W drodze do szczęścia
poniedziałek, sierpnia 19, 2013
Skłoniła mnie ostatnio "Fanaberia"
z Dziennika frazeologicznego - który zza firanki podczytuję - do spaceru wstecz. Często mnie zastanawia, skąd czerpać poczucie wartości, radość życia, spokojny obraz samego siebie w dżungli świata.
Czy to rośnie w rodzinie, w której się wychowujemy, może?
Czy napotkani dobrzy ludzie po drodze nam wszczepiają?
Czy przeczytane w odpowiedniej kolejności i ze zrozumieniem wersy tych, a nie innych książek...
Albo pojawi się w naszym życiu oparcie, które każdego dnia utwierdzi nas w przekonaniu, że jesteśmy życia warci – nie ono nas.
O sobie wiem, jak wiele poczuć, radości, wartości i stabilności zawdzięczam moim nauczycielom. Liczę ich na palcach ręki, aż troje. Aż, bo i tak uważam się za wielką szczęściarę.
Jerzy. Nauczył był mnie szacunku do pracy. Pracowitości, która przynosi efekty. I mocno wierzył we mnie – nawet jeśli niewypowiedzianie, to jego poczucie wiary towarzyszyło mi wiele lat jak dobra „niedozdarcia” puchowa kurtka w każdą zimę złych nastrojów, rozterek i wątpliwości. Małgosia. Podarowała mi wiele tytułów książek do przeczytania i pozwoliła je czytać zwalniając z obowiązkowych lektur w zamian za głośne refleksje na forum klasy ;) Pokazała mi też magiczny dom na fundamentach tolerancji, zrozumienia i miłości. A Lilianna - anioł nie kobieta - otworzyła przede mną najszersze drzwi, serca. Pokazała, że w życiu warto być otwartym dla innych i na innych, mimo wszystko! Nauczyła, że nawet jeśli to ja rysuję kontur mojego świata – to wypełniają go kolorami inni, oni tworzą treść tego środka, jego smak, zapach i przymiotniki wartości.
Zagubieni w niespełnionych oczekiwaniach. Mało ze sobą (sami ze sobą) rozmawiamy. Chcemy więcej niż możemy. Myślałam, że ten szacunek mieszka w nas po prostu - tylko się warto nastarać i dogrzebać do niego. Nie porównywać z nikim, nie chcieć być kimś innym, zaakceptować - szczególnie te nielubiane zagniecenia w sobie... Wstawać rano
i z uśmiechem patrzeć sobie w lustro, i samochwalić, i nagradzać i kraść z życia chwile tylko DLA SIEBIE. Nie oczekiwać, tylko żyć z takim jakimś pożądanym świętym spokojem...
Recepta 1*: „Pamiętajcie, bądźcie gorzej wychowani, proszę. Idźcie na słońce. Zgłodnieć. Chcieć. Siebie i dla siebie. Poznacie po tym, że będzie bolało z radości od środka. Kiedy nie można nie mieć uśmiechniętych oczu i wzrok wszystko wyda. Niech Wam się zrobi kula w brzuchu z radości. I skacze.”
Recepta 2*: "Szczęście jest jak motyl, im bardziej za nim gonisz, tym bardziej ucieka
Ale kiedy zwrócisz swoją uwagę na inne rzeczy przyleci i usiądzie Ci delikatnie na ramieniu…"
Recepta 3*: "Nie ma szczęścia w
chwilach, ponieważ one przemijają, a szczęście to stan psychiczny, który jest
zawsze osiągalny, zaś największe bariery przy dążeniu do niego stawiamy sobie
sami.”
Uczę się tego każdego dnia. Każdego dnia na nowo definiuję
wartość codzienności. Uśmiecham się do TU i TERAZ (moich nowych przyjaciół), nie oglądam za bardzo
wstecz. Uczę się też wybaczać, i im i sobie. Uczę się każdego dnia, kiedy budzi
mnie słońce, że mam tylko jedno życie, że kruche i jeszcze tyle do zrobienia!
Moje szczęście potęgują udane, zapakowane, w terminie zachowane paczki do Was, nowy stempel od najlepszej Drużyny, maleńki własnoręcznie malowany wieszaczek od Karoliny i Nikoli - a na nim koszulka dla Helenki, i dla M. namalowana, w paczce od Minty - nowe pastelowe talerze, najpiękniejszy pod słońcem naszyjnik od Niej i wymarzona bransoletka od M., obraz olejny raz na pięć lat malowany - ten w prezencie ślubnym dla Anny, sukienka dla Ona, którą los mi tak pięknie postawił przed nosem i nie ominęłam, nie zgubiłam i zatrzymam mocno przy ♥ łyk ulubionej herbaty niebieskiej, o której najpiękniej pod słońcem koty2 napisały
Pozdrawiam Was ciepło. Nauczycielom moim dziękuję każdego dnia i Tobie M.
Szczęśliwa szczęściara
☼ Maryś
* (1) recepta od Katachrezy
* (2) recepta z pięknego komentarza Małgorzaty - tam, gdzie można wygrać moje spódnico-sukienki
* (3) recepta od mojego syna
Moje szczęście potęgują udane, zapakowane, w terminie zachowane paczki do Was, nowy stempel od najlepszej Drużyny, maleńki własnoręcznie malowany wieszaczek od Karoliny i Nikoli - a na nim koszulka dla Helenki, i dla M. namalowana, w paczce od Minty - nowe pastelowe talerze, najpiękniejszy pod słońcem naszyjnik od Niej i wymarzona bransoletka od M., obraz olejny raz na pięć lat malowany - ten w prezencie ślubnym dla Anny, sukienka dla Ona, którą los mi tak pięknie postawił przed nosem i nie ominęłam, nie zgubiłam i zatrzymam mocno przy ♥ łyk ulubionej herbaty niebieskiej, o której najpiękniej pod słońcem koty2 napisały
Pozdrawiam Was ciepło. Nauczycielom moim dziękuję każdego dnia i Tobie M.
