z różem prosto w gorące serce Anny Wu |
Pani Motylkowa, ze swoimi elastycznymi ściegami, regulowanym dociskiem stopki - ma antyzalety:
- plastik ;)
- głośność i siermiężność czołgu - brrry
- żeby dostać się do bębenka trzeba zdjąć przednio/boczny panel i zrobić tzw "wolne ramie - plastik lichy i na dwa zaciski, za każdym razem boję się, że to się za moment odłamie...
- pierwsze pokrętło do regulacji ściegów ma problem z ustawieniem się na ostatni nr 10 (zacina się, odmawia posłuszeństwa, nie wiem, czy to wada modelu, czy po prostu niedoskonałość chińskich rączek)
Ale - kolejne jej dzieło - z dzianinami radzi sobie znakomicie! Prototyp "lalki dla Elizy", z której procesu szycia, powstanie moje ulubione dziel się "krok po kroku" ♥ niebawem. Tymczasem...
Czarownica Maryś - autoportret - urodzinowy prezent dla Szczęścia!
![]() |
Czarownica Maryś w pogoni za miotłą |
Pozostałym urodzinowym niespodziankom dla Mojego Szczęścia poświęcę oddzielny post, bo jest o czym pisać i co pokazywać, i za co dziękować - będzie też o malowaniu na tkaninach! O moim szyciu więcej TU
Poczekacie?
☼ Maryś
67 Wasze i moje gadu-gadu
Prześliczna Twoja lala, a maszyna -symboliczna-jakoby :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńTak, bardzo symboliczna! Z wielu powiązanych splotów okoliczności przy których i sam konkurs blednie i topi się jak śnieg na wiosnę ;)
Pierwszy raz widzę taką maszynę :):):) Ale wygrana to wygrana :)
OdpowiedzUsuńCzarownica Maryś? ... hihihihii... no tak
No to jest już taki "zabytek" chociaż młodziutki, ale nazywamy Panią Motylkową w domu "pomniczkiem' ;))
UsuńAleż ona piękna jest, ta maszyna, i słodka zarazem. Ja też nie wiedziałam, że maszyny mogą być we wzory. Szkoda, że ma te wady, o których wspominasz. Ale wygląda...no aż się napatrzeć nie mogę:)))
OdpowiedzUsuńAle te wady opisałam jedynie gdyby ktoś zastanawiał się "czy kupować" - chociaż każda opinia jest przecież subiektywna i nawet w swojej klasie Pani Motylkowa mimo wszystko bije starego Łucznika na głowę za sprawą paru elementów, którą są w niej niezwykle przydatne ;)
UsuńWygląda obłędnie ;) Ja też jak do niej idę to najpierw ją tulę wzrokiem zanim zacznę szyć - taką mamy cichą pogawędkę przed pracą
Maszyna zaczarowana, jak właścicielka! I jakie Ty kreacje tworzysz czarujące!!! Podziwiam bardzo...)
OdpowiedzUsuńI lalka boska!!!