Szczęśliwa szczęściara
☼ Maryś
* (1) recepta od Katachrezy
* (2) recepta z pięknego komentarza Małgorzaty - tam, gdzie można wygrać moje spódnico-sukienki
* (3) recepta od mojego syna
120 Wasze i moje gadu-gadu
Cześć Maryś! Słońce wstaje nad łanem bawarskiej pszenicy. Zaraz wsiądę na rower, by wykąpać się w jeziorze. O "Fanaberiach" myślę dość często od kiedy powstały. Próbuję wyluzować latami oczekiwań spięte pośladki. I pozwolić sobie. Pozwolić w końcu. Puścić barierkę, by choćby zarysować ci ten ekran. Ukochania!
OdpowiedzUsuńPozwolić sobie - właśnie weź sobie pozwól wreszcie, własnie mi ten ekran zarysuj, nawet jesli na przekór sobie zrób to dla mnie i dla tych, co czekają - bo czekają!
UsuńRozpadało się! Wiesz, jak pięknie jest pływać w deszczu?
UsuńMyślę o Twoich słowach od rana. Dochodzę do bardzo niewygodnych spraw. Dobrze. Bez niewygody, nie ma zmiany.
"Pozwól sobie" - wymaluję to sobie na koszulce, zdaje się, że to moje motto.
<3
WIEM, pozwól sobie jaki to ładny motywacyjny tekst!!! Jaki inspirujący!!! Oj Ba :)))))
UsuńNiewygoda jest najlepszym warunkiem do zmian, najuwieralszym, jak już zaczyna być niesnośna w końcu nas rusza i "pozwól sobie!" no bajka, coś czuję, że i mój i Twój kolejny rysunek będzie napiętnowany tym mottem!!!
O Matuchno ! Trzy razy wsio czytałam, by nic mi nie umknęło ! Ty to umiesz tak wszystko ująć w słowa i umieścić w poście. Ja nie potrafię przeczytać ze zrozumieniem za jednym podejściem, nie potrafiłabym o tym napisać, a co dopiero zrealizować... Ale jak to czytam, wydaje się takie proste, takie naturalne... więc spróbuję, w końcu i ja spróbuję....
OdpowiedzUsuń... i coś Ci w mailu skrobnę ... bo coś się przydarzyło...
Czasami nas tak myśli rozproszą, że nie da się na raz - ja też bywa, że nie potrafię. Chcę coś napisać i mi nie wychodzi. Myśli wiele, ale puenty nie znajduję długo, a i czasem wcale :))))
UsuńNo poszłam na pocztę i gęsią skórke mi zafundowałaś!!!
Maryś...ja to taka dziwna troszku jestem...bo bardo szczęśliwa...i chyba im starsza,tym szczęśliwsza....bo właśnie rozumiałam ,ze szczęście to nie chwile to moje myślenie i nastawienie....pięknie napisane...a te wszystkie twoje rysuneczki,malowanie ...no...do zapatrzenia i do połknięcia:)))
OdpowiedzUsuńA ja też - czas nas uczy pogody!
UsuńLubię czas i siebie w czasie lubię w tym czasie, co następuje z dnia na dzień, coraz mocniej :)))))))
Maryś Ty moja:) masz rację trzeba się do siebie uśmiechać i do szczęścia, najlepiej patrzeć przed siebie i wierzyć ,że świat jest piękny ;)))Kochasz siebie i kochasz świat/nas , dziękuje Ci za to :*
OdpowiedzUsuńbuziole ogromniaste
cudowności Tworzysz i pokazujesz , kazdego dnia ja cieszę się ,ze poznaję i staja na mojej ścieżce (tez tej wirtualnej) tacy Ludzie jak Ty
I gdybyś Ty nie stawała tak pięknie na mojej - to wiele rzeczy inaczej by brzmiało też, bo może nie wiesz jak Twoje to stawanie potrzebne, a wręcz niezbędne Ag :)***
Usuńdziekuję :***
UsuńMaryś, tak patrzę na ten naszyjnik, na tę bransoletę, Boże, one są takie Twoje !!!!
OdpowiedzUsuńMoje, a jak ja się nimi nacieszyć nie mogę, a długo już ze mną, a jak zakładam to jakbym wczoraj dostała - tak mnie cieszą :))))))))
UsuńPięknie napisane :) każdego dnia staram się zmienić moje myślenie i bardziej doceniać małe rzeczy, uczę się być szczęśliwa ... ściskam :)
OdpowiedzUsuńCudownie, ja też - a jak mam mgłę - to czekam na słońce :))))
UsuńDlaczego zawsze trafiasz w sedno :)? Czasem mam wrażenie że obnażasz nas maluczkich do duszy i pokazujesz jak nieistotne rzeczy mogą zasłonić to co istotne. Ja sama się gubię i może właśnie ten post to sygnał żeby coś zmienić, zeby to szczęście samo do mnie przyszło...