Oj Maszyna chyba bardziej, czasem mam wobec niej taki sztubacki dystans ;) Jakby to Ona rządziła, a ja byłabym tylko narzędziem :)
UsuńWiesz, że nigdy nie szyłam lal - a to mi się spodobało, bo można i obszyć i pomalować i ubrać i ułożyć fryzurę - taki powrót do dzieciństwa ;)
Piękna lala, a co do maszyny - to moja imienniczka ;) i jak kupowałam sobie maszynę w październiku'11 to oglądałam ją zwłaszcza ze względu na te motylki i tą nazwę hehe, ale w końcu wybrałam imienniczkę mojej córci czyli Zofię chodzi również jak czołg, więc współczuję sąsiadom, ale ja się dopiero uczę, to moja pierwsza maszyna więc jestem zadowolona i ją uwielbiam nawet za te plastiki i turkoty ;)
OdpowiedzUsuńBo wiesz Lidko, że Zosia - to jakby ta sama maszyna, ja nie widzę różnic w nich, ani w ich budowie, ani w ściegach, te same ustawienia i te same kształty, znaczniki, wszystko ;)
UsuńTyle tylko, że te Motyle ♥
I Ona naprawdę całkiem nieźle szyje i radzi sobie z tkaninami rozmaitymi ;)
Maryś, a ja jako zupełny laik w dziedzinie szycia, właśnie o tej maszynie marzyłam (lub jednej z jej podobnych). Niestety jeszcze marzenia nie zrealizowałam (może kiedyś nadejdzie ten dzień ;))Z racji choroby - motyle też mi bliskie ;)
OdpowiedzUsuńMotylku, jestem przekonana, że jest to znakomita maszyna i piękna "na początek" drogi z szyciem - bo mimo tych opisanych "antyzalet" bardzo miło się przed nią zasiada. I ten moment podróży z szyciem jest z Nią taki uroczy!. Motylku, wiem - a jeśli uwierzysz w to marzenie, to ono się dla Ciebie spełni! ♥
UsuńI znowu nie wiem, jak Ty to robisz Maryś, że słowa tak lekko Ci przychodzą i malujesz nimi dla nas piękne opowieści o całkiem prozaicznych sprawach ;) Uwielbiam Cię za to :)
OdpowiedzUsuńA "Pani Motylkowa" lepiej się u Ciebie prezentuje niż u producenta ;)
Pani Motylkowa w moim "twórczym bałaganie" się znajduje chyba dobrze. A słowa, one same - jak kredki się rozsypują i usypują, no ja nie wiem ;)))
UsuńA to bardzo poważna sprawa to szycie, zapewniam! ;))))
Eh a zastanawiałam się czy nie nabyć jakiejś maszyny (z sektora cenowego motylkowej) ale chyba sobie odpuszczę...poczekam... może kiedyś będzie mi dane i stanę się szczęśliwą posiadaczką maszyny z "prawdziwego zdarzenia"
OdpowiedzUsuńA lala jakie ma imię, bo taka piękność bezimienna pozostawać nie powinna... czy ja dobrze widzę ona ma uszy??? Śliczna i taką sympatyczną buzie jej stworzyłaś :*
Ma imię: "Czarownica Maryś" :))) Ma uszy, ma tylko nosa nie ma, tzn namalowany...
UsuńAnno, poczekaj bo zdecydowanie jest to maszyna z półki "zaczynam szyć" - a w szyję z fantazją jest bardzo dobrze oceniana AMELIA, o niej przeczytasz u Wioli:
http://pasja-szycia.blogspot.com/search/label/moja%20pracownia
Możesz tez dopytać jak się sprawuje :)))
Mąż też mi uświadamia, że tania maszyna to nie jest najlepszy pomysł i już zdecydowanie lepiej gdy zostanę przy swoim starym Łuczniku, bo przynajmniej solidny. Gdybym szyła na większa skalę... to co innego... ale tak dla siebie samej to na moim "starociu" pociągnę, a może jeszcze się rozkręcę z tym szyciem :)
UsuńAnno, a ja liczę, że wygrasz w konkursie Łucznika maszynę, nawet jeśli ona będzie "mizerna" to sama zobaczysz, poszyjesz ;) i ocenisz, czy WARTO ;)
UsuńA jak się rozkręcisz, to uzbierasz na taką dobrą porządną, wiesz... Warsztat pracy jest bardzo ważny, naprawdę przy złych materiałach jest więcej zdenerwowania niż radości, a kiedy maszyna śmiga jak z nut - to i szycie jest czymś jeszcze bardziej fascynującym - Ci nasi bliscy sercu Panowie - mają rację... Maszyna - to sprzęt na lata, warto uzbierać na DOBRĄ!!!
Witam,
OdpowiedzUsuńlala jest słodka :)
ja również jestem właścicielką "motylowej Lidii", kupił mi ją w zeszłym roku mąż. Moja mama szyła całe życie na Łuczniku i była bardzo zadowolona, sama szyłam na niej jako nastolatka :) ale gdy zobaczyłam mojego "motylowego" Łucznika poczułam się troszeczkę zawiedziona... pierwsze co mi się rzuciło w oczy to ten plastik... no ale szyję na niej często i jeśli jest dobrze wyregulowana i nasmarowana robi to całkiem nieźle :)
(u mnie również pierwsze pokrętło do regulacji ściegów ma problem z ustawieniem się na ostatni nr 10...)
pozdrawiam serdecznie :)
I strój elficzki też na Pani Motylkowej - Lidii - no, no ;)))
UsuńJa jeszcze do etapu naoliwienia i dobrej regulacji nie doszłam, bo my się przyjaźnimy krótko, ale regulacja na 10-tkę mnie smuciła. Tak upodobałam sobie "elastyczną 10-tkę" i jak się zacina, to drażni moją niecierpliwość :)))
o ja uwielbiam motyle:D jest boska!!a suknia genialna:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:D
Motyle mają to COŚ :D
UsuńDziękuję! Annie Wu też się podoba, jak się pozwoli obfotografować to będzie lepiej niż na manekinie się prezentowała :)))
O mamuśku, trzymajcie mnie, no boska maszyna. Twoje Wytworki maszynowe godne podziwiania
OdpowiedzUsuńKasiu! no ja jak ją zobaczyłam na zdjęciach, zanim zobaczyłam - to odleciałam ;)))
UsuńLala przecudnej urody :)
OdpowiedzUsuń:))) dziękuję LalaJoo :)))
Usuńaleś posta Maryś wypłodziła, teraz w podpunktach muszę się ustosunkować :D
OdpowiedzUsuń*
Motylkowa jest piękna, ale zgadzam się z przedmówczynią, że u Ciebie prezentuje się cudownie, bo ma za sobą warsztat i to jaki... twórczy :D (chociaż nie mogę nic szczególnie wyzerkać, ale mnie intryguje strasznie)
Co to znaczy, że stary Łucznik ma prosty i zygzak, a docisku stopki nie ma? ...a popatrz na igłę... leć oczami w górę po obudowie (pewnie beżowej z specyficznym odcieniu PRL) i centralnie nad stopką/igłą nie ma tam takiej metalowej "tulejki"?? a ona nie jest osadzona na takim "ponacinanym" w krateczkę pierścieniu? bo jak jest, to właśnie tym pierścieniem regulujesz docisk, ALE... ja nei mam pojęcia tak naprawdę jaką masz maszynę, tylko sobie wyobrażam starego Łucznika :D
*
Sukienka - czyli jak z kilku kolorowych pasków dzianiny stworzyć CUDO :P
no jak Ty to robisz, że czego się nie dotkniesz to robi się piękne? Ja bym w takiej sukience ze sobie tylko znanych powodów chodzić nie mogła, ale pewnie na jakąś tunikę zgapię (zatunikuję się kiedyś)
*
Czarownica Maryś... cudeńko z zadziornym półuśmieszkiem, czarniutkimi włosami i uszami, które mnie urzekły :) Dobra energia z tej czarownicy bije. Jak już będzie ten krok po kroku, to ja poproszę lekcję malunku takich ocząt, bo nawet jak uszyję ze schematu... to jak nadać wyraz tej pięknotce, żeby też dobra energia z niej biła?
Śliczności tworzysz ♥
Ja posta? Hmmm, a co mam napisać o Twoim komentarzu? :P
UsuńWiesz, co się stało - no tu tego nie napiszę :)))
*
Taki bajzelek ma - już wyjaśniam: pierwsze od lewej pudełko po starym łuczniku ze szpulkami (zawsze pod ręką, i śrubokrętami na wszelki wypadek); przykrywka od tego pudełka; żółta bawełniana szmatka do prób i błędów ściegowych; korale nanizane na srebrny drucik; puszka metalowa po rafaello (mniam) - w której są tasiemki i inne im podobne skarby; puszka metalowa po kukurydzy, albo groszku w której mam pędzle - zawsze pod ręką; werniks damarowy końcowy, bo musiałam zaimpregnować obrazek olejny ;); na karteczce (22) w chmurce - wyjaśni się w poście o urodzinowych niespodziankach; szpula z nicią czarną, szpula z nicią niebieską (muaaa) + puszka z drutami i szydełkami też pod ręką ;))))
Stary Łucznik nie ma tego, co opisujesz... Ale prześlę Ci zbliżenia może się dopatrzysz regulacji stopki, jak to Ty - Bezbłędnie się dopatrzysz :)))))
*
Sukienka, hmmm - ja też znam te powody - sama jej mam :P
Wykrojem się mogę podzielić - bo większość sama sobie tworzę, bo mi nigdy gotowe nie pasują ;)
*
I tu jest problem z tym malowaniem oczu - chyba, że zrobię plik "gotowiec" do transferu z laserówki i trzeba by we właściwym miejscu nanieść przed zszyciem... Albo po prostu guziki, lalka z guzikami - to też POEZJA ;)))
♥ - dziękuję...