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Przyjdzie, ja wierzę. Ja swojemu ustąpiłam miejsca i mnie otuliło i cieszę się nim i czasem szukam skąd ono - ale chyba najwięcej go mieszka właśnie w świadomości :))))))))
UsuńMaryś Kochana...ustawiasz mnie do pionu:) uwielbiam Cię odwiedzać...czytać.... i myśleć, myśleć, myśleć...
OdpowiedzUsuńza radość, która mi dajesz...DZIĘKUJĘ:)Dobrze, że Jesteś MARYŚ:)
Izo, wzajemnie. Twoje motyle są ze mną każdego dnia!!! ♥
UsuńJa zagraniam te recepty bo wiesz że szczęścia szukam...pięknie napisane...zamiarem nie było zapewne doprowadzenie czytelnika do łez ale tak się stało że mną...bo Ty zawsze mnie wzruszasz!!!
OdpowiedzUsuńPięknie zapakowane z jeszcze wspanialszą zawartością;-)
uściski
Justyna
Nie wiem, czy można sobie wyobrazić piękniejszy komplement od osoby, która jest zawsze i którą mogę wzruszać... Nie, chyba nie można. Zamiaru żadnego przecież, ale efekt najpiękniejszy chyba, bo od łzy po policzku już tylko MILIMETR do uniesionego w radości kącika ust!!!
UsuńCałusy :)****
Będę dziś sączyć, powoli z rozleniwieniem, herbatę i uśmiechać się do myśli, i do siebie. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńDo siebie - do siebie koniecznie i szczególnie - masz piękną sukienkę, wiesz? :)))))))))
UsuńCałusy!
Jak zwykle,Maryś przemówiłaś do wielu...Każdy z nas,czytających ten post-znajdzie tu coś o sobie i dla siebie.
OdpowiedzUsuńMasz rację-TU i TERAZ są najważniejsze-co było-nie wróci,a na to co będzie mamy naprawde znikomy wpływ.
Carpe diem- Horacy wiedział,co mówi ;)
<3 Bożena.
Bożenko! Z wiekiem nam łatwiej przychodzi to docenianie kruchego tu i teraz i z doświadczeniami, które bywa kolą - ale to dobrze, oj jak to dobrze, że czasem ze smutku jak z tej morskiej piany Afrodyta rodzi się w nas szczęście! ♥
UsuńDawno mnie u Ciebie nie było, ale wiesz co ? Wydaje mi się, że za każdym razem gdy tutaj zaglądam jest tego szczęścia ciutkę więcej. Cieszę się, że trafiam na takie osoby jak Ty - takie, które potrafią cieszyć się z tego co mają, potrafią rozsiewać radość i zarażać szczęściem.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia Maryś !
PS dzięki Wam staję się szczęśliwsza ;) bo uczę się od Was jak to szczęście złapać i już go nie wypuszczać ;)
Jeśli mogę, umiem i udaje mi się to rozsiewanie - to znów cudowne słowa jakie czytam od Ciebie dają mi radość!!! To ja dziękuję!
UsuńA ja wciąż szukam swojej recepty, raptem ją znajduję a ona czmycha... bo człowiek nie jest taki coby sobie życia nie poutrudniał ;) wszystko zawsze po swojemu :)
OdpowiedzUsuńSama Cię znajdzie, zobaczysz ;))))
UsuńJa zyczę!!!
a ja dziekuje Tobie :)
OdpowiedzUsuńA ja Joanno Tobie! :))))))
UsuńBo bez Ciebie też bym pisała mniej, może mniej, a może wcale właśnie i takich refleksji bym schowała worek do szuflady :)***
Uczysz mnie tego od lat i kiedyś... kiedyś tak będę żyła, pod warunkiem, że nigdy mi Ciebie nie zabraknie byś mi o tym przypominała. Ale Syn... mądry Syn to dopiero szczęście!!! :)
OdpowiedzUsuńNigdy, bo nawet jak mnie zabraknie (no wiesz, ja w tym paluchów nie umoczę) to będę w myślach! We wspomnieniach (mam nadzieję) Syn się mlekiem dobrze wykarmił hihihi :)*********
UsuńMądrego masz syna Maryś...
OdpowiedzUsuńA wiesz własnie dziś rano o tym rozmawiałam... i wiesz, że ja czym starsza jestem tym szczęśliwsza w sobie ... bo wiesz ja niedawno ( patrząc na mój podeszły wiek ;)) odnalazłam siebie...
Za recepty dziękuję... warto zapisać i mieć przed oczyma.
Beatko, to nas chyba dotyczy z wiekiem właśnie. Odnajdujemy siebie bardziej im sobie uświadamiamy kruchość i ulotność - tak obserwuję i zamyślam się, że właściwe wiekowi "niewiele do stracenia" staje się motorniczym naszej łódki na resztę życia :))))))))
UsuńA wiesz, że coś w tym jest... i to że już nic nie muszę... mogę wiele ale nie muszę!
UsuńTo prawda, ton brak przymusu i to, że mogę też jest znamienne :)
UsuńPięknie powiedziane!
Recepty wpadły ad hoc - ale bardzo mi się wydały na miejscu, pewnie by się ich worek nazbierał gdybym uważniej poszukała :)))))))))))
OdpowiedzUsuńAle z tych czerpię sama i mam w brzuchu kulę! Szczególnie latem MAM :)))))))
Cudnie! Zaczęłam się zastanawiać ile jest we mnie obcych, może na krótko nawet, spotkanych ludzi.