Ktoś tu lubi MOTYLKI. Nie odleć, Maryś, nam za daleko z nimi...
OdpowiedzUsuńMotylki lubią mnie chyba z wzajemnością. Ależ ja uwielbiam odlatywać - odlatywanie to moje spełnione życia marzenie ;)))
UsuńFormę ma cudną w każdym razie, co tam niedomogi jakościowe!
OdpowiedzUsuńbędzie szyc same motylkowe cudeńka, zwłaszcza gdy to Twoje ręce będą nią sterować♥
No i się zabieram za motyli płaszcz jak ślimak - ale muszę nadrobić stosy zaległości ;)))
UsuńOna się lubi szybko rozregulować - ale jest niezwykła!
A ja właśnie szyję na takim starym łuczniku z dwoma ściegami hahaha
OdpowiedzUsuńTwoja sukienka mnie powaliła, bo od razu bym w nią wskoczyła:D, a lala no, no Śliczna!!!!!:DDDDDDDDDD
A wiesz, że ja na tym starym tyle obszyłam, że sama się mu dziwię i Renata, od której go dostałam też obszyła - 30 lat ma najmniej! I ma to coś w sobie - ten nieskończony zygzak ;))))
UsuńA sukienka - bardzo mnie cieszy, że się podoba, bo to prototyp pierwszej z "mini" kolekcji ;)))
Pani Motylkowa jak zabaweczka :) a laleczka Maryś raczej Czarodziejka nie Czarownica:-D CUDNA!!!!!Wykonanie superowe:)
OdpowiedzUsuńAle Ruda najpiękniejsza:)
uściski
dorcia
Laleczka też ruda miała być :) Niestety rudej włóczki u mnie nie było, a najlepiej układała się ta moherowa... Na lalkę dla Elizy szukam rudości, ale jak nie znajdę - to też będzie czarnulka - tylko inna, niebawem, bo opracowanie "krok po kroku" z wykrojami - jest czasochłonne :)
UsuńSerdeczności Dorciu ♥
Maryś, Jest coś czego ty nie potrafisz. autoportret laleczkowy cudo. Pomalowana cudnie, Motylka jej we włoski przypnij ;) Buziaczki Kinga
OdpowiedzUsuńNie potrafię szydełkować (ale... Babcia mi powiedziała, że Ona też "późno zaczęła"), a i czasem przypalam potrawy, przesalam, albo inne cuda, bo zapominam, że gotuję jak mam coś innego do zrobienia, a że zawsze mam coś do zrobienia - to sama wiesz...
UsuńCzarownica Maryś jest cudowna :)) gdybyś nie wymieniła mankamentów maszyny, pomyślałabym, że taka będzie sama szyła... ma tylu motylich pomocników... ;)
OdpowiedzUsuńBardzo zastanawiałam, się, czy Samej Pani Motylkowej nie urażę tymi słowami, bardzo...