OdpowiedzUsuńJest ich naprawdę dużo i ciągle przybywa. Jesteś tam i Ty :-)
Mam takich nauczycieli , których życzyłabym mojej córeczce, i takich , których nie życzyłabym nikomu, ale tacy też coś we mnie zostawili, i z czasem okazało się, że to też może być coś dobrego :-)
Trzymaj się cieplutko Maryś!
Wiesz Iwonko, właśnie sobie uświadomiłam ile w tym racji. Ile dobrego sprzeciwu dobrej przekory i buntu spowodowały te złe zachowania - chociażby, żeby ich nie powielać, żeby im stawić czoło... Teraz mi tak przez głowę przefrunęły, bo ja nie chcę zachować złych wspomnień, wyrzucam, odrzucam i uczę się ich nie wspominać nawet, ale ONE przecież bardzo trwałe ślady pozostawiają!
UsuńDziękuję :))))))
Osz Marys kochanie. Ty potrafis. A ja dziś trochę pieszczę DOM. bo wole mam w pray0 całe 3 dni- więc pieszcze zbieram zdjęcia do Ciebie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie oniemiałam nad urodą waćpanny! Znaczy przeczuwawszy tu i ówdzie nie zawsze w okularach wypatrując - a tu BĘC!!! O Bella!
UsuńWiesz co jest Maryś dla mnie w tej chwili, tym, co mnie aż boli od środka? Fakt, że mogłam to wszystko co pokazujesz powyżej (no prawie wszystko) zobaczyć na własne oczy. dotknąć i powąchać jakbym tylko miała chęć ;) A sukienka jest cudowna :) Ulubiona mojego męża w obecnej chwili :)
OdpowiedzUsuńNo nie powiem, że w sukience wyglądasz jak milion dolarów, właściwie mi nie wypada, ale to TY wyglądasz :) I niech nie boli, za rok znów podotykasz, albo i wcześniej, życie plecie niespodzianki, a Twoja stopa wciąż łaskocze polską ziemię, wciąż i wciąż :)))))))))))))
UsuńDziekuje Kochana, wiesz moja Mama jako jedyna na swiecie mowi do mnie Marys :))) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO jak miłooooo. To musi w jej ustach brzmieć tak melodyjnie :))))))
UsuńSerdeczności!
Maryś cudownie napisałaś. Masz talent . przeczytała ze wzruszeniem, zainteresowaniem i refleksją. Dziękuję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZa każdą refleksję, wzruszenie i zainteresowanie jestem ogromnie wdzięczna, pewnie słychac te dzwoneczki, co z radości we mnie dźwięczą :))))))
UsuńPozdrawiam cieplutko!
Śmieje się do siebie dość często ale z tym myśleniem to ciężko oj ciężko.Żeby tak udało się myśli pokierować w inną stronę w jednej chwili
OdpowiedzUsuńPiękne te nowe koszulki i naszyjnik i obraz i cała reszta:))))
Oj z tymi myślami - to zdecydowanie łatwiej na papierze. Ja tak mam, że jak sobie zapiszę to zapamiętuję, kiedyś zapisywałam tony arkuszy swoimi przemyśleniami, rozterkami, radościami, kłopotami. Rozpisywałam je na linijki, na maczki liter, a potem zczytywałam i układam w głowie refleksje. Bardzo mi to pomagało - to było troszkę jak dialog ze sobą. teraz już mi brak czasu na pisanie, zapisuję kartki w komputerze, ale potem zapominam, nie wracam, potem odkrywam, że już ta myśl mnie czołgiem przejechała nie raz ;)))))
UsuńAle pisać mi łatwiej, oj łatwiej :)
Maryś Kochana, pochłonełam tego posta całą sobą! Mam bardzo podobne doświadczenie z nauczycielami, od których tak dużo dostałam lekcji na "życie", na "siebie"... dobrego, pokazanego, odzwierciedlonego. I takiej wiary i skrzydeł. Oj tęsknie za tym teraz ogromnie.
OdpowiedzUsuńO integralności już nie będę zagajać, bo mogłabym pisac i pisać hihi:)))
Kochana DZIĘKUJĘ BARDZO za tego posta:**** ucałowania:)
I ja jak widzisz do nich wracam. Bywa, że często z taką w sercu przeogromną wdzięcznością. Wiem, że gdybym ich nie spotkała, albo byli by inni być może ja też inaczej bym się ukształtowała. A tak zostawili na mnie takie duże piętno, dobre... Dobrze, że byli (są!) i ci Twoi i Ci moi - niechby ich jak najwięcej i kazdemu po trochu :)
UsuńSerdeczności :)))))
Szkoda,że nie potrafimy podchodzić do życia jak dzieci....
OdpowiedzUsuńWstać rano i chwytać po prostu dzień z uśmiechem na twarzy....
I czerpać z życia to dziecięce szczęście .....
Może powinniśmy się od nich tego uczyć....
Tak sobie zawsze w duchu powtarzam :) Ile radości by było w nas! Oho ho ho :))))))
UsuńEntomka, Maryś- Oj tak! Ile radości! Leżeliśmy w sobotę z mężem na kocu i obserwowaliśmy baraszkujące nieopodal Dzieci ( w tym jedno nasze osobiste;))
Usuń- Ktoś kiedyś ( Szczepkowska w WO chyba?)powiedział, ze Dzieci przypominają pijanych dorosłych- powiedziałam kiedy Syn wrzucił kamyk do wody, " Plum!" stwierdził i zarechotał a nieznana Mała, podbiegła do niego ztaczając się z lekka i śmiejąc się perliście. W końcu jej pupa klapnęła ciężko na podłoże. " Bam!" zakrzyknął uradowany Syn i obydwoje zachichotali. Potem wygrzebywali kamyki z piachu i robili "Plum" zaśmiewając się do łez.
- Nie, to pijani dorośli zachowują się jak Małe Dzieci- stwierdził mój Mąż.
Cóż, idę się napić;)
A tak na serio, kiedy Synek rano patrzy przez okno i z zachwytem i uśmiechem rozanielonym oznajmnia "Jest dzieeeeń!"- myślę sobie- ' ja też tak chcę', poczuć szczęście z tego tytułu, że jest dzień. Tylko tyle. Jest nowy dzień! I uczę się tego powolutku od Niego... Pozdrawiam i cieszę się niezmiernie, że w końcu trafiłam i tu!
CUDOWNIE NAPISANE - pijmy te ich witalność od rana do nocy, zachwycając sie dniem właśnie. Dniem takim w sobie naturalnym i pięknym po prostu, że jest! :))))))
UsuńKarolino! Witam Cie serdecznie :)))))
szkoda ze nie zawsze takie recepty mozna zrealizowac ja dziekuje ze chociaz chwile moge przezyc czytając takie posty jak twoj
OdpowiedzUsuńZawsze można, najpierw trzeba tylko bardzo chcieć, a potem z górki. Jestem z tych ludzi, którzy całym sercem wierzą, że nie ma rzeczy niemożliwych, a do tego bywam LATAMI cierpliwa :)))))
UsuńAz sie zatrzymalam ze zdumieniem nad tym czasem zaprzeszlym, ktorego uzywasz. Jestes jedyna. Nikt inny, tylko ty. A ja mam sentyment do takich niuansow.
OdpowiedzUsuńI o tym szczesciu tak prawdziwie piszesz. Ten motyl mi najblizszy....
Oby takich nauczycieli wiecej bylo. A moze dopiero po latach docenia sie, co w szkole dla nas zrobiono? Bo sama nauczycielka jestem. I ten dzien codzienny taki inny, bez poczucia, ze komus sie droge pokazalo...
hahaha - używam (może nie za często) ale od dawien dawna mimochodem, zupełnie niezamierzenie mi sie wplata - uwielbiam go swoją drogą i chyba wyciągnęłam Boy'owi (ale nie dam sobie uciąć głowy)
UsuńHmmm, życzyłam ich synowi i owszem spotkał i doceniał wcale nie po latach, choc pewnie po latach wiele się zweryfikuje, bo przeciez wtedy, kiedy Oni mnie otaczali skrzydełkami ja byłam owszem wdzięczna, ale nie wiedziałam wtedy jeszcze JAK BARDZO! :)
Mądrze piszesz. Takie proste recepty są najlepsze :) Szkoda, że ludzie tak często nie potrafią doceniać tych małych rzeczy. Najbardziej podobała mi się recepta z motylem :)
OdpowiedzUsuńPotrafią i doceniają, ale czasem ich szara codziennośc przytłacza za bardzo :)
UsuńZ motylem - piękny!
Takie to wszystko proste i takie trudne niekiedy. Obym chciała pamiętać o tym poście zawsze, motylku mój.
OdpowiedzUsuńA wiesz Maszeńko, że ten temat u mnie to częsty gość - to poszukiwanie szczęścia, to odnajdywanie go w rzeczach małych - to szukanie w stogu trosk! Będę nie raz pewnie przywoływać jak te dobre duchy :))))))
UsuńSłońce,♥
OdpowiedzUsuńTY wiesz, jak ciężko wyrazić to co czuję bez utartych schematów, bez powtórek i ...wzruszenia...
bo przecież wszystko o czym piszesz jest takie moje ♥ owijam się każdym szeptem jak kokonem, wspominam, czuje i żyje Twoim słowem i ...uczę się, Kochana Nauczycielko :-).... każdego dnia, kiedy budzi mnie słońce, że mam tylko jedno życie, że kruche i jeszcze tyle do zrobienia!...,że czasem trudno ale przecież dużo lepiej gdy skacząca kulka radości w brzuchu, motyle na ramionach rozgoszczą się w nas.
Łatwiej mi się pisze o smutku i pustce...staram się więc coraz lepiej i częściej uśmiechać się, dziękować i cieszyć się każdą minutą ...codziennie budzić śpiące motyle i deptać kałuże łez a jesienią gonić liście na wietrze i zbierać kasztany :-)))
a szczęście...
powtórzę za Philem Bosmansem
/.../Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro?
Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powietrze i życie, jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia. Wyjdź mu naprzeciw./../
Maryś - lekarko ♥, doktorze dusz :-) recepty odczytane, odebrane...
Tak pięknie napisał Twój Syn... - usuwam (staram się) w sobie te bariery i chcę być szczęśliwa...
całusy
d.
Dorciu, wiem - też tak mam czasem, ale po równo mi się atencja do smutku i radości rozkłada i chyba daję radę unieść i jedno i drugie, maluje mi się za to dużo lepiej na smutno, no o cztery nieba przynajmniej :)))))
UsuńŚciskam!