UsuńJednak, jej liczba zalet jest niewątpliwa i doceniam i pielęgnuję w sobie i wciąż nowe odkrywam, bo przecież jesteśmy ze sobą bardzo krótko ;)
CzM - dziękuje za komplementy (Yyyy - zarumieniła się na stałe)
:)))
Tylko dla tych motyli, chciałabym mieć ją w moim posiadaniu. Dla urozmaicenia parku maszynowego :) Oświeciłaś mnie z tymi ściegami. W mojej maszynie mam ich 60 i do dziś myślałam, że do dzianin jet tylko jeden, którego zawzięcie używam. Dzięki Ci, jesteś wielka :) A ja nadal się uczę :)
OdpowiedzUsuńMagdorku, jak ja, wciąż się uczę - a i wrodzona okrutna ciekawskość nie pozwala mnie poprzestać na tym co wiem, tylko próbować, szukać, eksperymentować ;)
UsuńBędę się odkryciami dzieliła, dla samych motylków też warto, niewątpliwie nieozdabianie maszyn do użytku domowego jest "wadą" ich producentów ;)
Większość z tych maszyn trafia w ręce kobiet, które lubią mieć przedmioty nie tylko użyteczne, ale i ŁADNE :)
Z ciekawością przeczytałam :) Motylki ma super. Kiedyś przyglądałam się mamie jak szyje i wiem mniej więcej w czym rzecz, ale na swoją maszynę tylko patrzę i jakoś się przemóc nie mogę. Też jest dla początkujących, nie ma aż tylu ściegów, i nie wiem jeszcze jak szyje ;) Muszę popróbować. Bardzo ładne serducha naszywasz na sukienki i lalka dla Elizy również bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wygranego konkursu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Joanno, czas na zabawę z maszyną - do kartkowych szaleństw jak znalazł, bo np przeszycia kartek i ich łączenie zamiast kleju, może być wspaniałym urozmaiceniem ;)))
UsuńGdyby coś trzeba było pomóc z maszyną daj znać! :)))
Też miałam okazję szyć na starym Łuczniku. Dla mnie NAJWIĘKSZĄ jego wadą była waga. Po prostu koszmarem było umieszczenie tego ustrojstwa na biurku, a jak dodatkowo byłam "przy nadziei" - stało się to praktycznie niemożliwe. Hałas przy szyciu był również potworny. Mimo iż była to maszyna w wieku porównywalnym do mojego (he he), nową sprawiłam już sobie innej firmy :) Tyle że nie ma na niej motylków.
OdpowiedzUsuńCzarownica jest absolutnie cudna :)
Klaudio, ostatnio mój syn powiedział, że wspomnieniem jego dzieciństwa jest turkot starego Łucznika! Szyłam jak wszyscy szli spać, było cichutko i nikt niczego ode mnie nie potrzebował, ale turkot towarzyszył przez sen ;)
UsuńPrzypuszczam, że moja Wiktoria z Litości (stary Łucznik) jest ode mnie młodsza, ale nadal trzyma się dzielnie, ciężka jak diabli, ale to jest jej zaletą, bo stabilnie stoi przy szyciu.
Hmm, a brak motylków można nadrobić, myślę, że decoupage na metalowej jej konstrukcji miałby szansę ją rozweselić
Dziękuję!!!
Maryś, sprawiłaś mi prawdziwą przyjemność. Przyleciałaś dziesiątkami motyli...
OdpowiedzUsuńCudownym barwami w jakie się przybierają.
Pisałaś mi,że będziesz bardzo zajęta. Nie chciałam być intruzem...
Jakże się raduję, że otrzymasz maszynę.Tobie jest bardzo potrzeba...
Masz tysiące, przepięknych pomysłów.
Serdecznie pozdrawiam
Sara-Maria
Saro-Mario, będę je sukcesywnie realizowała, bo mnie napastują - moja "zajętość" właśnie z potrzeby ich realizacji wynika, a i tak chciałabym się wszystkim dzielić, a najchętniej "krok po kroku" w nadziei, że ktoś zainspiruje się i będzie rozwijał skrzydła...
Usuńp.s. to wcale a wcale nie przeszkadza mi (nawet jak nie napiszę słowem) spoglądać i zaglądać do Ciebie, bo los chciał, że tam mi inspirująco i magicznie ♥
Jak się cieszę, że tu zajrzałam. Jesteś czarodziejką!
OdpowiedzUsuńA maszyna wprost cudowna :)
Doroto, dziękuję ♥ - a "wicewersa" pozwala mi się dowiedzieć u Ciebie praktycznych wskazówek i podziwiać Twoje szycie!