Wspaniałe te recepty....ach żeby życie takie łatwe było...."carpe diem", jak pisał Horacy :)
OdpowiedzUsuńKrótkie chwile są takie ważne....czerpmy z tego :)
Buziaki
Oj nie będzie, nie ma lekko - ale trzeba sobie je troszkę doprawić małymi radościami :))))))
UsuńMaryś Kochana, jak zwykle pięknie powiedziane. Aż nie wiem co napisać aby było równie mądrze. Uwielbiam Cię odwiedzać, wpadać bez zapowiedzi do Twego świata myśli i refleksji. I choć czasem muszę zatrzymać się na dłużej przy jakimś wersie czy słowie, by zrozumieć sens wypowiedzi- to czytam z wielką rozkoszą. Ja co dzień budzę się szczęśliwa, bo mam mój największy Skarb. I tylko modlę się o to abym mogła być z Nim jak najdłużej, a On z nami. I mimo, iż pisząc te słowa zdaję sobie sprawę, że chwile są ulotne jak motyle. I trzeba cieszyć się sobą i tym co mamy, to jednak czasem wkrada się złość i zmęczenie, a może i nawet znużenie dniem codziennym. I przychodzą czarne myśli ciągłe obawy przed nieznanym. Teraz mogę napisać, że "szczęście to stan umysłu".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, dziękuję Ci za to, że jesteś i było mi dane Cię poznać!
Alu, chyba takie odwiedziny są najbardziej urokliwe - tym bardziej jeśli coś z nich dla siebie zabierzesz na drogę! Cała po mojej stronie niewatpliwa to przyjemność Kochan!!!
UsuńSerdeczności :)))))
Maryś, z receptą, czy bez, Ty jak mało kto wiesz, gdzie szukać lekarstwa na zaciśnięte usta i skurczone serce. I jesteś trochę jak wesoła sanitariuszka, która podsuwa innym pod nos orzeźwiający łyk czystego błękitu w upalny, duszny dzień, gdy myśli kleją się do podniebienia:)
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne!
Ta wesoła sanitariuszka mi zaraz przypomniała pałacych Michla (?)
UsuńMorowa panna się poczułam, a wiesz, że w dzieciństwie uwielbiałam sobie przypinać czepek pielęgniarski i leczyć lalki, patrywac im wyimaginowane rany bandażami hahaha
Cos mi chyba zostało :))))))
Serdeczności i dla Ciebie przesyłam!
Maryś, ale się tu dzisiaj u Ciebie wzruszyłam i zaczytałam. Prawdziwe te recepty, oj prawdziwe
OdpowiedzUsuńOch, jak dobrze, że wpadłaś, bo jak zmieniłam domenę to mi pouciekało masę adresów!!!
UsuńSerdeczności!
Pozdrawiam Kochana
Usuńz drogą do szczęścia bywa różnie...ale jestem szczęśliwa w sumie...a uszczęśliwia mnie np: Twoja obecność :)
OdpowiedzUsuńProsto bywa, nawet jak krzywo - trzeba tylko się więcej uśmiechać :)))))))))))
UsuńI mnie Twoja :)))))))))
Jestem szczęśliwa, bo świadoma siebie, bezpieczeństwa, które mnie otacza, ludzi, których kocham. Poczucie własnej wartości wzrasta w nas, wraz z nami, a zależy od, przede wszystkim tych, którzy je w nas na początku kształtują, otaczają nas. Masz bardzo mądrego syna, Maryś. Styl pisania .....jakby Twój:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChciałabym wierzyć, że jest tak jak piszesz o tym poczuciu wartości, ale niestety czasem obserwuję coś zupełnie innego, odpowiedzi nie znam, choć szukam recept :)
UsuńStyl pewnie z oczywistych powodów, bo my ze sobą czasem rozmawiamy hahaha
Buziaki Krysiu!
No popatrz Maryś :) Jeśli mówisz swojemu dziecku od początku, że je kochasz, że jest mądre, że ładnie coś zrobiło, że dobrze zrobiło, to kształtujesz w nim poczucie własnej wartości:) Taki mały człowiek dobiera sobie odpowiednie towarzystwo, akceptuje siebie, szanuje samego siebie, łatwiej mu żyć. A jakią ocenę samego siebie ma dziecko, któro ciągle słyszy: nic nie umiesz, wszystko źle robisz, jesteś do niczego, jesteś moją porażką. Taki człowiek nie lubi siebie, szuka akceptacji i dowartościowania u innych, często dokonuje złych wyborów, chcąc zaistnieć, zwrócić na siebie uwagę. Ja też zaznaczam, że to co piszę, to moje zdanie. Nie wiem na pewno.......
UsuńWiem Krysiu, wiem - ja dokładnie tak to czuję jak Ty piszesz, ale nie zawsze tak jest dlatego straciłam (to może nie jest dokładnie to słowo), ale zgubiłam przekonanie, że to wystarczy :)
UsuńDziękuję ;)))
OdpowiedzUsuńcudownie.......:*
OdpowiedzUsuńPoczucie wartości u mnie leży na podłodze i kwiczy. Każdy po nim przechodzi brutalnie i depcze. Ostatnio staram się je podnieść i przekonać samą siebie, żebym zauważała swoje zalety i swoją wartość. "To, czego pragnę przychodzi do mnie w odpowiednim dla mnie czasie" - często to sobie powtarzam. Maryś, malujes zi wykonujesz cudowne rzeczy, zachwycają mnie, a Twój blog to osobny świat, do którego warto zaglądać częściej...(malowana koszulka- cudo! Pogratuluj)
OdpowiedzUsuńGabi, a wiesz, że pod tym o poczuciu wartości Twojej, co to kwiczy wiele osób mogłoby się podpisać! Niestety, bo warto wstać i rosprostować to :) Więc lusterko w dłoń i terapeutyczne Kocham Cie do lutra minimum raz dziennie :))))))
UsuńI zapraszam, jest mi ogromnie miło Cie gościć!
Maryś...zaczytuję się w Ciebie....lubię....
OdpowiedzUsuń...wiary w siły i wartość swoją brak mi od zawsze....ale się staram i po woli wierzyć zaczynam....a i przejmuję się mniej...potrafię z boku popatrzeć i nie spinać się tak.....
...a odkąd Jego zabrakło z dnia na dzień, każdy dzień traktuję jak podarowany....i wschody i zachody słońca zachwycają mnie bardziej niż kiedyś...i nie wiem tylko czy to wynik doświadczeń czy wieku....i większej świadomości przemijania....
Wisiorek od Julii cudny....już zawsze jak widzę dmuchawiec to o Niej myślę....:)
Jednak za serce chwycił mnie obraz i trzyma nieustannie.....słów mi brak....a może właśnie oto chodzi by patrzeć na niego i milczeć.....
Całuję Cię Maryś!:*
U mnie to troszkę trwało, ten długi okres zagubienia "po" - ale potem olśniło mnie - te sygnały, gwiazdki z nieba i motyle - to wszystko nagle jakby mi odsłoniło niebo, nie da się ani jednym zdaniem, ani po przecinku tego wyrazić Oleńka...
UsuńAle dokładnie tak!
Przeogromnie się cieszę, że Cię chwycił - wrzuciłam go tak między wiersze, tak dla zapamiętania chwili, ale jest w nim spory kawałek moich emocji...
Całuję :)***
Obraz piękny...dmuchawiec zaklęty...i te motyle...cudne! o Twoich rysunkach nie wspomnę, bo urzekają mnie za każdym razem, recepty - do realizacji ;)
OdpowiedzUsuńi ja się uczę każdego dnia, i wciąż cieszę się, że usiadłam do komputera i zaczęłam powoli odkrywać TEN Świat i Ludzi w nim piszących...Tobie między innymi dziękuję za każde wspierające słowo, czy to w Twoich postach, czy to w komentarzach u mnie :) życie stawia na naszej drodze różnych ludzi, różne zadania nam daje do wykonania, różnych doświadczeń każe spróbować...a dobrzy nauczyciele i przyjaciele są potrzebni jak tlen do życia...uczymy się całe życie i to jest w nim piękne :)
ściskam Cię Szczęśliwa Szczęściaro!!!!
Moniko! I niech tych dobrych nauczycieli będzie więcej, tych nowych bratnich dusz i tej potrzeby serca, która nas obie w ten świat rzuciła :)))))))
UsuńPrawda w czystej postaci:) Z moja szczęśliwością, a właściwie ze świadomością jej istnienia różnie u mnie bywa. Ale, obserwuję, że im jestem starsza tym wiecej go wokół siebie dostrzegam i pełniej odczuwam. Przywilej wieku?:)
OdpowiedzUsuńNauczyłam się też omijać ludzi, którzy "nie chcą być szczęśliwi"( oczywiście, nie mam tu na myśli "nieszczęśliwych", bo ci paradoksalnie czasem pomagają szczęście dostrzec).
Recepty do realizacji na cito!:)
Dmuchawiec zatopiony w kropli deszczu cudowny w swej lekkości. Obraz olejny baaaardzo piękny!!!Patrzę i patrzę:)
I te Twoje kobiece do bólu kobietki na koszulkach malowane! oglądam i głupio mi, że biorę się czasem za malowanie:)
Przywilej wieku - tym bardziej, że wiele tu wpisów to potwierdza ;)))))))
UsuńAle to dobrze, to cudownie, że barwą tego wieku sa jeszcze tak urocze przywileje hahaha
Dziękuję! Ale jak przestaniesz malować to chyba osobiście się wybiorę przed Twoje progi i skopię literki cztery, żeby poruszyć! Maluj!!!
Pięknie piszesz o szczęściu, ale to wiadomo! Nawet o nudnej chmurce w dzień zwyczajny napisałabyś tak, że wszyscy byśmy żałowali, że ją przegapiliśmy! Ja zachwycam się wisiorkiem i obrazem. Zachwycam się!!
OdpowiedzUsuńHahahaha - moze to dlatego, że ja sie tak radośnie zachwycam tak z samego środeczka brzucha :)))))))))))
UsuńDziękuje! :)
Maryś, właśnie pięknie napisane, wzrószyłam się. Obraz cudowny, brakuje mi tego słownictwa co Tobie, branzoletkę bym skradla :)
OdpowiedzUsuńBransoletka, a ch ile ja się naczekałam na nią i ile wyśniłam o niej zakochana od pierwszego wejrzenia :))))))
UsuńBuziaki i to już niedługo!
Maryś, ale Ty pięknie piszesz i pięknie pokazujesz.
OdpowiedzUsuńKoszulka taka cudna! I wszystko w pięknych barwach!
Izo ♥ i jeszcze raz ♥
UsuńOglądałam ostatnio cudowny film Poradnik pozytywnego myślenia Dawida Russela , i myślę sobie że żadne poradniki i to ,,pozytywne myślenie do którego nakłaniaja nas znawcy tematu to tylko taki mały dodatek do PRACY jaką MY SAMI musimy włożyc nad swoim dniem codziennym aby być szczęśliwym ..... pieknie napisałaś ..ale do tego nas już przyzwyczaiłaś... Pozdrawiam ps dmuchawiec cudowny...