UsuńMotylem jesteś la la la la la ... ;)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńPani Motylkowa jest urocza, szkoda, że ma antyzalety, ale pod motylkami tego nie widać ;)Poza tym ma w sobie duszę i przez to jest niezwykła...
Kolczyki - fikuśne i dobrze, że nie są klipsami, bo nie mam do klipsów zaufania, a szkoda byłoby zgubić takie ♥♥
Laleczka, jak już pisałam na fb (;)) to przecież Ty bez grzywki ;D
Czekam na więcej wszystkiego! ;)
la, la, la - to mi się kojarzy "byłem, ale utyłem" ;)))))))))
UsuńTo miałaś na myśli, więcej będzie o kwiatach - niebawem ;)*
Klipsy też już są - mniej fikuśne, ale zapięcia do nich szukam właśnie!
Nie to miałam na myśli :) Kiedyś śpiewałam to zdjeżdżając po poręczy w dół... radośnie i wesoło mi wtedy było, bo motylków w głowie miałam duuuuuużo :)
UsuńMoja droga to Ty iście czarujesz nie ja;) maszyna przecudowna, że się tak wyrażę;) nie bacząc na antyzalety motylki powalają;)...dziękuję za odwiedziny i miłe słowa;)
OdpowiedzUsuńJustynko, no właśnie jej wszystko wybaczam, pisałam szczerze, bo gdyby ktoś się do zakupu przymierzał - warto wiedzieć o wadach i zaletach ;)*
UsuńDziękuję!
:)*
OdpowiedzUsuńteż mam maszynę.. ale nie potrafie na niej szyć, chciałabym zrobic sobie haftowana okladke na notes ,ale nie wiem jak sie za nia zabrac.
OdpowiedzUsuńPisz maila, pomogę! Szycie jest proste i cudowne! ;))
UsuńNie... no... rewelacja ;) Utalentowana z Ciebie Osóbka !!! Motylkowa maszyna jest śliczna i dzieła które na niej wyczarowałaś również się prezentują tak że AH i OH ! Ja w sklepie decydując się na moja pierwsza w życiu maszynę wybierałam właśnie między Lidią a jej siostrą Basią i w ostatecznej rozgrywce to Basia ze mną zamieszkałą ;) Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńBasia też ma sporo możliwości, najciekawszym odkryciem są dla mnie te elastyczne ściegi!
UsuńUsiadłam w końcu do swojej maszyny :) Uszyłąm 5cm i biegałam po domu szczęśliwa :):) Ale znaim uszyłam troszkę nabroiłam bo z ciekawości wyjęłam blokady na bębenku, z którego częsci wypadły i nie dały się tak łatwo na miejsce włożyć ;)
OdpowiedzUsuńTo daje niesamowitą radość, taką dziecięcą wręcz ;) I jak się nabroi, hoho, to z pośpiechu, bo się chce wszystko już pewnie... Ja tak mam!
Usuńna takiej kolorowej maszynie to aż chce się szyć:)
OdpowiedzUsuńA to prawda, ale czasem się w nią WGAPIAM i zamyślam... :)
Usuńwyczerpujący opis, dziękuję! nareszcie taki znalazłam, ja szyję ręcznie bardzo maleńkie rzeczy na szczupłych lalkach Barbie o ciałku model muse. Wypatrzyłam tą maszynę i zakochałam się w niej, byłaby ciągle na wierzchu i nie wyglądałaby jak rupieć w moim ciasnym pokoju. Myślisz że będzie się dla mnie nadawać do szycia takich rzeczy ? tu są linki do kreacji szytych przeze mnie : http://www.ebay.pl/itm/221015374988?ssPageName=STRK:MESOX:IT&_trksid=p3984.m1559.l2649
Usuńhttp://www.ebay.pl/itm/221014033305?ssPageName=STRK:MESOX:IT&_trksid=p3984.m1559.l2649
uprosiłam mamę żeby kupiła mi ją po obronie pracy. i jeszcze mam jedno pytanie.. ta maszyna jest bębenkowa?
lecę zobaczyć - co to znaczy "bębenkowa"?
Usuń