OdpowiedzUsuńTak, ale też o tej pracy w codziennej szarości zapominamy, a ja trzeba kazdego dnia pokonać, choć odrobinkę i nie zapominać o sobie i nie zapominać o uśmiechu. Ja sie każdego dnia, każdego poranka uczę, staram (nie, że zawsze wychodzi)
UsuńSerdeczności
p.s. muszę i ja zobaczyć ten film - dziękuję!
Witaj Maryś Kochana!
OdpowiedzUsuńMogę Ciebie czytać dziesiątki razy! Piszesz cudownie. Każde Twoje słowo trafia do serca...
Jesteś dla mnie lekiem, szczęściem i pocieszeniem...
Podziwiam wszystkie Twoje prace i zdjęcia...
Ślę moc uścisków i pozdrowień.
Łucjo Kochana - zawsze takie we mnie poruszenie wywołasz, że ja potem czytam i myślę jak odpisać na takie słowa... Dziękuję i po raz enty, enty do potęgi równie entej :)))))))))
UsuńMaryś, ostatnio krążysz po mojej głowie i bardzo mnie uszczęśliwiasz swoim byciem.
OdpowiedzUsuńNajserdeczniej jak tylko potrafię Cię pozdrawiam:*
To przemiła wiadomość!
UsuńCiepłe promyki dobrej myśli przesyłam i ja TOBIE Agatko ♥
Maryś Ty chodzący Optymizmie, rozsiewający wokół dobre kojące fluidy:)Pięknie tu znów u Ciebie...cudna delikatność w dmuchawcu i w delikatnym trzepocie skrzydeł motylich.. i w obrazie i w słowach Twoich... Jakże ja tu zaglądać lubię..., w to Twoje MAGICZNE miejsce... Chciałbym umieć tak pięknie tworzyć i pisać jak Ty, ale P Bóg każdemu daje inne talenty, więc cieszę się z tego co sama dostaję, choć z dużą dozą nieśmiałości i podziwiam nieustannie Twoje:)Ciągle uczę się cieszyć dniem i tym co życie przynosi....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo ciepło:)
Ludeczko! Mój optymizm skierowany w prostej linii do Was nie odbija sie od ściany ino wraca do mnie jak ten bumerang, ja go znów rzucam, wraca i tak w koło - zatacza kręgi dobrej energii, ale mnie to C I E S Z Y Ha! :)))))))))))
Usuńcudowne recepty, zwłaszcza nr 2 ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Czekam na maila z adresikiem ;)
Jo, udało mi się wysłać :)***
UsuńMaryś, jak dobrze do Ciebie zaglądać....Pozdrowienia!!!!
OdpowiedzUsuńWitaj, witaj :)***
UsuńMaryś, czy wszystko gra?
OdpowiedzUsuńI czy może, jakby coś, to jakaś funita nie może się na coś przydać???
:*
tak, tak, tak! Doładowałas mnie dziś tak mega pozytywnie, że mianuję Cię lekarzem mojej duszy Fu :)***
UsuńMaryś pozdrawiamy i ściskamy ciepło,
OdpowiedzUsuńKoty 2
Koty 2 ściskam kwadratowo i okrągło - wiecznie zerkając, co tam u Was nowego z podziwem! Ha :)
UsuńMówiłam, że zajrzę ? :) czytam, i czytam... i powtarzam po raz kolejny wariatka jesteś! :) tak mnie pozytywnie nastrajasz... tym słowotokiem :) uściski ślę!
OdpowiedzUsuńPM
No Kooocham jak mi tak sypie te komplementa jak krople deszczu, no cudnie mi :))))))))))
UsuńMaryś Moja Czarodziejko - Nadziejo ;-)))
OdpowiedzUsuńCzarujesz nie tylko pędzlem czarujesz słowami...Nastrajasz do życia, wlewasz w serce tyle pozytywnej energii i nadziei...
W moim przypadku było tak, że Kasię obecną Brujitę stworzyli napotkani (wcale nie przypadkiem jak się okazuje)ludzie - przyjaciele i zaczerpnięte z książek różnych mądre choć czasami do świata dzisiejszego w ogóle nie pasujące - myśli...
Walka z rzeczywistością od najmłodszych lat utwardziła masę ale miłość i przyjaźń sprawiła, że nie stałam się zgorzkniała, że mur, który próbowałam wznieść nie powstał... i choć życie boli częściej niż bym chciała, i choć czasem się nawet pożalę sama nad sobą i dolą mą okrutną to...
Jestem wdzięczna za to, że żyję, że tak wiele dobra i piękna mnie spotkało ba... że czasami nawet mogę się tym wszystkim podzielić ;-)))
Uściski najserdeczniejsze ślę do Ciebie...
a kiedyś... kiedyś może odważę się w końcu i maila wysłać ;-)))
Kasiu, Kasieńko - to jest najpiękniejsze, że mimo, mimo wszystko mamy w sobie miejsce na radość z codzienności. Serdeczności wysyłam i garść dobrych promyków!!!
Usuń;-)))
UsuńPromyki pochwycone w locie jeszcze :*
Jakie to wszystko piękne :D
OdpowiedzUsuńDroga Marysiu,
OdpowiedzUsuńna DaWandzie w nagłówku Twojego butiku i tutaj, w tym poście są Twoje rysuneczki z chłopaczkiem. Czy tworzysz lub stworzysz też takie t-shirty lub bluzki? Proszę o wiadomość na maila: ruizpicasso81@gmail.com
Z góry dziękuję i pozdrawiam